Następca króla Arabii Saudyjskiej nie przeprowadzi reform w pustynnym królestwie Nowy władca Arabii Saudyjskiej, król Abdullah, jest uważany za umiarkowanego reformatora. Ale nie zdąży wiele zmienić, nawet gdyby próbował – ma 81 lat. Następca tronu, książę Sultan, jest tylko o cztery lata młodszy. Na udział we władzy niecierpliwie czeka już generacja wnuków założyciela monarchii, Abdula Aziza ibn Sauda. Abdullah zasiadł na tronie po śmierci 84-letniego króla Fahda, swego przyrodniego brata, który zmarł 1 sierpnia. Fahd zasłynął z tego, że wyruszał na zagraniczne urlopy na czele orszaku 350 sług, podróżował zaś wyłożonym szczerym złotem boeingiem 747 wartym 150 mln dol., urządzonym w stylu gotyckim, z windą. To Fahd podjął w 1990 r. brzemienną w skutki decyzję – kiedy Saddam Husajn zdobył Kuwejt, saudyjski monarcha sprowadził 50 tys. amerykańskich żołnierzy na pomoc. Niewierni na najświętszej ziemi islamu – to stało się muzułmańskich radykałów kamieniem obrazy. Strony internetowe, do których przyznaje się Al Kaida, informowały o zgonie Fahda z radością: „Tyran nie żyje!”. Abdullah był następcą tronu od 1982 r., praktycznie zaś przejął władzę 13 lat później, kiedy Fahd przeszedł udar mózg. Jako regent de facto Abdullah usiłował przeprowadzić pewne reformy. Pozbawił skorumpowany i żyjący w bajecznym luksusie Dom Saudów kilku przywilejów. Książętom nie wolno już wykorzystywać do celów prywatnych samolotów państwowych linii lotniczych. Abdullah doprowadził nawet do tego, że w 2005 r. w monarchii absolutnej odbyły się pierwsze „demokratyczne” wybory do rad municypalnych. Kobietom oczywiście nie pozwolono głosować. Połowę członków rad i tak mianuje władca, a gremia te o niczym nie decydują. Frekwencja była niska, większość zaś mandatów zdobyli fundamentaliści islamscy. Jako następca tronu Abdullah zezwolił też na dyskusję, czy kobietom należy pozwolić na prowadzenie samochodów. W tej kwestii w Arabii Saudyjskiej toczy się prawdziwy kulturkampf, a islamscy duchowni rzucają gromy na „bezbożników usiłujących zdeptać godność muzułmanek”. Problem ten ma także aspekt ekonomiczny. Utrzymywanie armii szoferów dla kobiet kosztuje budżet królestwa 2 mld dol. rocznie! Nic nie wskazuje na to, aby król Abdullah odważył się posadzić swe poddane za kierownicą. Mimo „demokratycznych” gestów Saudowie pilnie baczą, aby nie narodziła się prawdziwa opozycja. W maju poeta Ali al-Domeini oraz dwaj naukowcy skazani zostali na kary od sześciu do dziewięciu lat więzienia. Ich winą było napisanie listu do następcy tronu, Abdullaha, postulującego wprowadzenie monarchii konstytucyjnej. Wątpliwe, aby król Abdullah ułaskawił skazanych. Komentatorzy podkreślają, że nowy monarcha musi stawić czoła ostremu kryzysowi politycznemu, gospodarczemu i społecznemu, w którym pogrążyło się państwo. Pustynna monarchia pełna jest sprzeczności. Ma supernowoczesną infrastrukturę, jednak rządy sprawuje najbardziej konserwatywny i teokratyczny reżim świata. Parlament, partie polityczne ani związki zawodowe nie istnieją. Źródło prawa stanowią Koran i Sunna, mordercy i złodzieje giną od katowskiego miecza. Hamburski tygodnik „Der Spiegel” nazwał Arabię Saudyjską koszmarem z 1001 nocy. Władca nosi tytuł Strażnika Dwóch Świętych Miejsc – Mekki i Medyny. Jednym z filarów średniowiecznego królestwa jest wahabizm, purytańska odmiana islamu, wroga wobec „heretyków” i „niewiernych”. Drugi filar to petrodolary. Arabia Saudyjska dysponuje jedną czwartą światowych zasobów czarnego złota. Wydobywa 9,5 mln baryłek ropy dziennie, a może jeszcze więcej. Marzenia amerykańskich polityków o taniej ropie z Iraku rozwiały się, toteż państwo Saudów jest dla USA najważniejszym dostawcą. Ale mimo pozornej obfitości petrodolarów deficyt budżetowy Rijadu wynosi 176 mld dol. Liczba ludności rośnie szybko (3% rocznie). Zyski ze sprzedaży ropy nie nadążały przez lata za przyrostem naturalnym. Dochód narodowy na jednego mieszkańca wynosił w 1981 r. 25 tys. dol. Obecnie – niespełna 7 tys. Reżim długo utrzymywał spokój w kraju, po prostu przekupując ludność – Saudyjczycy mieli zapewnione darmową oświatę, opiekę zdrowotną oraz hojne subwencje od kołyski aż po grób. Brudne prace wykonywali za nich cudzoziemcy, głównie Azjaci, często maltretowani i krzywdzeni. Dziś w pustynnym królestwie mieszka 19 mln Saudyjczyków i ponad 5 mln
Tagi:
Jan Piaseczny