Administrowany przez ONZ region stał się centrum przymusowej prostytucji W Kosowie administrowanym przez Narody Zjednoczone kwitnie handel kobietami. Dziewczyny sprowadzane z krajów Europy Wschodniej są zmuszane do prostytucji. Najlepiej płacący klienci domów uciech to żołnierze sił pokojowych KFOR i funkcjonariusze ONZ. Takie wnioski płyną z 56-stronicowego raportu Amnesty International, organizacji obrony praw człowieka, mającej siedzibę w Londynie. Kosowo stało się europejskim ośrodkiem seksualnego niewolnictwa. Przyczynili się do tego międzynarodowi urzędnicy i wojskowi, mający przecież zapewnić mieszkańcom okręgu bezpieczeństwo. Młode kobiety i dziewczęta, wśród których są 11-letnie dzieci, są upokarzane, głodzone, bite, muszą przyjmować do 15 klientów w ciągu nocy. Jedna z ofiar uprawiała seks 2,7 tys. razy w ciągu niespełna roku, musiała uprawiać seks grupowy, seks pod lufą pistoletu, zarobiła dla handlarzy żywym towarem 200 tys. marek niemieckich, była prawdziwą ofiarą, stwierdza szokujący dokument. Pewna 12-letnia albańska dziewczynka musiała stać na zimnie w cienkiej sukience. Szef zmusił mnie, abym obsługiwała międzynarodowych żołnierzy i funkcjonariuszy policji. Nie mogłam uciec, aby porzucić to nędzne życie, bo cały czas byłam obserwowana, opowiada mała ofiara. Kosowo jest bałkańską prowincją należącą formalnie do Serbii. Od czerwca 1999 r., kiedy powietrzne uderzenia NATO zmusiły władze serbskie, stosujące ostre represje wobec ludności albańskiej, do wycofania się z Kosowa, kraina ta jest pod protektoratem ONZ. Chronią ją wojskowe siły pokojowe KFOR znajdujące się pod dowództwem Paktu Północnoatlantyckiego. Kiedy do niewielkiego, ubogiego Kosowa napłynęło z różnych krajów tysiące żołnierzy i administratorów, zazwyczaj bardzo zamożnych jak na miejscowe warunki, natychmiast wzrósł popyt na usługi seksualne. Wykorzystały to gangi międzynarodowych handlarzy żywym towarem i sutenerów. Jak stwierdza raport, Kosowo stało się najważniejszym krajem przeznaczenia dla kobiet szmuglowanych po to, aby pod przymusem uprawiały prostytucję. Lokalny rynek prostytucji uprawianej na małą skalę zmienił się w wielki przemysł, którego fundamentem jest przemyt kobiet, prowadzony głównie przez organizacje kryminalistów. Żołnierze KFOR (w Kosowie pełni służbę około 20 tys.) oraz funkcjonariusze UNMIK (administracji ONZ) stanowią tylko 2% ludności Kosowa, jednak aż 20% klientów miejscowych domów uciech. Jako że cudzoziemcy są znacznie bogatsi od przeważnie ubogich mieszkańców Kosowa, przynoszą aż 80% zysków właścicieli domów publicznych i mafii zajmujących się handlem żywym towarem. W 1999 r. w Kosowie było tylko 18 nocnych klubów, barów, kawiarni pod czerwoną latarnią, hoteli i podobnych miejsc, w których dziewczęta mogą być zmuszane do nierządu. Cztery lata później naliczono ich już ponad 200. Szacuje się, że w kosowskich ośrodkach przemysłu seksualnego pracuje 2 tysiące kobiet, przeważnie niedobrowolnie. Tylko 8% ofiar zostało uprowadzonych. Większość przybyła zwabiona obietnicą pracy, także we Włoszech. Kosowskie niewolnice seksualne pochodzą przeważnie z pogrążonej w nędzy Mołdawii, Bułgarii, Rumunii i Ukrainy, są wśród nich jednak także miejscowe dziewczęta. Już w 2000 r. rosyjscy żołnierze KFOR zaczęli przemycać młode Mołdawianki i Ukrainki (podobno przebrane w rosyjskie mundury) do swej bazy w Fushë Kosovë. Zazwyczaj handel kobietami odbywa się przez terytorium Serbii. W hotelach i mieszkaniach prywatnych wokół Belgradu, a także w Czarnogórze towar sprzedawany jest właścicielom. Jedna z ofiar relacjonuje: Najpierw musiałyśmy się rozebrać i chodzić przed nimi w bieliźnie. Oni siedzieli w fotelach, oglądali nas, a jeśli któraś się spodobała kupowali. Byłyśmy dla nich jak szmaty. Cena za kobietę, w zależności od jej wieku, wyglądu i kraju pochodzenia, wynosi od zaledwie 50 do 3,5 tys. euro. Kobiety muszą pracować bez zapłaty tak długo, aż spłacą dług swoim właścicielom. Nigdy nie dostawałam żadnych pieniędzy. Dawali mi jedzenie i ubrali w suknię weselną. Zimą trzęsłam się na chłodzie, bo musiałam nosić spódniczkę mini, a poza tym byłam prawie naga. Kiedy się przeziębiłam, nie mogłam pójść do lekarza, opowiada pewna 14-letnia uczennica uprowadzona spod szkoły. Najbardziej szokujące jest to, że w przestępczym procederze uczestniczą funkcjonariusze UNMIK i żołnierze KFOR, i to nie tylko jako klienci domów publicznych, lecz także niekiedy jako pomocnicy gangsterów. Według raportu Amnesty International, pewien umundurowany
Tagi:
Marek Karolkiewicz