Negacja dokonań Polski Ludowej odbiera sens i dorobek życia milionom ludzi Ludzie ograniczeni, a przy tym fanatycy, są plagą ludzkości. Biada państwu, w którym tacy ludzie mają władzę. Są nietolerancyjni i pozbawieni wszelkich skrupułów. Uważają, że cały świat kłamie, a tylko oni mówią prawdę. Mikołaj Gogol Redaktor naczelny PRZEGLĄDU w 24. numerze tygodnika wystąpił z ideą utworzenia Komitetu Obrony Dobrej Pamięci. Pamięci o latach powojennych (1945-1989), latach, w których bez mała trzy pokolenia Polaków coś zbudowały, coś stworzyły, coś zaproponowały światu. Jako Polacy, jako wspólnota, jako społeczeństwo, jako naród. Temat ten podjęła również senator Maria Berny (PRZEGLĄD nr 26). To sprawa ważna. Dlaczego? Ponieważ tworzona od dekad przez zwycięskie formacje atmosfera pogrzebania Polski Ludowej odbiera sens i dorobek życia milionom „ludzi PRL-u”, jak pogardliwie wyraża się o nich współczesna elita. Bo owi zwycięzcy (marni intelektualnie i mizerni pod względem politycznego myślenia o przyszłości kraju i społeczeństwa) nie tylko chcą pogrzebać ustrój czy PRL jako państwo, ale także de facto odbierają godność i człowieczeństwo pojedynczym ludziom. Ludziom, którzy wówczas pracowali, kochali, nienawidzili, wkurzali się, osiągali sukcesy i cieszyli się z nich, czyli po prostu normalnie żyli. Tym samym depczą pamięć i radość z jednostkowego, subiektywnego bytu. A to jest czynem niedopuszczalnym i haniebnym, gdyż każdy z nas ma tylko jedno życie i nikt nie ma prawa odbierać drugiemu człowiekowi satysfakcji z jego przeżycia. Nikt i nigdy! Zaniechanie lewicy O ile sama idea Komitetu Obrony Dobrej Pamięci jest ze wszech miar słuszna, o tyle nazwa jest zbyt podobna do Komitetu Obrony Demokracji. A ta w ujęciu masowym ma wybitnie niekorzystną konotację. Zarówno PiS z ruchem Kukiz’15, jak i PO z PSL są przecież ugrupowaniami prawicowymi, bliskimi chadeckim rozwiązaniom z Europy Zachodniej. Konflikt między nimi to w zasadzie kłótnia w rodzinie prawicowców. Lewica nie powinna w żaden sposób – nawet symboliczno-werbalny – być z tym sporem kojarzona. Opcja, która przegrała, dziś próbuje się podpiąć pod słuszny obywatelski protest – przeciwko brutalnemu, dokonywanemu w wybitnie ignoranckiej i totalitarnej formie zawłaszczaniu państwa oraz deptaniu kanonów demokracji przez PiS. Jednak protest ten, prowadzony pod hasłem Komitetu Obrony Demokracji, niesie ze sobą zbyt wiele negatywnych skojarzeń i mentalnych klisz, aby lewica i zwolennicy postępu, obrońcy dorobku, pamięci i realizmu politycznego mogli się z nim utożsamiać. Warto by się dowiedzieć, jak do inicjatywy red. Domańskiego odnoszą się byli (podkreślam – byli) frontmani polskiej lewicy, czyli dawni liderzy Sojuszu Lewicy Demokratycznej: Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller czy Włodzimierz Cimoszewicz. Czy nie mają wyrzutów sumienia, że zostawili swoich potencjalnych zwolenników, że niedostatecznie opowiedzieli się za realizmem i prawdą historyczną, że po prostu odpuścili ten problem w imię dobrych stosunków z salonami warszawki i krakówka? A owe salony i tak mówiły, że „lewicy w Polsce mniej wolno”. Błąd elit Drugim aspektem jest język i sposób patrzenia na historię i społeczeństwo. Na geopolitykę i przyszłość Polaków, a tym samym – Polski. Na ile cechuje go realizm, racjonalizm i precyzyjność formułowania opinii, ocen, tez. Do takiego sposobu myślenia o polityce, historii, społeczeństwie itd. zachęca m.in. prof. Mirosław Karwat (PRZEGLĄD nr 26), przypominając postać Edmunda Osmańczyka: „(…) nie był on komunistą, lecz snuł swoje rozważania z punktu widzenia państwowca, z punktu widzenia polskiej racji stanu. Wydawało się, że ze względu na granice, obronioną tożsamość narodową, postęp cywilizacyjny i społeczny, jaki dokonał się w Polsce Ludowej po kilkusetletniej epoce zacofania, zwycięży racjonalny sposób myślenia – można potępiać ustrój PRL, jednocześnie jednak szanując i zachowując to, co było jej osiągnięciem”. Jego zdaniem, inteligencja nazywająca siebie postępową (skupiona wokół „Gazety Wyborczej” i „Tygodnika Powszechnego”) opowiedziała się za zerwaniem ciągłości państwowej, za totalną i zdehumanizowaną (jak widzimy to dziś wyraźnie) negacją tego, co było do tej pory udziałem sporej części naszego społeczeństwa. Tego, z czym miliony się utożsamiały, nawet podświadomie. Takie myślenie postsolidarnościowych elit okazało się wybitnie negatywne, wręcz samobójcze, nie tylko dla nich samych, ale przede wszystkim dla Polski i Polaków. Myślenie, jakie prezentuje prof. Karwat, a którego wyrazicielami są na łamach PRZEGLĄDU np. Bronisław Łagowski,
Tagi:
Radosław S. Czarnecki