Jeśli tempo niszczenia dżungli się nie zmniejszy, 57% drzew amazońskich znajdzie się na liście gatunków zagrożonych Tak jak u nas trwa wycinka Puszczy Białowieskiej, w Brazylii i Kolumbii trwa zagłada dżungli amazońskiej. Polskie Ministerstwo Środowiska twierdzi, że leśnicy wycinają drzewa w trosce o bezpieczeństwo ludzi. W Brazylii i Kolumbii uzasadnieniem jest zwiększenie areału pod hodowlę bydła, uprawę soi i krzewów koki. Całkowity obszar dżungli amazońskiej wynosi 6,1 mln km kw., z czego 60% znajduje się na terenie Brazylii. W wyniku prowadzonej od dekad wycinki zalesiony obszar tego kraju zmniejszył się o 28%. Na początku XX w. proces deforestacji był tak intensywny, że mógł doprowadzić do zniknięcia dżungli. W okresie dyktatury wojskowej (1964-1985) szlachetnym drewnem handlowali nawet generałowie. Ponieważ w kraju brakowało sprzętu do cięcia i transportowania drzew o średnicy 10 m i większej, zaczęto sprowadzać go ze Stanów Zjednoczonych. Potężne maszyny grzęzły w amazońskim błocie i ścięte drzewa pozostawały w dżungli na zawsze. Tę rabunkową gospodarkę częściowo udało się okiełznać za pierwszego rządu Luli da Silvy. W 2004 r. rząd przyjął plan działań na rzecz zmniejszenia wycinki o 80% w stosunku do średniej za lata 1996-2005. W tym celu tworzono nowe rezerwaty dla Indian, nadano tytuły własności chłopom posiadającym małe gospodarstwa rolne, promowano samowystarczalne gospodarstwa i wzmocniono nadzór nad użytkowaniem ziemi zgodnie z jej przeznaczeniem. Efekty przyszły szybko. O ile na początku XXI w. Amazonia traciła średnio 20 tys. km kw. lasu rocznie (w najgorszym roku 2004 – prawie 27 tys. km kw.), o tyle za pierwszej kadencji Luli proces ten zwolnił do 5-7 tys. km kw. rocznie. Tymczasem w Kolumbii, Boliwii i Peru wylesianie przybrało na sile. W Kolumbii tysiące hektarów dżungli wycięto pod uprawę koki. Odpowiedzialnością obarcza się partyzantów FARC prowadzących handel narkotykami, ale także rząd za nieskuteczną politykę antynarkotykową. Dawniej na terenach kontrolowanych przez FARC obowiązywały regulacje dotyczące sadzenia krzewów koki i wycinki drzew. Rodzina mogła wyciąć tylko 1 ha lasu, z czego połowa miała być przeznaczona pod uprawę koki, druga połowa – pod uprawę zbóż i warzyw. Po zawarciu porozumienia pokojowego z rządem nie ma nad tym żadnej kontroli. Ustanowiono co prawda mechanizm zastępowania uprawy koki produkcją artykułów żywnościowych, ale przyjęła go tylko jedna czwarta rodzin. Większość zdecydowała się na rozszerzenie produkcji koki. Według danych WWF każdego dnia w wyniku wycinki ginie obszar leśny wielkości niemal 4,5 tys. stadionów piłkarskich. Badania Sztokholmskiego Instytutu Środowiska wskazują, że w 80% odpowiedzialni za ten proces są wielcy właściciele ziemscy – hodowcy bydła (w 70%) i plantatorzy soi (10%). O ich interesy dba potężne lobby w parlamencie. W najbliższych dekadach będzie wzrastać zapotrzebowanie na mięso wołowe, soję i oliwę palmową, co wymusi dalszą wycinkę lasów. Możliwości ograniczania tempa wylesiania Amazonii zaczynają się wyczerpywać. Ale nie wyczerpują się pomysły na ominięcie prawa. Wielu właścicieli zmniejsza wycinkę w jednym miejscu, do zgodnych z prawem 25 ha, by przenieść ją gdzie indziej. Zdaniem naukowców jeśli tempo wylesiania zostanie utrzymane, to w najbliższych dekadach ok. 57% z ponad 15 tys. gatunków drzew amazońskich znajdzie się na Czerwonej Liście Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody jako zagrożone. Wiele z nich jest źródłem codziennego pożywienia miejscowej ludności, dostarczając np. serc palmowych czy orzechów pará. Dżungla jest też ważnym elementem lokalnego i globalnego ekosystemu, zapobiegając erozji gleby i zmianom klimatycznym. Wycinka i pożary zmniejszają biomasę i zmieniają mikroklimat. Formalnie prawo brazylijskie przewidziało wymóg zachowania przez właściciela gospodarstwa jego zalesienia w 80%. Rzeczywistość jest inna, problem jednak się bagatelizuje. W tym wieku dżungla jeszcze nie zniknie, co nie oznacza, że nie zniknie w tym tysiącleciu. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint