Wyszukane gadżety erotyczne zapobiegają przestępstwom na tle seksualnym w Japonii Czy notowany od kilku lat ujemny przyrost naturalny świadczy o tym, że w Japonii nie ma już czasu na seks? Wymyślne erotyczne fetysze eksponowane m.in. w charakterystycznych komiksach hentai zdecydowanie temu zaprzeczają. Dają jednak do zrozumienia, że japońska seksualność coraz częściej ze świata rzeczywistego przenosi się do sfery wyobraźni i fantazji… Oderwani od rzeczywistości Jeśli chodzi o częstotliwość miłosnych uniesień, Japończycy znajdują się na szarym końcu. Gdy największy na świecie producent prezerwatyw, firma Durex, przeprowadził w 2011 r. obszerne badania dotyczące seksu, okazało się, że tylko 27% mieszkańców Japonii pozwala sobie na intymne zbliżenia co najmniej raz w tygodniu. Dla porównania – uznawani za raczej konserwatywnych i powściągliwych Polacy wypadli naprawdę nieźle, bo aż 75% rodaków figluje w sypialni częściej niż raz na siedem dni. Czy pomysłodawcy kinbaku (wiązania liną w celach erotycznych) i miłosnych hoteli, a także przodownicy w dziedzinie erotycznego komiksu znudzili się już seksem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu? Przyczyna owej abstynencji leży gdzie indziej. Ponad 83% japońskich mężczyzn w wieku 20 lat nigdy z nikim się nie umawiało, a ponad połowa dorosłych przyznaje, że nie ma znajomych płci przeciwnej. Patologiczna wręcz nieśmiałość i trudności w kontaktach damsko-męskich sprawiają, że znaczna część japońskiego społeczeństwa wycofuje się z życia w realnym świecie, aby w domowym zaciszu zastąpić prawdziwe relacje wirtualną rozrywką lub wymyślnymi przedmiotami nacechowanymi erotyzmem. I to w formie, która z pewnością nie znalazłaby akceptacji w kulturze europejskiej. Lalka tańsza niż przyjaciółka Co w takim razie może zrobić pozbawiony śmiałości do kobiet mieszkaniec Tokio, aby spełnić swoje fantazje rodem z erotycznych filmów anime? Jednym z rozwiązań może być silikonowa lalka. Nie ma ona jednak nic wspólnego z popularnym na polskich osiemnastkach i wieczorach kawalerskich gadżetem z szeroko otwartymi ustami. Hiperrealistyczne sex dolls to naturalnych rozmiarów kobiety wykonane z silikonu i sztucznej skóry. Klient może wybrać dowolny kolor włosów, oczu lub wymarzone rysy twarzy. Lalki są całkowicie wodoodporne. Sztuczna kobieta to niemały wydatek. Ceny zaczynają się od 7 tys. dol., co dla przeciętnego obywatela Japonii jest kwotą niemałą. Być może jednak użytkownicy lalek uznają, że to i tak mniej, niż wydaliby na prawdziwą kochankę. Przeraża nieco fakt, że najchętniej kupowane modele love dolls mają dziecięce rysy twarzy i budowę ciała. Coś, co w Europie byłoby nie do pomyślenia, w Japonii funkcjonuje jako „wentyl bezpieczeństwa podtrzymujący porządek społeczny”, pisze w książce „Japoński wachlarz” publicystka Joanna Bator. W artykule „Rape and sex crimes in Japan” Milton Diamond i Ayoka Uchiyama odnotowują, że przestępstwa na tle seksualnym zdarzają się w Japonii coraz rzadziej. Jeszcze w 1978 r. policja zarejestrowała tam 4677 gwałtów. Wraz z rozpowszechnianiem się pornografii i liberalizacją obyczajów liczba ta sukcesywnie się zmniejszała. Jak podaje przygotowany przez Japońskie Stowarzyszenie Medyczne zeszłoroczny raport dotyczący przestępstw seksualnych, w 127-milionowej Japonii w 2009 r. odnotowano 1,5 tys. gwałtów (w Polsce – 1759). Ukochana poduszka Biedniejsi Japończycy, których nie stać na wierną kopię prawdziwej dziewczyny, również potrafią sobie poradzić. Dakimakura (czyli po prostu poduszka do przytulania, znana także jako love pillow) to dla otaku (japońskiego fana komiksów) coś więcej niż zwykły jasiek. O ile sex doll nierzadko można pomylić z prawdziwą kobietą, o tyle love pillows to tylko podłużne poduszki z nadrukowanymi podobiznami bohaterek anime lub gwiazd porno. Dla Europejczyka może to brzmieć absurdalnie, ale zjawisko dakimakura urosło w Japonii do rangi subkultury zrzeszającej ludzi darzących uczuciem swoje poduszki. Toru Tarami, sprzedający love pillows na konwentach komiksowych, chwali się w wywiadzie dla portalu Weirdasiannews.com niejednym stosunkiem seksualnym z lalką poduszką, których w ofercie ma aż 150. „Nikogo nie krzywdzę. Dla mnie to dzieła sztuki. To śliczne dziewczyny, które żyją w mojej wyobraźni”, tłumaczy. 37-letni Nisan, łysiejący kawaler grający w gry komputerowe, z zawstydzeniem wyznaje, że kładąc się spać, stara się nie dotykać miejsc intymnych swojej Nemu (tak, właściciele nadają poduszkom imiona). Relację ze swoją poduszką określa jako błogą, ale jednocześnie czystą. „Przeżyliśmy razem wiele niezapomnianych
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety