Rzeźnia w schronisku

Rzeźnia w schronisku

Mieszkańcy Białki wiedzieli, że u właścicieli schroniska można kupić psi smalec, ale nikt nie zrobił niczego, by to przerwać Żona właściciela schroniska w Białce koło Iłży nie może opanować zdenerwowania, gdy tylko zaczyna opowiadać o kobiecie z fundacji, która wrobiła ją i męża w aferę z psim smalcem. Przyjechała do niej samochodem z mężczyzną, którego przedstawiła jako brata. Powiedziała, że ma trzyletnie dziecko bardzo chore, prawie umierające. Błagała o psi smalec, bo podobno już wszystkiego próbowała, żaden antybiotyk nie pomógł. Na dodatek mówiła, że jest w piątym miesiącu ciąży z drugim dzieckiem. – Wzięła mnie na litość, nawet pieniędzy za smalec nie chciałam, a ona mi na siłę wcisnęła 20 zł – twierdzi oburzona właścicielka schroniska. – A tymczasem wszystko nagrywała, bo na brzuchu ukryła kamerę. Potem zjawiła się razem z policją. A ten jej niby brat wszystko już otwarcie filmował. Właściciel schroniska też nie może dojść do siebie po całym incydencie. Cały czas jest na lekach uspokajających. – A przecież człowiek o wszystko dbał – mówi z wyrzutem. – Psy taką opiekę mało gdzie mają. Właśnie byłem po zlewki z przyjęcia komunijnego, żeby miały co jeść. – Było się do dyspozycji dzień i noc, świątek, piątek, na każde zawołanie – dorzuca żona. – Jak tylko ktoś zadzwonił, że wałęsa się gdzieś pies, to mąż zaraz jechał i wyłapywał. Gospodarz zgodził się na prowadzenie schroniska dla psów, bo chciał jakoś dotrwać do wcześniejszej emerytury. Teraz gmina na pewno zerwie z nim umowę, a zostało mu zaledwie osiem miesięcy, by otrzymać świadczenia. Oboje przyznają, że mieli psi smalec, bo to najlepsze lekarstwo na różne choroby, zwłaszcza płuc. Sami pili ten specyfik i wyszli z choroby. – Męża to tylko smalec uratował, bo żadne lekarstwa nie skutkowały – zapewnia kobieta. – Pomogliśmy niejednemu, ale po tym, co nas spotkało, już nikt pomocy od nas nie uzyska. Gdy pada pytanie, w jaki sposób wyrabiali smalec, jakie wybierali psy, gospodarze nie są już tacy otwarci. Ze zdenerwowaniem kończą rozmowę i zamykają bramę. Trudno walczyć z zabobonem Proceder wyrabiania smalcu z psów odkryła Karina Schwerzler z Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami „Animals” wspólnie z Fundacją Viva! Akcja Dla Zwierząt. Organizacje otrzymały szokującą informację, że w schronisku w Białce koło Iłży psy są zabijane i przerabiane na smalec. – Okazało się, że ta niewiarygodna informacja jest prawdziwa – mówi Karina Schwerzler. – Instytucja, która miała oferować czworonogom schronienie i opiekę do czasu znalezienia nowych właścicieli, była miejscem ich kaźni. Od wielu lat jestem inspektorem do spraw zwierząt i myślałam, że już nic mnie nie zaszokuje. Tymczasem zobaczyłam, że ta pani miała w każdym pokoju obrazy z Matką Boską, na podwórku flagi papieskie, a obok – siekierę i pieniek, na którym ucinała głowy psom. Tak nam opowiadała i to mamy nagrane na filmie. Zaraz po programie Karina Schwerzler otrzymała od mieszkańców informacje, że w promieniu 60 km od Iłży jest przynajmniej osiem takich miejsc, gdzie z psów wytapia się smalec. – Co za zabobon! – dziwi się pani Karina. – Już nie wiem, co mamy zrobić, by skutecznie walczyć z takimi przesądami, że psim smalcem można wyleczyć choroby. Cała akcja wykrycia procederu w Białce odbyła się jak w filmie. W czwartek, 24 maja, Karina Schwerzler przyjechała do Białki. Już w pobliskim sklepie przekonała się, że osoba, która poinformowała towarzystwo, mówiła prawdę. Bez trudu dowiedziała się, gdzie można kupić smalec z psów. – Postanowiliśmy zorganizować zakup kontrolowany – opowiada. – Jego przebieg nagraliśmy ukrytą kamerą, a pieniądze, którymi zapłaciliśmy, zostały oznaczone. Poza tym mieliśmy dowód w postaci słoiczka ze smalcem. 20 złotych za słoiczek Sceny nagrane ukrytą kamerą są przerażające. – U nas można kupić, tylko trzeba się umówić po prostu konkretnie – słychać głos gospodyni. – Przyniosę pani taki mały słoiczek. – Ile płacę, niech pani mówi szybciutko. – No to 20 zł niech pani da. Przedstawiciele organizacji zjawili się ponownie w schronisku razem z policją, służbami weterynaryjnymi i przedstawicielem gminy. – Gdzie państwo trzymacie smalec w słoikach? – pytał policjant gospodarza podczas oględzin. –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 23/2007

Kategorie: Kraj