Samobójstwa w Guantanamo

Samobójstwa w Guantanamo

Świat domaga się zamknięcia amerykańskiego więzienia na Kubie Trzech młodych więźniów zawarło pakt samobójczy. Dwaj Saudyjczycy i Jemeńczyk ukręcili sznury z ubrań i prześcieradeł. Byli osadzeni w Camp 1, najpilniej strzeżonym sektorze obozu w Guantanamo. A jednak żaden amerykański strażnik nie widział, jak powiesili się w swoich celach. Dowódca obozu, kontradmirał Harry Harris, oświadczył, że nie był to czyn wynikający z rozpaczy, lecz „akt asymetrycznej wojny” prowadzonej przeciw Stanom Zjednoczonym, jako że terroryści z Guantanamo nie mają szacunku dla życia – ani własnego, ani cudzego. Pracownica Departamentu Stanu, Colleen Graffy, dodała, że z punktu widzenia public relations było to dobre posunięcie dla zwrócenia na siebie uwagi. Po tym dramacie i cynicznych komentarzach w krajach muzułmańskich zawrzało. Na próżno prezydent Bush wyraził „głęboką troskę” z powodu wydarzeń w amerykańskiej bazie na Kubie. Panarabska gazeta „Al-Quds Al-Arabi” stwierdziła, że oficjalna wersja wydarzeń budzi wątpliwości i panuje powszechne przekonanie, iż trzej więźniowie zmarli na skutek tortur. Według syryjskiego dziennika „Tiszri”, w „nazistowskim miejscu odosobnienia” na Kubie Amerykanie przetrzymują „żywe trupy”, ludzi pozbawionych wszelkiej nadziei. Egipska „Al-Dżumhirija” doszła do wniosku, że Stany Zjednoczone, samozwańczy krzewiciel praw człowieka w świecie, nie przyznały osadzonym żadnego z tych praw, co więcej, mnożą się doniesienia o poddawaniu więźniów moralnym i fizycznym torturom. Ale nie tylko Arabowie demonstrują swój gniew. Także Unia Europejska uznała obóz w Guantanamo za „anomalię” nie do przyjęcia dla państwa prawa, jakim są Stany Zjednoczone. Szefowa dyplomacji Austrii i przewodnicząca Rady UE, Ursula Plassnik, podkreśliła, że więzienie to powinno zostać niezwłocznie zamknięte. Podobnego zdania są nawet Brytyjczycy, najbliżsi alianci Waszyngtonu. Harriett Harman, minister ds. konstytucyjnych w rządzie Tony’ego Blaira, wyraziła opinię, że należy zlikwidować obóz lub przenieść go na terytorium USA, aby osadzeni mogli być traktowani zgodnie z amerykańskim systemem prawnym. Trzy zgony jeńców w amerykańskiej bazie to niewiele w porównaniu z krwawym koszmarem codziennie przeżywanym w Iraku. Wywołały one jednak poruszenie światowej opinii publicznej także z uwagi na charakter tego niezwykłego „gułagu dla terrorystów”. Więzienie w Guantanamo zostało założone w styczniu 2002 r. Osadzono w nim talibów i domniemanych bojowników Al Kaidy pojmanych w Afganistanie, potem także w Pakistanie. Ogółem do Guantanamo trafili ludzie z 40 krajów i z Autonomii Palestyńskiej. Z pewnością znaleźli się wśród nich liczni zaprzysięgli wrogowie Stanów Zjednoczonych, ale prawdopodobnie ani jeden wyższy dostojnik talibów czy wysoki rangą przywódca Al Kaidy. Najgroźniejsi terroryści, którzy zaplanowali zamachy z 11 września 2001 r., przetrzymywani są w nieznanych miejscach, podobno w „tajnych więzieniach” CIA. Do bazy na Kubie przewieziono za to wielu niepiśmiennych wieśniaków, którzy na wezwanie swoich imamów chwycili za broń, aby bronić islamskiego reżimu talibów przed „niewiernymi”. Nie ma też wątpliwości, że w Guantanamo cierpią również ludzie niewinni, w tym młodociani. Według brytyjskiej organizacji Reprieve, w celach znalazło się dziesięciu 14-, 15-latków. Jednym z nich jest Mohamed el-Gharani, któremu zarzucono, że w 1998 r. uczestniczył w Londynie w przygotowaniach do zamachu uknutego przez Al Kaidę. W tym czasie Mohamed miał 12 lat i mieszkał z rodzicami w Arabii Saudyjskiej. Aresztowano go w Pakistanie, w Karaczi jako „bojownika Al Kaidy”. Od tej pory chłopak spędził kilka lat w pojedynczej celi jako zagrażający bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych. Politycy z Waszyngtonu świadomie wybrali miejsce odosobnienia. Guantanamo jest bazą dzierżawioną przez Stany Zjednoczone na mocy dawnego traktatu. Rząd w Hawanie od lat nie uznaje skrajnie niekorzystnej dla Kuby umowy dzierżawnej. Na wyspie nie obowiązuje ustawodawstwo Stanów Zjednoczonych, więźniom nie przysługują więc prawa amerykańskich aresztantów, np. do obrońcy i uczciwego procesu. Administracja Busha przebiegle nie uznała pojmanych za jeńców wojennych, którym przysługują prawa wynikające z konwencji genewskiej. Tym samym więźniowie znaleźli się w beznadziejnej „czarnej dziurze prawnej”. Waszyngton twierdzi, że może przetrzymywać tych ludzi bez procesu tak długo, jak długo toczy się wojna z terroryzmem. Tylko że wojna może trwać w nieskończoność, jacyś terroryści zawsze będą zagrażać. Jeńcy tkwią w Guantanamo często już cztery i pół roku, niektórzy nie wiedzą nawet, o co ich oskarżono. Pod wpływem protestów międzynarodowych rząd USA zdecydował, że „nieprzyjacielskich bojowników” sądzić będą specjalne trybunały wojskowe. W obozie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 25/2006

Kategorie: Świat