Rzepka „Rzepy”

Zbójeckim prawem opozycji jest dopiekanie władzy. Kiedy tylko opozycja może. Tylko czy wszędzie? W ubiegłym tygodniu Rada Europy przyjęła raport posłanki Tytti Isohookana-Asunmany o wolności słowa w mediach europejskich. O ograniczeniach dziennikarzy, wydawców i nadawców. Raport zgromadzenie parlamentarne przyjęło, ale po burzliwej jak na to szacowne, stabilne grono dyskusji. Autorka bowiem wrzuciła do jednego raportu, niczym do worka, wszystkie znane jej przypadki nękania dziennikarzy i nadawców. Odnotowano tam zabójstwa dziennikarzy na Ukrainie, więzienie ich w innych krajach oraz dotkliwe kary finansowe. Administracyjne zamykanie tytułów i nakładanie na wydawców rujnujących kar. Odnotowano łamanie prawa i skazywanie dziennikarzy chroniących źródła informacji. Wreszcie koncentracje mediów i konflikt interesów między władzą, wielkim biznesem i powiązanymi z nimi nadawcami. W raporcie znalazła się Polska. Za sprawą lobbingu nadawców i związanych z opozycją posłów. Trochę na doczepkę, bo opisane ograniczenia wolności mediów i dziennikarskich wypowiedzi różniły się od represji w innych krajach. Nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji w Polsce, dążącą w istocie do zapobiegania monopolizacji mediów, autorka potraktowała jako zamach na wolność. Na nic nie zdały się nasze argumenty, że korzystała z niekompletnych i nieaktualnych informacji. Trochę humorystycznie te zarzuty brzmiały z raportowymi zarzutami wobec sytuacji we Włoszech, gdzie nadawcy związani z Berlusconim doprowadzili do monopolu, eliminacji inaczej myślących dziennikarzy i ograniczenia pola publicznej dyskusji. Telewizji publicznej wytknięto faworyzowanie działaczy partii koalicyjnych kosztem opozycji. Na próżno tłumaczyliśmy, że problem tkwi w technice liczenia. Jeśli premiera albo ministrów występujących w telewizji w roli działaczy państwowych traktuje się jednocześnie jak działaczy partyjnych, to oczywiste jest, że „koalicja” zawsze częściej będzie się prezentować w telewizjach niż opozycja. Bo opozycja nie ma reprezentacji biorącej udział np. w delegacjach zagranicznych. Na argumenty, że opozycja w Polsce ma stały dostęp do telewizji publicznej i komercyjnych autorka pozostała głucha. Podobnie jak na fakt, że największe polskie gazety i tygodniki są niezależne od koalicji, a często wręcz opozycyjne wobec aktualnie rządzących. Jednak nie to znalazło się w zaleceniach końcowych raportu. Okazało się, że najpoważniejszym przykładem represji mediów w Polsce jest spór między wydawcami Press Publica. Dla autorki nie było ważne, że gazeta „Rzeczpospolita” korzysta z pełnej wolności wypowiedzi. Najważniejsze okazało się trzymiesięczne zatrzymanie paszportu prezesa wydawnictwa przez prokuraturę prowadzącą postępowanie w sprawie działania na szkodę spółki. Sporu biznesowego. Przykład „Rzeczpospolitej” i jej wydawcy stał się ilustracją represji wymiaru sprawiedliwości wobec mediów w całej Europie. Mało brakowało, a ów niefortunny passus zostałby usunięty z końcowego raportu. Nasza poprawka przegrała jednak na posiedzeniu komisji dwoma głosami, a potem na sali plenarnej. Przegraliśmy, bo naiwnie wierzyliśmy w wartość argumentów i zdrowy rozsądek. Okazało się, że przeciw poprawce byli nie tylko wszyscy liberałowie z Komisji Kultury i Mediów Rady Europy, koledzy autorki, ale również nasz kolega z delegacji. Też partyjny kolega sprawozdawczyni, poseł Marcin Libicki. Z PiS. Dzięki jego partyjnym układom, lobbingowi oraz sprzeciwom Polska znalazła się w jednym szeregu z Białorusią, Ukrainą, Rosją i Azerbejdżanem jako państwo zniewolonych mediów. Zbójeckim prawem opozycji jest nękanie władzy. Komercyjnym prawem wydawców „Rzeczpospolitej” jest lobowanie u skandynawskiej posłanki w obronie swych interesów i robienie sobie reklamy. Pozostaje tylko pytanie: czy skrobiąc własne rzepki, dbając o własne interesy poseł Libicki i „Rzeczpospolita” działały na korzyść Rzeczypospolitej? Czekam teraz na zdziwienie dziennikarzy „Rzepy”, kiedy przeczytają o Polsce jako o kraju niedorosłym do demokratycznej rodziny europejskiej. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2003, 2003

Kategorie: Felietony