Jeśli się jest w pętli kredytowej, to dużo zależy od człowieka, który cię wysłucha 17 listopada, sobota, godz. 9 rano. Z pętli tramwajowej przy przystanku PKM Strzyża rusza stary tramwaj z napisem na zielonym tle: „Weź bilet i skasuj długi”. Tak zaczyna się w Gdańsku już czwarty Dzień bez Długów przygotowany przez Centrum Bezpieczeństwa Ekonomicznego i Wsparcia Osób Zadłużonych. W tramwaju, czyli mobilnym punkcie doradczo-konsultacyjnym współfinansowanym przez władze miasta, jadą przedstawiciele wielu instytucji: miejskiego ośrodka pomocy rodzinie, urzędu pracy, zarządu nieruchomości, Narodowego Banku Polskiego, prawnicy, psycholodzy. W Gdańsku Głównym dosiadają się policjant z policjantką, którzy rozdają ludziom paski odblaskowe i ulotki ostrzegające przed oszustami. Zabytkowy tramwaj z lat 30. zeszłego wieku kierowany przez pana Zbyszka mknie jak strzała aż na Siedlce. Do godz. 13 tę trasę pokona czterokrotnie. Pojazd łomocze, piszczy, zarzuca na zakrętach, dzwoni na przystankach. Gdy chłopak w granatowym tramwajarskim uniformie zaprasza pasażerów do środka na darmowy przejazd, niektórzy zastanawiają się, czy to nie prima aprilis w listopadzie. Długi – kto ich nie ma? W tramwaju wita pasażerów Piotr Puchalski, prawnik, szef Centrum Bezpieczeństwa Ekonomicznego z ul. Grunwaldzkiej 8. Tłumaczy cel akcji, wręcza pamiątkowy bilet z numerem telefonu do centrum. – Jakby coś się przytrafiło, były jakieś kłopoty finansowe, adres naszego centrum jest na wizytówce – podkreśla. Na jednym z przystanków wsiada starszy mężczyzna w czapce z daszkiem, taszczący pod pachą plik dokumentów. Jest zdenerwowany. – Nie chciałbym popełnić samobójstwa, ale chyba lada dzień to zrobię – daje upust rozgoryczeniu. Gdy jednak umawia się z prawnikiem i odbywa rozmowę z psychologiem, opuszcza tramwaj już w lepszym nastroju. Tuż obok długo zasięga porady prawnej kobieta w średnim wieku. Inna, starsza, w szarym futerku, która wsiada w Gdańsku-Wrzeszczu, umawia się z adwokatką Aleksandrą Cichowicz-Pietrzak. – W Gdańsku działa 19 punktów nieodpłatnej pomocy prawnej – mówi prawniczka. – Dyżuruję w jednym z nich, w MOPR przy ul. Dyrekcyjnej. Zainteresowanie jest duże. Są dni, że podczas czterech godzin dyżuru przyjmuję nawet dziesięciu zainteresowanych. Przychodzą w różnych sprawach. Radzą się, jak podzielić majątek, napisać pozew. Zjawiają się też osoby w kryzysie, pamiętam panią z trójką dzieci, którą mąż zostawił z zadłużonym mieszkaniem. Po półtora roku przyszła mi podziękować, wyszła na prostą. Czasem ludzie czasem przychodzą do punktu, żeby się wygadać. Kiedyś zjawiła się staruszka, która skarżyła się, że córka nie odbiera od niej telefonów. Wysłałyśmy SMS i kontakt został nawiązany. Innym razem pomagałam matce znaleźć miejsce dla dziecka zmieniającego szkołę. Trudno takie działania nazwać poradami prawnika, to bardziej usługi z zakresu prawo i życie. – Reprezentuję Urząd Pracy w Gdańsku i Europejskie Służby Zatrudnienia – przedstawia się Marcin Dobrzyniecki. – Doradzamy, jak bezpiecznie odnaleźć się na europejskim rynku pracy. Prowadzimy bazę agencji zatrudnienia. Wyjazd z niecertyfikowanymi agencjami to zawsze ryzyko, można zostać oszukanym, nie otrzymać wynagrodzenia lub nawet paść ofiarą handlu ludźmi. Nie wszyscy wsiadający do tramwaju mówią o swoich problemach otwarcie. Wstydzą się długów. Tłumaczą, że biorą ulotki dla rodziny, dla znajomych, dla krewnych. – Wręczę te materiały bliskim. Oni toną w długach, tylko kredyty biorą – mówi mężczyzna, który jedzie tramwajem na promocję do jednego z gdańskich marketów. Inny dorzuca, że poradzi synowi, aby zgłosił się centrum. – Może mu coś doradzą, bo on chyba powoli traci kontrolę nad swoimi zobowiązaniami. Im więcej pożyczek spłaca, tym więcej ma do spłacenia. Mnie się już jego długi po nocach śnią. – Panie, kto z nas dziś długów nie ma! – pociesza go ktoś i cały tramwaj wybucha śmiechem. – I o to chodzi w tej akcji – dodają organizatorzy – żeby oswoić problem, wyjść z ukrycia, zacząć o nim mówić i sobie z nim radzić. – Tak mi się podoba, że chyba aż do końca pojadę. Pomysł akcji też jest świetny, wreszcie coś się robi dla zwykłych ludzi. Gdańsk się rozwija prospołecznie i tak powinno być – podsumowuje 50-latka. Najwytrwalszym pasażerem jest pięcioletni Karim. Pasjonat starych tramwajów.