Nieznany apel intelektualistów do Jaruzelskiego, Glempa i Wałęsy W poprzednim numerze „Przeglądu” przypomnieliśmy kulisy spotkania gen. Wojciecha Jaruzelskiego z prymasem Józefem Glempem i Lechem Wałęsą 4 listopada 1981 r. Spotkanie to od początku podzieliło obserwatorów i historyków. Dla jednych było to spotkanie ostatniej szansy, dla innych zasłona dymna przed wprowadzeniem stanu wojennego. Swoistym dopełnieniem jest dokument, który publikujemy poniżej – dziewięć miesięcy po tym historycznym spotkaniu środowisko opozycyjnie nastawionych intelektualistów skierowało do bohaterów tamtej rozmowy apel z prośbą o ponowne podjęcie dialogu. Wśród sygnatariuszy apelu znaleźli się między innymi: Zofia Kuratowska, Maria Kuncewiczowa, ks. Jerzy Popiełuszko, Władysław Bartoszewski, Władysław Siła-Nowicki, Klemens Szaniawski, Janusz Groszkowski, Jerzy Kumaniecki, Jan Świderski, o. Jacek Salij i Stanisław Broniewski. Dokument pochodzi ze zbiorów Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL. Warszawa, 4 sierpnia 1982 r. Gen. Armii Wojciech Jaruzelski Premier Rządu PRL Jego Eminencja Arcybiskup Józef Glemp Prymas Polski Lech Wałęsa Przewodniczący NSZZ „Solidarność” My, niżej podpisani, zwracamy się do Szefa Rządu, Prymasa Polski oraz Przewodniczącego organizacji związkowej skupiającej większość świata pracy w Polsce, jako do autentycznych przywódców tych sił społecznych, które jedynie wspólnym i zgodnym wysiłkiem zdolne są wyprowadzić kraj z obecnego impasu. Spotkanie Szefa Rządu, Prymasa Polski i Przewodniczącego największego związku zawodowego w dniu 4 listopada 1981 r. obudziło nadzieję całego społeczeństwa. Były to nadzieje na osiągnięcie pełnego porozumienia, na wspólne kontynuowanie dzieła odnowy, na przezwyciężenie trudności i rozładowanie napięć, na osiągnięcie pokoju wewnętrznego w Polsce. Ludzie reprezentujący władzę państwową, organizację Kościoła i większość świata pracy w Polsce jeszcze w dniu 4 listopada 1981 r. stali na stanowisku, że porozumienie społeczne jest konieczne i możliwe. Do tego stanowiska – po trudnych ubiegłych od 13 grudnia 1981 roku miesiącach – musimy dziś wszyscy powrócić. Jest to kategoryczny polski imperatyw roku 1982. W końcu sierpnia i na początku września 1980 r. w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu zostały zawarte historyczne porozumienia pomiędzy Rządem PRL a polskim światem pracy. Powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. 10 listopada 1980 r. Sąd Najwyższy w Warszawie ustalił treść aktu rejestracji nowego związku zawodowego. Gwałtowny rozwój przemian polityczno-społecznych w kraju od sierpnia 1980 r. – związany, jak się uważa, w znacznej mierze z powstaniem „Solidarności” – doprowadził do ogromnego postępu na drodze demokratycznej odnowy. Jednak nie zdołano osiągnąć niezbędnej realizacji porozumienia i współdziałania pomiędzy społeczeństwem a władzą państwową. Narastający konflikt doprowadził do ogłoszenia stanu wojennego, całkowitego przekreślenia zasady dialogu i porozumienia społecznego, przejścia do metody rozwiązywania wszelkich konfliktów społecznych drogą przemocy. Ogłoszenie stanu wojennego było klęską wszystkich sił umiaru i rozsądku społecznego w Polsce. Byłoby błędem obciążanie za to jednej tylko strony. Ocenę działania stron wyda historia, współcześni muszą znaleźć wyjście z sytuacji. W obecnej chwili nie chodzi bowiem o stwierdzenie, kto i w jakim stopniu zawinił – chodzi o to, aby nie dopuścić do narodowej tragedii, jaka nam zagraża. Na początku stanu wojennego przedstawiciele Partii i Rządu mówili wiele o utrzymaniu linii odnowy, o porozumieniu i dialogu, do którego trzeba powrócić. Zdecydowane i wyraźne stanowisko w sprawie konieczności przywrócenia działania związków zawodowych, z „Solidarnością” na czele, zajął Kościół. Jednoznacznie negatywne wobec obecnego stanu rzeczy jest stanowisko młodego pokolenia. Pamiętać zaś musimy o słowach Stanisława Staszica: „W młodości nadzieja Polski, strzeżmy się, aby jej nie skazić”. Problem ten jest tym poważniejszy, że w naszych czasach, tak często dalekich od tolerancji, nie zdołaliśmy także nauczyć naszej młodzieży tolerowania odmiennych przekonań. Wszystko to przemawia za koniecznością natychmiastowego znalezienia rozwiązań politycznych. Ponadpółroczny upływ czasu nie przyniósł jednak niestety żadnego istotnego postępu na drodze politycznego porozumienia. Przy różnych okazjach wiele się o tym ze strony władz państwowych mówi – jednak od słów nie przechodzi się do czynów. Demonstracje, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach na ulicach miast polskich,świadczą, że stan wojenny i jego rygory nie złamały woli społeczeństwa. Pozorna łatwość, z jaką przy pomocy zmasowanych
Tagi:
Grzegorz Sołtysiak