Skąd nasz ród

Skąd nasz ród

Wygląda to na epidemię. Choć tej choroby jeszcze nie zdiagnozowano. Bardziej atakuje duszę niż ciało. A jeśli ciało, to głównie głowę. Jest niebezpieczna, bo całe grupy ludzi, a bywa, że nawet większość społeczeństwa, pozbawia bardzo ważnych obszarów pamięci. Pamięci o swoich wcale nie takich odległych przodkach. O prababciach i pradziadkach, a nawet o babciach i dziadkach. Tak skutecznie wyparto ich życiorysy z pamięci krążącej w obiegu medialnym i w rozmowach towarzyskich, że cudzoziemiec może być przekonany, że Polska po 1918 r. była krajem szlachty, bogatych mieszczan i inteligencji. Problem w tym, że w tę bajkową opowieść zaczyna wierzyć coraz więcej najmłodszych Polaków. Dorzucono im jeszcze legendę o okupacyjnym bohaterstwie przodków i ich niezłomnej opozycyjności w czasach Polski Ludowej. A im więcej czasu upływa, tym więcej jest opowieści, jak to bogato się żyło przed wojną i jak wielkie majątki potracono. Śnić można, ale na jawie wygląda to kompletnie inaczej. Fakty odzierają ze złudzeń. Realia przedwojenne są ponure i tak przytłaczające, że większość ludzi woli od nich uciekać. Tyle że bez realizmu w spojrzeniu na przeszłość nie da się za wiele zbudować w przyszłości. Historia to ciągłość. I jeśli ma nas czegoś uczyć, to musimy ją poznać. Bo tylko wtedy możemy uniknąć powtórki. Pora więc wrócić do faktów. Czy ktoś słyszał od kogoś, że jego dziadkowie byli analfabetami lub że ledwo potrafili się podpisać? A przecież tuż po wojnie takich osób wśród dorosłych Polaków było aż 5 mln. I co, wyparowali gdzieś? A kto słyszał, że większość domów wiejskich w centralnej i wschodniej Polsce to kurne chaty z gliny i chrustu, z inwentarzem w środku, oświetlane lampą naftową. Albo o suterenach i bieda domach w miastach? Kto w nich wtedy mieszkał? Czyi przodkowie tak żyli? Jakoś nie ma chętnych polityków, by unieważnić reformę rolną z września 1944 r. I odebrać ziemię parobkom, fornalom i bezrolnym chłopom, którzy nieprzymuszani przez władzę ochoczo sięgnęli po pańską ziemię. Można by tę opowieść długo ciągnąć. Dla młodych jest ona egzotyczną bajką, bo prawie nikt ich na taką historię rodziny nie przygotował. A dla starszych? Może jest chwilą zawstydzenia z powodu wyparcia się przodków. A może być też okazją do głębszej refleksji. Do społecznego coming outu. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 33/2016

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański