Jakie są przyczyny kiepskich wyników nauczania matematyki? dr Krystyna Łybacka, była minister edukacji, matematyczka Żadnego przedmiotu nie da się nauczyć tylko dlatego, że jest on na egzaminie. Po pierwsze, uczyć się należy dla samego przedmiotu i korzyści z jego opanowania, a egzamin jest przekraczalną barierą do pokonania. Wszystkim chyba się wydawało, że kiedy matematyka stanie się obowiązkowa na maturze, uczniowie będą jej się uczyć, ale to błędny pogląd. Po drugie, matematyka jest piękna, ale tylko wtedy, gdy jej piękno zostanie odpowiednio pokazane. Nie ma uczniów niezdolnych do matematyki, są tylko źle do niej przekonani przez nauczycieli. I wreszcie po trzecie, trzeba pamiętać, że w oświacie wszelkie decyzje wpływają na nie zawsze trafne decyzje partnerów. Sama swego czasu powiedziałam, że skoro są egzaminy wstępne, niech uczelnie decydują, czy chcą na nich matematyki, czy nie. Do głowy mi nie przyszło, że jedna z politechnik z niej zrezygnuje. Marcin Karpiński, redaktor naczelny czasopisma „Matematyka w Szkole” Nie ma pewności, czy wyniki nauczania matematyki w Polsce są kiepskie, czy bardzo dobre. Z międzynarodowych badań wiadomo jedynie, że w przypadku dzieci do 15. roku życia efekty nauczania tego przedmiotu są u nas nieco lepsze niż średnia w krajach OECD. Nie sprawdzono niestety, jak wyglądają umiejętności starszych uczniów. Przyjrzano się za to metodom nauczania i okazało się, że w naszym kraju jest w tej sferze wiele do zrobienia. Bardzo niebezpieczne jest natomiast traktowanie egzaminów krajowych, np. średnich wyników osiąganych na maturze, jako wyznacznika poziomu umiejętności matematycznych uczniów. Zestawy egzaminacyjne są bowiem z definicji układane tak, by zróżnicować zdających pod względem wyników. Twierdzenie, że dany rocznik słabo zna matematykę, bo przeciętnie uzyskał w teście np. 50% punktów, jest błędem logicznym. Jeszcze większym błędem jest mówienie, że polscy uczniowie są z matematyki gorsi lub lepsi niż np. z polskiego. Nie sposób bowiem porównać umiejętności z obu tych przedmiotów. Bożena Jagiełło, była nauczycielka matematyki Sprawdzam matury i obserwuję, że z roku na rok jest coraz gorzej – nawet nie na poziomie podstawowym, ale rozszerzonym. Myślę, że młodzież po prostu mniej czasu poświęca na naukę. Nie jest przyzwyczajona do tego, żeby rozwiązywać zadania przed pracą klasową, nie odrabia także prac domowych. W związku z tym wiedza nie jest ćwiczona i utrwalana. Mam do czynienia z uczniami i widzę, że nie wystarczy im podpowiedzieć, by przypomnieli sobie to, o czym niedawno się dowiedzieli. Teraz np. przygotowując uczniów do matury, trzeba ich wielu rzeczy uczyć ciągle od nowa, bo reagują, jakby nigdy dotąd z nimi się nie spotkali. Krzysztof Ratajek, czytelnik PRZEGLĄDU Próbujemy matematyki uczyć na pamięć, a nie tłumaczymy, skąd co się wzięło. Większość wzorów można wyprowadzić przy podstawowej znajomości matematyki. Nie wiem, dlaczego podstaw całek i różniczek nie uczymy na początku. Odpada zakuwanie np. wzorów funkcji kwadratowej. Matematyka staje się prosta i przestaje być pamięciowa. Okazuje się, że wystarczy logicznie myśleć. Choć właśnie, myśleć… Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint