Chciałabym wygrać w totolotka i zagrać wszystkim na nosie Rozmowa z Jadwigą Jankowską-Cieślak – Przyznam, że jestem pod ogromnym wrażeniem najnowszego spektaklu Krystiana Lupy “Wymazywanie” w warszawskim Teatrze Dramatycznym i pani kreacji w nim. Dla mnie “Wymazywanie” to arcydzieło sztuki scenicznej. A dla pani? – Współpraca z Krystianem Lupą to największa radość, jaką może dać zawód aktorski. To wielkie szczęście. Krystian Lupa to zjawisko na skalę światową. – Ciekawa jestem, czy aktorzy dorastają do niego intelektualnie? Czy rozumieją jego teatr? – Nie wiem. Może lepiej jest nie rozumieć? Wtedy pozostaje obszar błądzenia, poszukiwania, który sprzyja jego poetyce. – Czym było dla pani “Wymazywanie”? – Wymazaniem wszystkiego. Żeby każdy miał takie szczęście… – Debiut miała pani spektakularny – w czasie studiów na PWST zagrała pani Magdę w filmie “Trzeba zabić tę miłość” Morgensterna i ta rola panią wylansowała. Wkrótce pisano, że jest pani “Cybulskim w spódnicy”. – Ta rola ustawiła mnie na całe życie zawodowe. Zostałam zauważona, dostawałam ciekawe role, spotykałam ciekawych ludzi. – Od jakich reżyserów najwięcej się pani nauczyła? – Wszystkiego od Jerzego Jarockiego, on był moim Mistrzem. Wiele nauczyłam się od jeszcze trzech, których nie spotkałam: Swinarskiego, Bunuela, Felliniego. – A jak pani wspomina Tadeusza Łomnickiego? Pracowaliście państwo w jednym teatrze… – Nigdy nie grałam razem z Tadeuszem Łomnickim, to niepowetowana strata… Jest dla mnie geniuszem aktorstwa. Żałuję, że życie tak się potoczyło i nie dało mi możliwości bycia z nim na scenie. – Czy Złota Palma, którą otrzymała pani w Cannes za rolę Ewy w “Innym spojrzeniu”, została entuzjastycznie przyjęta przez środowisko? – Częściowo tak… A częściowo nie… Po dziś dzień noszę garb… W tym kraju sukcesy są źle widziane. Kiedy ktoś wybija się wyżej niż inni, wdeptuje się go w błoto. – Czy łatwo było zagrać sceny erotyczne z Grażyną Szapołowską w “Innym spojrzeniu”? – Nie. To było bardzo trudne wyzwanie. – Czy, pani zdaniem, w zawodzie aktorskim są jakieś granice, czy do każdej roli można się przełamać? – Są granice. Absolutnie. Ale każdy musi decydować sam. Nie potrafię przekroczyć niektórych. Nie chodzi o to, żeby pokazać: “Spójrzcie, taka jestem szczera i wrażliwa”, “Proszę bardzo, oto wylewa się ocean mojej duszy”. Widza nie interesuje, jaki jest ocean mojej duszy. – Co łatwiej obnażyć przed kamerą, ciało czy duszę? – Ciało. Ciało jest bardzo łatwo obnażyć, wystarczy raz się przełamać. Choć zdarza się, że obnażając ciało, dotyka się także duszy. I wtedy trzeba dokonywać wyboru. Mój mąż do tej pory mi wypomina, że kilka razy obnażyłam swoje “cielsko”. Dla niego to było przekroczenie granicy, a dla mnie nie. Zawsze wszystko, co robiłam, było świadome. Nie chciałam przekraczać tylko granicy dobrego smaku. – Jaka była reakcja na ten dość kontrowersyjny film? – Pozytywna, choć część środowiska mówiła, że skoro tak dobrze zagrałam lesbijkę, to na pewno jestem lesbijką. Dostałam mnóstwo listów od lesbijek, także z “propozycjami”. Byłam bardzo zakłopotana i napięta, wręcz agresywna, kiedy różne lesbijki próbowały mnie uwodzić. – Czy przejmuje się pani recenzjami? – Tak. Złe recenzje bolą, nawet jeśli piszą je ludzie niekompetentni. Mam bardzo złą opinię o większości recenzentów – nie mają warsztatu, nie znają sztuk, które oglądają, nie znają widza, dla którego piszą. Mówią tylko o sobie i dla siebie, popisują się przed sobą nawzajem. To dotyczy nie tylko recenzentów teatralnych, lecz także filmowych, muzycznych, plastycznych, literackich itd. Teraz rządzi masowość, oglądalność, poczytność. Radni nie dadzą teatrowi należnej dotacji, bo była za mała frekwencja… A przecież, czy musimy się dostosowywać do gustu, o jakim świadczy oglądalność? Każdy widz, który zdąża własną drogą i nie podlega oglądalności, to nasz kapitał. Nie zginęliśmy na mapie świata między innymi dzięki kulturze. Komercja to smutna rzeczywistość. – Po otrzymaniu Złotej Palmy mogła pani zostać na Zachodzie i tam zrobić karierę. Nie żałowała pani, że wróciła? – Nie. Żałuję, że dostałam Złotą Palmę w tak nie sprzyjającym momencie, w stanie wojennym. Można powiedzieć, że moją tak wspaniale rozwijającą się karierę złamała historia… A tak serio – zawistni ludzie. Do “Filmu
Tagi:
Ewa Likowska