Od ściany do ściany – „dekomunizacja” Świerczewskiego
Mało jest państw, w których historia służy jako pałka do walki politycznej i zohydzania przeciwnika W biografii księdza kapucyna Remigiusza Kranca (1910-1977) – kapelana 19. Pułku Ułanów Wołyńskich i Korpusu Ochrony Pogranicza w Ostrogu – pojawia się mało znany epizod związany z postacią gen. Karola Świerczewskiego, zabitego przez banderowców w Bieszczadach w marcu 1947 r. Śmierć – podobnie jak całe życie Świerczewskiego – była przez ponad pół wieku w Polsce mitologizowana. Napisano o nim dziesiątki hagiograficznych opracowań. Nazywano go człowiekiem, „który się kulom nie kłaniał”. Taki tytuł nosiła m.in. panegiryczna książka Janiny Broniewskiej, opublikowana w nakładzie ponad 1 mln egzemplarzy, która miała w Polsce do roku 1989 aż 17 wydań. Była lekturą szkolną. Wpływ na budowę legendy Świerczewskiego miał też wybitny pisarz amerykański, laureat Nagrody Nobla, Ernest Hemingway. W słynnej powieści „Komu bije dzwon” ukazał heroiczną postać gen. Waltera walczącego z frankistami w latach 1936-1938 w Hiszpanii w czasie trwającej tam wojny domowej. Władysław Broniewski poświęcił Świerczewskiemu wiersz recytowany przez lata na różnego rodzaju akademiach szkolnych, zlotach harcerskich i uroczystościach wojskowych. Frazę z tego wiersza: „Nie o każdym śpiewają pieśni, nie każdemu stawiają pomnik” wykuwano na tablicach i monumentach poświęconych gen. Walterowi. Kilku wybitnych polskich rzeźbiarzy, m.in. Xawery Dunikowski (1875-1964), Alfons Karny (1901-1989), Gustaw Zemła (ur. 1931) i Franciszek Strynkiewicz (1893-1996), tworzyło jego popiersia w brązie i kamieniu. W 1953 r. Wanda Jakubowska nakręciła monumentalny, dwuczęściowy film fabularny „Żołnierz zwycięstwa”, w którym zagrała czołówka polskich aktorów: Andrzej Łapicki, Władysław Hańcza, Tadeusz Janczar, Andrzej Bogucki, Jerzy Duszyński, Jan Kurnakowicz, Gustaw Holoubek (zagrał Feliksa Dzierżyńskiego). Gen. Świerczewskiego portretował też Tadeusz Kulisiewicz – wybitny polski rysownik oraz kilku polskich malarzy batalistów. Ale przyszedł czas zmian politycznych w Polsce po 1989 r. i postać Świerczewskiego stała się przedmiotem walki politycznej, lustracji i w końcu ostrej „dekomunizacji”. 1 kwietnia 2016 r. Sejm RP po niezwykle emocjonalnej dyskusji przyjął ustawę „dekomunizacyjną”, która miała być wykonana bezwzględnie, z zagrożeniem karą dla samorządów, które by ją zlekceważyły bądź ociągały się z jej wdrożeniem. Tak zaczął się proces masowej likwidacji pomników z czasów PRL, w tym również Świerczewskiego. Przy rozbieranych monumentach czasem emocje sięgały zenitu. Zdarzało się, że dochodziło do rękoczynów. Uczestnicy tych wydarzeń ubliżali sobie i obrażali się nawzajem. Kłamstwa o historii: PRL, Berling Cyrankiewicz i żołnierze wyklęci w naszej księgarni Groteskowy przebieg miała akcja rozbiórki pomnika w Koszalinie, gdzie miejscowy artysta Zygmunt Wujek, który w latach 60. XX w. wyrzeźbił popiersie Świerczewskiego (stojące w centrum miasta przez kilkadziesiąt lat), gdy przyszła dekomunizacja, postanowił zdjąć tę swoją rzeźbę (żeby – jak powiedział – oczyścić się) i po pewnym czasie na tym samym cokole umieścił popiersie gen. Władysława Andersa, odlane z brązu odzyskanego z przetopienia głowy Świerczewskiego. Na posiedzeniu tamtejszej rady miasta niektórzy złośliwie pytali: Jakie zasługi miał gen. Anders dla polskości Koszalina? Kto to miasto odbił z rąk Niemców, kto przełamał Wał Pomorski i przez Kołobrzeg doszedł do plaż Bałtyku? Z tego powodu ten nowy pomnik Andersa w Koszalinie prowokował też kontrowersje. Prof. Franciszek Kusiak (rocznik 1942) – wybitny historyk wojskowości opisał w swej książce o Świerczewskim taką scenę: „Będąc w Koszalinie, zatrzymałem się przed pomnikiem gen. Andersa. Kiedy tak zastanawiałem się, dlaczego pomnik postawili jemu, a Pomorze wyzwalała w 1945 r. idąca ze wschodu 1. Armia, zbliżył się do mnie starszy człowiek i powiedział: Co Pan się tak przyglądasz temu złodziejowi? Ripostowałem: jak Pan możesz tak ubliżać naszemu bohaterowi narodowemu? Bo tu dawniej – powiedział on – postawiliśmy pomnik naszemu dowódcy gen. Świerczewskiemu, ale po objęciu władzy przez Solidarność, ze względu na to, że obaj byli łysi, doprawiono wąsy i wstawiono napis, że jest to Anders”. Takie reporterskie zapisy można mnożyć. Nim pod młoty pneumatyczne poszły liczne pomniki gen. Waltera, dużo wcześniej prawie wszystkie ulice (a było ich w Polsce setki), które nosiły imię Świerczewskiego, zamieniano z reguły