Rzeczpospolita barbarzyńska

Rzeczpospolita barbarzyńska

Sejm uchwalił ustawę o bezterminowej izolacji skazanych, którzy mogą być niebezpieczni. Ustawę poparło 408 posłów. Przeciw było trzech posłów niezrzeszonych. Wstrzymało się czterech posłów SLD oraz 25 Twojego Ruchu. W komplecie projekt poparły PiS, PO, Solidarna Polska oraz PSL. Wbrew podziałom partyjnym w polskim parlamencie rządzi zaścianek i prawicowa konserwa.Nikt tym za bardzo się nie przejął. Jedynie pojedyncze głosy w debacie publicznej próbowały ratować zdrowy rozsądek. Na łamach „Przeglądu” znakomity znawca prawa, prof. Jan Widacki, apelował o odrzucenie tego chorego projektu ustawy. Z kolei Ewa Siedlecka z „Gazety Wyborczej” podkreślała, że ustawa została przyjęta wbrew głosom ekspertów: „z pięciu ekspertyz zamówionych przez Biuro Analiz Sejmowych u prawników i psychiatrów cztery były dyskwalifikujące, a jedna krytyczna. Prawnicy wskazywali, że ustawa narusza m.in. konstytucyjny zakaz powtórnego karania za to samo przestępstwo i działania prawa karnego wstecz. Psychiatrzy – że pod pozorem leczenia chce stosować karę”.Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski zwracał uwagę, że ustawa tworzy kategorię przestępstwa potencjalnego – za domniemanie możliwości popełnienia przestępstwa można na zawsze stracić wolność. To trochę jak z wojnami prewencyjnymi prowadzonymi przez USA czy jak z likwidacją przeciwników amerykańskiej polityki za pomocą dronów, bez opinii sądów. Dr Piotrowski podkreśla również, że „nie do zaakceptowania w demokratycznym państwie prawnym jest pomysł typowania na przestępcę przez władze publiczne”.Okazuje się, że w Polsce nie liczy się opinia ekspertów. Dla sejmowych wybrańców narodu istotniejsze są sensacyjne i pełne histerii opinie „Faktu” czy „Super Expressu”. Również tzw. telewizja publiczna, której programy informacyjne w formie i treści coraz bardziej przypominają pospolite brukowce, nakręca atmosferę linczu oraz domaga się średniowiecznych igrzysk dla sfrustrowanego ludu.Chęć zemsty, zawiść, sadystyczna żądza odwetu, zazdrość – w polskiej rzeczywistości te negatywne emocje coraz bardziej przesłaniają jakiekolwiek racjonalne myślenie. Pojedyncze głosy odwołujące się do racji rozumu pozostają niezauważone albo są traktowane jako opinie pięknoduchów. Realnym stanem zaczyna być autorytarna dyktatura ciemnoty. Najniższe i najbardziej podłe instynkty zwyciężają wszelką pogłębioną refleksję. To nie jest tylko zjawisko psychologiczne rozgrywające się na poziomie umysłów jednostek, ale realnie istniejąca atmosfera społeczna. Brak własnych wizji politycznych i populistyczna skłonność do ulegania panującym nastrojom coraz bardziej sfrustrowanych mas powodują, że wbrew pozornym różnicom politycznym najbardziej absurdalne projekty zdobywają poparcie elit parlamentarnych.Rządząca PO dzięki takim populistycznym projektom może choć na chwilę odwrócić uwagę od problemów realnych. Co ciekawe, w takich przypadkach wystąpienia posłów PO niczym się nie różnią – a być może są nawet bardziej prawicowo-autorytarne – od głosów PiS. Dziwić musi jednak brak w takich sytuacjach wyraźnego sprzeciwu SLD. Czy panujący konserwatyzm wlewa się również w kręgi parlamentarnej lewicy? A przecież obrona szeroko rozumianych praw obywatelskich (praw cywilnych, praw człowieka, praw politycznych i w końcu praw socjalnych) powinna być w obecnych warunkach platformą, na której mogą się integrować sympatycy lewicy i obrońcy wartości demokratycznych. Nie ma już możliwości dalszego cofania się, bo za nami jest już tylko prawicowa ściana. A jeśli wszyscy idą w tę stronę, stwarza się jedynie przestrzeń dla „obrońców porządku” i toruje drogę do politycznego zwycięstwa PiS.Barbarzyńskie praktyki obowiązują nie tylko na forum sejmowym, ale również wewnątrz partii. Nigdy nie byłem fanem PO, a Grzegorz Schetyna nie był bohaterem moich snów. Ceniłem go jednak zawsze za skuteczność i konsekwencję, tak rzadko spotykaną w polskiej polityce. Wszystko wskazuje na to, że ma szansę dołączyć do grona tych, którzy swoim indywidualizmem zagrażali Donaldowi Tuskowi i z tego powodu zostali wypchnięci w próżnię polityczną. Za chwilę będę oglądał, jak najwięksi krytycy Dutkiewicza na Dolnym Śląsku i dawni sympatycy Schetyny podkulą ogony i konformistycznie będą składali hołdy nowemu szefowi PO w regionie. Żałosny i obrzydliwy spektakl. W polskiej polityce nie ma jednak miejsca dla przegranych, nawet jeśli mają olbrzymie osiągnięcia. Ważniejsze niż stałe zasady są lizusostwo, koniunkturalizm i bezideowość. Tak działa negatywna selekcja w doborze kadr politycznych (i nie tylko) w Polsce: im wyrazistsza postać, tym bardziej musi zniknąć. Niech nikt się nie dziwi nędzy polskiego życia publicznego. Rzeczpospolita Barbarzyńska triumfuje. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 45/2013

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk