Kiedy kilka lat temu ludzie poruszeni telewizyjną akcją dawali pieniądze na ośrodek rehabilitacyjny, nie przypuszczali, że dziś będzie to ruina Piątek, 3 marca. Z Barbarą Sagan i Krzysztofem Jałowcem, rodzicami niepełnosprawnych dzieci, stoimy przed wejściem do ośrodka dla niepełnosprawnych w Chrząstówku pod Człuchowem, znanego z głośnej telewizyjnej zbiórki „Złotówka dla Chrząstówka”. Na darmo próbujemy wejść do obiektu. Opiekujący się ośrodkiem były pracownik placówki Mariusz Płościński mówi, że chętnie by nas wpuścił, gdybyśmy mieli zgodę pani prezes Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych Dwa Serca, Danuty Karkoszki. Pani prezes jednak, mimo wcześniejszego telefonu, do Chrząstówka nie miała czasu dojechać, choć to z Człuchowa zaledwie 12 km. Na nic niezdają się tłumaczenia, że obecna tu Barbara Sagan jest członkiem zarządu stowarzyszenia. Przed wyjazdem do Chrząstówka rodzice pokazywali mi film nakręcony przez Krzysztofa Jałowca 1 lutego br. Wnętrze placówki przedstawia na nim opłakany widok. Na ścianach i podłogach kilkucentymetrowa warstwa lodu, w wypełnionych lodem zlewach utkwiły porzucone naczynia, na parapetach walają się segregatory z dokumentami, z zagrzybionych ścian odłażą płaty tynku. Rodzice twierdzą, że te zniszczenia spowodował nie tyle pożar, który wybuchł w ośrodku półtora roku temu, ile niespuszczenie wody z kaloryferów podczas tegorocznej mroźnej zimy. Oczekując na przyjazd pani prezes, oglądamy ośrodek z zewnątrz. Dobudowany do placówki kryty hipodrom z częścią hotelową na 13 pokoi jest w stanie surowym, wstawiono tylko plastikowe okna, których cudem nikt nie ukradł, gdyż obiekt jest nieogrodzony. – To jakaś paranoja – denerwuje się Krzysztof Jałowiec, sponsor stowarzyszenia. – Kto wstawia okna pod gołe stropy, kiedy nie ma jeszcze dachu?! Po godzinie oczekiwania przyjeżdża pani prezes. Wchodzimy do środka. Widok podobny jak na filmie, z tą tylko różnicą, że najwyraźniej ktoś tu posprzątał. Nie ma już walających się naczyń, segregatorów, zniknął gdzieś lód, tylko w wannie zostało kilka zdechłych myszy. Kiedy pytam o zalanie pomieszczeń wodą z kaloryferów, Danuta Karkoszka kategorycznie zaprzecza. – Wszystko zostało zabezpieczone, ale przy takich mrozach jak w tym roku mogła gdzieś tam rura pęknąć – mówi. Krzysztof Jałowiec nie wytrzymuje: – Jak można było zmarnować taki piękny obiekt i sprzeniewierzyć pieniądze sponsorów? – Dlaczego ciągle coś mi zarzucacie i widzicie tylko to, co złe?! – irytuje się Danuta Karkoszka. – Przejęłam ośrodek w tragicznej sytuacji: zadłużony, z nierozliczoną dotacją z PFRON i wnioskiem o przekazanie placówki na skarb państwa. W ciągu czterech lat udało mi się to rozliczyć, wymieniliśmy parkiet w stołówce, naprawiony został dach stajni, udało mi się pozyskać środki na kontynuowanie budowy krytego hipodromu, co umożliwi prowadzenie turnusów przez cały rok, wreszcie położyłam nowy dach po pożarze. Gdybym nie zdobyła na niego funduszy, ośrodek już dawno ktoś by przejął. Fatalny pożar, niejasne rozliczenia Ośrodek dla niepełnosprawnych w Chrząstówku zbudowano na bazie obiektów popegeerowskich na początku lat 90., na jego budowę wyasygnowano 1,2 mln zł z funduszy PFRON. Placówka przeznaczona początkowo dla 12 dzieci z opiekunami jako pierwsza w kraju rozpoczęła rehabilitację osób z porażeniem mózgowym poprzez hipoterapię. Danuta Karkoszka została prezesem stowarzyszenia Dwa Serca w 2000 r. Przez pierwsze trzy lata jej działalności ośrodek funkcjonował bez większych napięć, problemy zaczęły się po pożarze w sierpniu 2004 r. Na temat tego wydarzenia krążą sprzeczne relacje. Część rodziców twierdzi, że pożar był wynikiem zaniedbań pani prezes, Danuta Karkoszka podkreśla, że było to celowe podpalenie. Potwierdza to protokół sporządzony przez straż pożarną. Zaraz po feralnym pożarze powstał Społeczny Komitet Odbudowy Chrząstówka, do którego trafili lokalni darczyńcy ze Szczecinka, Chojnic i Człuchowa. Placówkę aktywnie wspomagały też lokalne samorządy. Marszałek województwa pomorskiego obiecał placówce pomoc w wysokości 200 tys. zł. Te pieniądze, według pani prezes, nigdy do Chrząstówka nie dotarły, gdyż zostały zablokowane przez starostwo. – Mimo wielokrotnych monitów i rozmów ze starostą wciąż słyszałam, że prawnicy pracują nad sposobem ich przekazania. Gdybyśmy otrzymali te fundusze, ośrodek ruszyłby na początku 2005 r. – opowiada Danuta Karkoszka. Niezależnie od tych problemów udało się w 2004 r. ze środków dostarczonych przez sponsorów położyć nowy dach. Na tym
Tagi:
Helena Leman