Sekrety i kłamstwa polskiej widowni telewizyjnej Poszukując najbardziej nietrafionego proroctwa na temat przyszłości telewizji, odnajdziemy je w jednym z numerów „New York Timesa” z lat 30. ubiegłego wieku. Niestety, nie wiadomo dokładnie, w którym wydaniu pojawiło się poniższe zdanie: „Kłopot z telewizją jest taki, że człowiek musi siedzieć i wpatrywać się w ekran; przeciętna rodzina amerykańska nie ma na to czasu”. Dzisiaj wiemy doskonale, że nie tylko amerykańska rodzina, ale rodziny na całym świecie chętnie wpatrują się w małe i większe ekrany, nie licząc przy tym upływającego czasu. Oglądanie życia innych osób stało się codziennym rytuałem, a wraz z rozwojem medium przybrało na sile, nie ograniczając się do fikcyjnych postaci. Zanim jednak formuła reality show zyskała popularność, widownia telewizyjna gruntownie zapoznała się z serialem, gatunkiem przeżywającym w ostatnich latach drugą młodość. Trudne sprawy z Polsatem Na pytanie, co dokładnie ogląda polska widownia seriali telewizyjnych, dostaniemy wiele różnych odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, kogo zapytamy. Rodzime stacje wytresowały swoją publikę i nie zamierzają ani na krok odstąpić od raz stworzonego modelu oferty programowej. Maura Ładosz, scenarzystka „Pierwszej miłości”, „Majki” czy „Policjantek i policjantów”, pytana o to, jakich bohaterów serialowych lubią Polacy, odpowiada tak, jakby sama brzydziła się postaci, które powołuje do życia: „[Bohater] musi być ładny, grzeczny i odprasowany. Stać po stronie dobra, nadawać się na zięcia albo synową. (…) Na świecie mamy bohaterów wyróżniających się: karłów i olbrzymów, osoby zdeformowane, brzydkie. U nas wszyscy ciągle mają błyszczący uśmiech i piękne zęby”. Dodaje, że „historia jego życia ma być podobna, aspiracje nie mogą szczególnie się wyróżniać – bez względu, czy to mieszkaniec wsi, czy dziewczyna, która przyjechała do dużego miasta. Tylko wtedy widz może bohatera polubić i mu kibicować. A to warunek sukcesu”. Ładosz zrzuca na widza odpowiedzialność za to, że musi pisać dla niego kiepskie scenariusze. Warto jednak zastanowić się nad tym, czy to stacjom nie brakuje odwagi, żeby spróbować czegoś nowego. Tymczasem Polsat zapycha własną publiczność rosnącą w zastraszającym tempie liczbą paradokumentów, których tematyka (niezależnie od tego, jaki jest punkt wyjścia) zwykle dotyczy nastolatek zachodzących w ciążę, patologii rodzinnych, zdrad i oszustw w miejscu pracy. Nie ma znaczenia, czy oglądamy „Dlaczego ja”, „Dzień, który zmienił moje życie”, czy „Trudne sprawy”, prędzej czy później ktoś zostanie zdradzony, czyjaś córka zajdzie w nieplanowaną ciążę, a wszyscy będą na siebie wrzeszczeć, bo podobno tak wygląda typowa polska rodzina. Dobrze jednak zajrzeć pod podszewkę, produkowanych głównie przez Tako Media, docusoap, czyli telenowel dokumentalnych. Scenariusze takich seriali na ogół piszą albo początkujący autorzy (nie mogąc się przebić w hermetycznej branży, muszą z czegoś żyć), albo rzemieślnicy gatunku. Nie znaczy to bynajmniej, że Tako Media przyjmuje wszystkie scenariusze. Można by sądzić, że nie ma nic prostszego od napisania odcinka wedle szablonu dostarczanego przez producenta. Tymczasem, choć trudno w to uwierzyć, na facebookowej grupie scenarzystów Tako Media 2016 od stycznia tego roku producent nie znalazł wśród ponad 180 nadesłanych pomysłów ani jednego projektu, który chciałby rozwijać. Tym samym żaden autor propozycji nie otrzyma za nią honorarium. Pytanie tylko, czy za kilka miesięcy nie zobaczy odcinka jednego z seriali Tako Media z lekko zmodyfikowanym pomysłem, który zaproponował. W końcu ile może być wariantów opowiadania w kółko tej samej historii? Królowie świata z TVN W maju tego roku Narodowy Instytut Audiowizualny zorganizował festiwal Nowa Fala Seriali, w czasie którego rozmawiano o fenomenie seriali nowej generacji, ale także o kondycji polskiego serialu. W dyskusji „Gdzie się podziały polskie seriale” mocno zabrzmiał głos Oriany Kujawskiej, kierowniczki literackiej ds. seriali TVN. Podkreślała, że widownia jej stacji chce oglądać seriale o zamożnych przedstawicielach klasy średniej, którzy zaspokoiwszy swoje potrzeby bytowe, skupiają się na rozterkach emocjonalnych. Jeden ze słuchaczy debaty (wzięli w niej udział także scenarzystka Magdalena Łazarkiewicz i producent kreatywny seriali HBO Maciej Kubicki) skomentował z przekąsem informację o nowym serialu TVN „Druga szansa”, opowiadającym o agentce gwiazd: „Właśnie tego potrzebują Polacy, kolejnego serialu o szołbiznesie”. Nie sposób nie przyznać mu racji, ponieważ nawet jeśli seriale TVN skupiają się na widzu zamożnym