Czytajcie pamiętniki. Oczywiście nie te łże-rozmowy z politykami, którzy po stracie władzy ochoczo plują na przeciwników, a sobie próbują stawiać pomniki. Warte czytania są pamiętniki przedwojennych i powojennych chłopów, robotników, bezrobotnych i emigrantów. W nich zobaczymy kawał prawdziwej historii Polski. A wielu zobaczy także historie bardzo podobne do losów swoich rodzin. Taką radę mogę dać tym, którzy znaleźli czas na polemikę z moim komentarzem „Skąd nasz ród”. A fragmenty tych listów, które przypominają fakty, pozwalam sobie przytoczyć. „Urodziłem się niedługo po II wojnie światowej i pamiętam tamte czasy. W Małopolsce latem chodziło się boso do szkoły, prąd elektryczny władza ludowa założyła w roku 1956. Zaraz po wojnie mój 37-letni ojciec uczył się dopiero pisać i czytać. W domu dziadków nie było podłogi, była gliniana polepa. Gdyby nie zabiegi władzy ludowej też byłbym analfabetą, jak ojciec przed wojną. Ojciec wychwalał władzę za to, że mógł mieć pracę, bo przed wojną była ona nieosiągalna w tym rejonie. Wykształciłem się dzięki mądrości powojennej władzy i cieszę się z tego, że mogę żyć lepiej, niż żyli moi rodzice”. „Nie było cudu. Resztki feudalizmu na wsiach, dziki kapitalizm w miastach. Nie ma co gloryfikować i twierdzić, że w co drugiej chacie karabele wisiały na ścianach. A dziadek fordem jeździł do Monte Carlo”. „Pamiętam te chaty i ludzi mieszkających w budynkach gospodarczych. Jedna izba. Kuchnia kaflowa, stół, parnik do przyrządzania strawy dla świnek i metalowe łóżka niepiśmiennych domowników oraz kuferek pod jednym z nich. Elektryczność doprowadzono w 1970 r. albo jeszcze później. Nie wiem, kiedy dokładnie, ale byłem już dużym chłopcem. Teraz mam 55 lat”. „Masowe fałszerstwo historyczne, jakie obecnie się popełnia, polega na tym, że względnie wygodne życie w II RP dotyczyło może 10-20% populacji, natomiast obecni »historycy« na fali walki z »komuną« sugerują, jakoby w okresie międzywojennym CAŁY naród pławił się w dostatkach, bawił na rautach i polowaniach, natomiast w 1945 r. przyszli »komuniści« i zburzyli to szczęście. Rzecz w tym, że życie tych 80-90% biedoty nie było utrwalane na filmach i zdjęciach. Dopiero PRL ponurą nędzę wyciągnął na światło dzienne w całej okazałości i zaczął nadrabiać zapóźnienia w przyspieszonym tempie”. Na koniec przypomnę to, o czym pisałem tydzień temu, a co uważam za szczególnie ważne: jakoś nie ma chętnych polityków, by unieważnić reformę rolną z września 1944 r. I odebrać ziemię parobkom, fornalom i bezrolnym chłopom, którzy nieprzymuszani przez władzę ochoczo sięgnęli po pańską ziemię. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański