Bohdan Zdziennicki, prezes Trybunału Konstytucyjnego Spory w Trybunale to nie konflikt frakcji, lecz racji – Podobno mamy teraz konflikt frakcji i różnice zdań w podzielonym politycznie Trybunale Konstytucyjnym. Np. jedni sędziowie byli zwolennikami przepisów rozliczających PRL, a drudzy, zwłaszcza mający ponoć problemy lustracyjne, chcieli utrącić ustawy pozwalające na otwarcie teczek czy ujawnienie raportu z weryfikacji wojskowych służb informacyjnych. – Problemów lustracyjnych nie ma nikt z sędziów Trybunału Konstytucyjnego ani członków ich rodzin. Mało kto był tak często i na wszystkie strony lustrowany jak my. Różnice zdań są zaś nieuniknione. Trybunał orzeka przecież w najtrudniejszych, budzących szczególne wątpliwości kwestiach prawnych. Przepisy, które oceniamy, są niekiedy tak skonstruowane, że trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcia, często decyduje konkretna sytuacja. Przykładem jest choćby ubiegłoroczny wyrok w sprawie spółdzielczości mieszkaniowej, dotyczący prawie 10 mln Polaków, w którym Trybunał w składzie 14 sędziów, przy dziewięciu zdaniach odrębnych stwierdził, iż przepisy zobowiązujące spółdzielnie mieszkaniowe do przenoszenia własności lokali na swoich członków, oznaczające ich faktyczne uwłaszczanie na majątku spółdzielczym, są sprzeczne z konstytucją. Trybunał odroczył na rok utratę mocy obowiązującej tych przepisów, by dać parlamentowi czas na poprawienie ustawy (cztery zdania odrębne dotyczyły zasadności odroczenia). Główna istota sporu (pięć zdań odrębnych) polegała jednak na przeciwstawnych odpowiedziach na pytanie, czy możemy różnicować w świetle ustawy zasadniczej sytuację korporacyjnej osoby prawnej w zależności od tego, w jakim ustroju ją powołano. Większością głosów uznaliśmy, że nie możemy. Konstytucja na to nie pozwala, tak samo zatem trzeba traktować spółdzielnie powstałe przed 1989 r., jak i te późniejsze. Są więc w Trybunale różnice, zdarzają się zasadnicze spory, ale to nie konflikt frakcji, lecz racji, w którym argumenty odzwierciedlają wartości. Lustracja w Trybunale – Do wyroku, w którym Trybunał zdecydował w 2007 r., że zakres lustracji jest zbyt szeroki, sędziowie także zgłosili aż dziewięć zdań odrębnych. – Nie „aż”, a raczej „tylko” dziewięć zdań odrębnych, które w dodatku nie oznaczały całkowitego odrzucenia przez sędziów stanowiska Trybunału (zdanie odrębne może dotyczyć zarówno wyroku, jak i jego uzasadnienia). Orzekało wtedy 11 sędziów, rozstrzygano aż 77 bardzo trudnych zagadnień konstytucyjnych, czyli zapadło 77 wyroków. Jeśli zważymy, iż teoretycznie tych zdań odrębnych mogło być 385 – Trybunał orzeka większością głosów, więc trzeba liczyć 77 razy 5 – to dziewięć zdań odrębnych, częściowo zresztą zbieżnych ze sobą, jest liczbą bardzo niewielką, świadczącą o dużej jednomyślności sędziów TK w tej sprawie. – Pan też był wtedy w składzie orzekającym. – Tak. Wyrok Trybunału zakwestionował wiele przepisów ustawy lustracyjnej. Ja jednak, jako skrajny przeciwnik lustracji, złożyłem nietypowe zdanie odrębne zgadzające się w całości z wyrokiem, ale jednocześnie uznające, zgodnie z wnioskiem posłów, całą ustawę lustracyjną za niezgodną z konstytucją. – Dlaczego jest pan skrajnym przeciwnikiem lustracji? – Bo uważam, co napisałem w swym zdaniu odrębnym, że nie ma obywateli dwóch kategorii i w związku z tym prawo do ochrony prywatności, autonomii informacyjnej i godności osobistej mają wszyscy. Jeśli więc ktoś nie popełnił przestępstwa, za które może być karany, ma prawo nie życzyć sobie ujawniania czynów, które były legalne w tamtym czasie, a i w tej chwili są legalne, bo przecież służby specjalne w Polsce teraz także działają i mają informatorów. – Wprawdzie prawo jest prawem, ale można powiedzieć, że czym innym była współpraca ze służbami specjalnymi w państwie niesuwerennym i niedemokratycznym, a czym innym jest taka współpraca dziś. – To prawda, jednak w tamtym czasie nie było innego państwa. Niezależnie od ocen historycznych i moralnych dotyczących współpracy ze służbami, nie ma powodu, by część obywateli pozbawiać wspomnianej ochrony prywatności i ujawniać na ich temat informacje, które mogą być wykorzystywane do ich dyskredytowania. Sędziowie Trybunału zawsze muszą mieć na względzie, co się stanie po ich wyroku – czy uznanie jakiegoś przepisu za sprzeczny z ustawą zasadniczą nie spowoduje jeszcze większej niekonstytucyjności. W 2008 r. rzecznik praw obywatelskich skierował do Trybunału Konstytucyjnego przepis ograniczający dostęp do akt IPN. Trybunał uznał (ja wówczas nie orzekałem), iż to ograniczenie nie jest sprzeczne z ustawą zasadniczą, bo jawność życia publicznego nie powinna wyłączać konstytucyjnej ochrony życia prywatnego, obejmującej również osoby podlegające lustracji.
Tagi:
Andrzej Dryszel