Dieta starożytnych Rzymian zadowoliłaby najsurowszego kardiologa Rozmowa z prof. Aleksandrem Krawczukiem – Panie profesorze, czy spodobał się panu film „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza? – Uważam, że film ten należy koniecznie obejrzeć. I to z wielu względów. Niektóre uzna pani za zaskakujące, ale o tym później. Najpierw to, co jest chyba bezsporne. Kilka, moim zdaniem, znakomitych kreacji aktorskich – Lindy, Treli, Bajora, Pieczki – ale wiem, że tu i ówdzie pojawiają się słowa lekkiej krytyki. Czy słuszne, należy samemu ocenić. Dalej, jest kilka scen świetnych reżysersko, jak walka Ursusa z bykiem i Nerona z samym sobą, by pod rosnącą presją widowni dać jednak znak ułaskawienia. Wreszcie – film jest bardzo wierny powieści. To ogromnie mu szkodzi, ale obnaża zarazem bezlitośnie, jak słabą powieścią jest „Quo vadis”. Pokazanie tego – choć twórcom filmu oczywiście o to nie chodziło – stanowi również pewną wartość poznawczą, każe bowiem ostrzej i śmielej spojrzeć na naszą uświęconą klasykę. Zresztą nie tylko literacką. Czym są w istocie „Pochodnie Nerona” Siemiradzkiego z artystycznego punktu widzenia? – Nasuwa się pytanie, czy znakomity reżyser musiał tak wiernie odtwarzać powieść, skazywać się w zasadzie na rolę jej ilustratora? – Myślę, że znalazł się w pewnej pułapce, wyboru nie miał. Jakież by to bowiem podniosły się głosy oburzenia, gdyby ośmielił się wprowadzić istotne zmiany i naruszyć samą materię naszej świętości narodowej! – Ale z drugiej strony – „Quo vadis” powieścią słabą? Przecież to nasz pierwszy Nobel. – Potoczystość narracji, plastyka opisu, szlachetność intencji to naprawdę za mało, by dać dziełu głębię i oryginalność. Zresztą twórczość Sienkiewicza nigdy tymi cechami się nie odznaczała. Nawet jeśli chodzi o bieg akcji. Proszę zwrócić uwagę, jak często powtarza się w jego powieściach ten sam wątek porwania ukochanej: Danusia, Helena, Oleńka, Basia, Ligia… Przejęty z „Trzech muszkieterów”. To tylko przykład. Nasz noblista nie grzeszył nadmiarem pomysłowości. Podobnie schematyczny jest rysunek postaci, powtarzają się te same typy, na co zwrócili już uwagę Zygmunt Kałużyński i Tomasz Raczek w swej recenzji z filmu („Zawstydzająca porażka”, „Wprost” nr 39), z którą jednak w innych punktach nie w pełni się zgadzam. Był również Sienkiewicz wręcz niewolnikiem dychotomicznego widzenia rzeczywistości – czarne i białe. Są więc Krzyżacy i Polacy, ruska czerń i szlachta, Szwedzi i zdrajcy oraz obrońcy Częstochowy i króla. – A jeśli chodzi o Rzym? – Kontrasty wręcz same się nasuwały. Tu okrutni poganie, nurzający się w obżarstwie i w orgiach, nieznający – nawet najlepsi z nich! – takich uczuć jak prawdziwa miłość i litość, a tam chrześcijanie: cisi, skromni, ubodzy, promieniejący wszystkimi cnotami, wybaczający wszelkie, nawet najstraszliwsze krzywdy. Oczywiście, to nie Sienkiewicz był autorem podobnego widzenia tamtej epoki. Stereotyp ów panował niepodzielnie w całej literaturze od wieków. – Zatem Rzym cesarzy nie pławił się w owych ucztach, tak sugestywnie opisanych w powieści i pokazanych w filmie? – Starożytni odżywiali się tak skromnie, że ich dieta zadowoliłaby nawet najsurowszych kardiologów naszych dni: żadnego masła, tylko oliwa, suszone ryby, placki, sery, mięso od wielkiego święta, z alkoholi jedynie wino. Inna sprawa, co to było za życie! Bez kawy i herbaty, bez owoców cytrusowych i bananów, bez wódek, koniaków, whisky, nawet bez chłodzonego piwa (choć samo piwo znano)! Jeśli ktoś ośmielał się częściej spożywać potrawy mięsne lub świeże ryby, i to z przyprawami, spadały nań gromy moralizatorów i satyryków, a ich wywody z lubością podchwytywali i powtarzali później pisarze chrześcijańscy, by pokazać bezeceństwo pogan. Ale to też trochę tak, jakby ktoś za tysiąc lat odtwarzał nasz sposób odżywiania się na podstawie menu z przyjęcia dostojnych gości w pałacu prezydenckim. – A Neron? To też stereotyp tyrana? – Dopuścił się zbrodni potwornych, ale musimy również pamiętać o kilku sprawach. Miał zaledwie l7 lat, kiedy zasiadł na tronie. Zajmowało go wyłącznie to, czym pasjonują się chłopcy w jego wieku: dziewczyny, muzyka i sport. Tak naprawdę rządzili doradcy toczący walkę o wpływy na dworze z Agrypiną. To w ich interesie leżało usunięcie matki cesarza. Był człowiekiem słabego charakteru, nie sprzeciwił
Tagi:
Helena Kowalik