Na ostatniej olimpiadzie zimowej zajęliśmy 24. miejsce. Czy tym razem będzie lepiej? – Ekipa jest skromniejsza, ale pomni doświadczeń z Nagano postanowiliśmy zakwalifikować do kadry tylko osoby mające szanse na udany występ. Cztery lata temu reprezentacja liczyła 41 sportowców, jednak wielu zajmowało ostatnie miejsca. Teraz pragniemy tego uniknąć. Chciałbym, by nasi wracali z Salt Lake City z podniesionym czołem – mówił prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Stanisław Stefan Paszczyk, wręczając 8 stycznia nominacje na zimowe igrzyska 29 zawodnikom. Potęgą w sportach zimowych nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy. Także i teraz – choć ekipa jest skromniejsza niż cztery lata temu – dla części naszych sportowców olimpiada będzie pewnie miała wymiar jedynie symboliczny. Leć Adam, leć! Wojciech Fortuna wyjeżdżał na pamiętne igrzyska w Sapporo niemal w ostatniej chwili. Nikt na niego nie liczył, a mimo to sięgnął po olimpijskie złoto. To do dziś jedna z największych sensacji olimpijskich. Adam Małysz jedzie na igrzyska w zupełnie innej roli. Wszyscy liczą, że przywiezie medal, przynajmniej jeden, i to koniecznie złoty. Tymczasem sprawa wcale nie jest taka prosta. Małysz już nie deklasuje rywali na skoczniach, jak w ubiegłym roku. Słabo wypadł w Turnieju Czterech Skoczni, a jego wygrana w drugim konkursie w Zakopanem tylko zaciemniła obraz. Nie ulega wątpliwości, że z formą Małysza nie jest tak jak dawniej. Przede wszystkim stracił automatyzm odbicia, a ponadto przybyło mu konkurentów – ze Svenem Hannawaldem na czele. Apoloniuszowi Tajnerowi każdy starał się doradzać. – Abstrakcyjnych telefonów od różnych ludzi dostaję dziesiątki. Radzą mi korzystać z pomocy terapeutów i uzdrawiaczy wszelkiej maści. Nadsyłają nawet konkretne nazwiska i adresy – mówi trener skoczków. Pojawiła się bowiem teoria, że Adam skacze słabiej, bo jest ciągle chory. – Nie zabieramy lekarza na zawody, bo nie widzimy takiej potrzeby – tłumaczy Tajner. – Wszystko, co jest związane ze zdrowiem zawodników, konsultujemy na bieżąco z dr. Stanisławem Ptakiem, pod którego opieką od dawna są skoczkowie. Przed każdym wyjazdem dostaję apteczkę, w której są głównie leki przeciwko przeziębieniom i drobnym infekcjom. Jeżeli sprawa byłaby poważniejsza, wówczas zawodnikiem zajmuje się doktor Ptak. Za granicą korzystamy z miejscowych lekarzy, pełniących dyżury na każdej skoczni. To, że Adam mówi przez nos, jest powodem lekkiego chronicznego kataru. Adam jest zdrów. – Czuję się dobrze i jestem dobrze przygotowany do olimpiady – potwierdza sam Małysz. – Treningi w ostatnich dniach sprawią, że będzie jeszcze lepiej. Nie myślę o tym, by zdobyć medal, ale by jak najlepiej skoczyć. Czy Małysza stać na złoty medal? Na pewno tak, choć byłoby wspaniale, gdyby w ogóle zdobył jakiś medal. Olimpiada to loteria, rządzi się swoimi prawami i nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie wyskoczy zza pleców. Ponoć jednak rozrzedzone powietrze w Salt Lake City ma sprzyjać zawodnikom o takiej budowie jak Adam Małysz. Leć zatem, Adam, jak najdalej, bo jesteś praktycznie jedynym takim kandydatem do medali w całej polskiej ekipie. Kto jeszcze ma szansę? Mamy Adama Małysza, ale przecież nie on jeden wyjeżdża do Salt Lake City. Przypatrzmy się szansom pozostałych reprezentantów. * Biatlon Anna Maria Stera-Kustusz, ur. 1974, klub MKS Duszniki Zdrój – startuje indywidualnie. Każde miejsce powyżej 15. byłoby miłą niespodzianką. Tomasz Sikora, ur. 1973, Dynamit Chorzów – startuje indywidualnie i w sztafecie 4 razy 7,5 km. Nasz były mistrz świata może sprawić niespodziankę, ale czy na medal? Raczej mało prawdopodobne. Osiągnięciem byłoby miejsce w szóstce. Wojciech Kozub, ur. 1976, WKS Zakopane – startuje indywidualnie i w sztafecie. Wysokie miejsce raczej nie wchodzi w rachubę. Wiesław Ziemianin, ur. 1970, WKS Zakopane – startuje indywidualnie i w sztafecie. Przy dobrych układach może zmieścić się w dziesiątce, ale byłby to spory wyczyn. Krzysztof Topór, ur. 1972, WKS Zakopane – startuje indywidualnie i w sztafecie. Raczej marne szanse indywidualnie. Ryszard Szary, ur. 1979, KKS Bielsko-Biała – rezerwowy w sztafecie i to już mówi wszystko. W sztafecie zaś mamy realne szanse na dobry wynik, pod warunkiem że każdy
Tagi:
Mirosław Nowak