Skandalista dzieli wieś

Skandalista dzieli wieś

Kontrowersyjny anatom Gunther von Hagens chce tworzyć w Polsce swoje rzeźby ze zwłok Zwłoki posiekane na plasterki, kobieta z martwym płodem w macicy oraz sportowiec unoszący w geście tryumfu własną skórę. Tuż obok szachista, który z mózgiem na wierzchu obmyśla kolejny ruch pionków. Wbrew pozorom to nie kadry z drastycznego horroru, ale sztuka w wydaniu prof. Gunthera von Hagensa. Niemiecki patolog od lat rzeźbi w zwłokach, a prace wystawia na całym świecie. Nie czuje obrzydzenia, bo jak mówi, swoimi ekspozycjami uczy anatomii i zapewnia ludziom nieśmiertelność. Jego obiektom można zajrzeć wszędzie. Pokazuje m.in. serce po zawale, wątrobę trawioną nowotworem, płuca palacza oraz splecione w warkocze mięśnie rąk i nóg. Do tej pory Hagens przygotowywał eksponaty głównie w Chinach i Kirgizji. Teraz chce przenieść bazę do Polski. Kupił już nawet działkę i hale w Sieniawie Żarskiej, małej wiosce w województwie lubuskim. Dlaczego akurat tam? – Zdecydowała o tym bliskość Berlina i niskie ceny ziemi – tłumaczy. Poza tym Hagens urodził się w Polsce i ma do niej sentyment. Podupadłe budynki po dawnym państwowym ośrodku maszynowym planuje przerobić w ciągu kilku miesięcy na nowoczesne laboratorium preparowania zwłok. Gdy wieść o planach niemieckiego naukowca dotarła do Sieniawy, we wsi zawrzało. Ludzie mówili tylko o tym. Zdjęcia jego eksponatów wędrowały po wszystkich domach. Jedni na ich widok łapali się za głowy, inni potakiwali z uznaniem. Ci pierwsi to głównie starsi mieszkańcy Sieniawy. Dla nich Hagens jest wynaturzonym psychopatą i barbarzyńcą. Niektórzy porównują go nawet do Frankensteina. Młodzi są innego zdania. Widzą w nim przede wszystkim inwestora ze sporym kapitałem oraz kontrowersyjnego artystę. Różnice poglądów są ogromne, podobnie jak emocje towarzyszące dyskusjom. Hagens obiecuje jednak, że nie będzie niczego robił na siłę. Chce najpierw zgody mieszkańców. Ci zaś są mocno podzieleni i nie potrafią wypracować wspólnego stanowiska. W podjęciu decyzji ma im pomóc Gerhard Liebchen, ojciec Hagensa, który na spotkaniu we wsi zapewniał, że jego syn nie ma wobec Sieniawy niecnych zamiarów. Wręcz przeciwnie. Planuje zainwestować tam 15 mln euro i stworzyć ponad 300 miejsc pracy. Nie wszystkich to przekonuje. Precz z barbarzyńcą! Wachlarz argumentów wysuwanych przez przeciwników obecności zakładu Hagensa we wsi jest spory. Zarzucają mu głównie profanację ludzkich zwłok i łamanie elementarnych zasad chrześcijaństwa. Mówią też o zanieczyszczaniu środowiska, a nawet epidemii, którą miałyby wywołać odpady i chemikalia z jego laboratorium. Pojawiają się również bardziej makabryczne obawy. – Kto wie, czy jak zabraknie mu trupów, nie zacznie rozgrzebywać grobów na cmentarzach? Skoro potrafi obdzierać ludzi ze skóry, to można się po nim wszystkiego spodziewać. Dziwak i szaleniec – mówi mieszkanka Sieniawy. Po wsi krąży nawet wizja szwadronów śmierci, które polowałyby na ludzi. Ojciec skandalisty uspokaja, że jego syn ma wystarczająco dużo zwłok, poza tym zawsze pozyskuje je legalnie. Ciała zapisują mu w testamencie tysiące ludzi na całym świecie. Hagens nie płaci za to, aby uniknąć oskarżeń o handel trupami. Mimo to Grażyna Kowalik – pielęgniarka z Sieniawy – stanowczo protestuje. – Nie wyrażam zgody na obecność Hagensa we wsi. Dla mnie jego wystawy są niemoralne i chore. Jako katoliczka nie mogę na to pozwolić. Żadne pieniądze ani obietnice nowych miejsc pracy mnie nie przekonają! Poza tym nie wierzę, że zatrudni tyle osób – mówi zirytowana. Zdeklarowaną przeciwniczką przeniesienia laboratorium do wsi jest także Krystyna Korzeniowska, sołtys Sieniawy. – Nie popieram tej inwestycji. Widziałam zdjęcia wytworów Hagensa. Były szokujące i nie nazwałabym tego sztuką. Poza tym nadal nie mamy żadnych konkretnych informacji o tym, jak ten zakład miałby wyglądać i czym dokładnie się zajmować. Spotkaniem z Liebchenem jestem zdegustowana. Niewiele nam wytłumaczył – żali się Korzeniowska. Zastanawia się także, ilu podziwiających wystawy Hagensa chciałoby mieszkać w sąsiedztwie jego laboratorium. Według Czesława Kowalczuka, miejscowego przedsiębiorcy prywatnego, temat ludzkiej śmierci powinien pozostać tabu. Wystawy z trupami są dla niego pogwałceniem zasad naszej kultury. Podobnie uważa Krzysztof Szymański, który choć deklaruje się jako zwolennik dużej swobody w prowadzeniu działalności gospodarczej, interesowi Hagensa nie sprzyja. – Preparowanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2005, 2005

Kategorie: Nauka