Rycho Czarnecki, europoseł PiS znany unijnym organom ścigającym nadużycia, ma trzy pasje. O dwóch powszechnie wiadomo – media i kasa. Trzecia to polowanie na posady w sporcie. Rycho uwielbia być gościem programów telewizyjnych. Jakichkolwiek. Może być coś o praniu. I o skarpetkach. Podnieca go każda kamera. Jedno, co go może powstrzymać, to kasa. Rycho lubi zarobić. Na wszystkim. Jest w tym bardzo pomysłowy. I uparty. Od lat poluje na fuchy w sporcie. Chciał być prezesem PZPN, ale dla piłkarzy jest mitomanem wędrującym od partii do partii. Bezskutecznie starał się o posadę prezesa PKOl. Trafił wreszcie do siatkarzy. Obiecał im cuda-wianki, wybrali więc Rycha na wiceprezesa. No to mają. Prezesika oszukującego na kilometrówkach. Gdziekolwiek pójdą, słyszą: A co tam u Rycha? Czym teraz jedzie do Brukseli? Wkurzeni siatkarze zaczęli zbierać podpisy, by prezesa Rycha odwołać. Może sam odejdzie? Bo siatkarze to spore chłopy. A Rycho to cykor. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint