SKL w pułapce Krzaklewskiego
Prawyborów prezydenckich na prawicy nie będzie, więc co będzie? Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe znalazło się pod ścianą. Jeszcze niedawno, podczas kongresu, kiedy delegaci wiwatowali Maciejowi Płażyńskiemu, wydawało się, że SKL jest na najlepszej drodze do zajęcia centralnego miejsca w rządzącej koalicji. Teraz nastroje są inne. SKL, najsilniejsza kadrowo partia AWS, zamierzało stać się spinaczem koalicji AWS-UW. Miało ambicję patronowania prawyborom prezydenckim, czyli wyłanianiu wspólnego kandydata koalicji. I nie ukrywało, że znakomicie w tej roli wypadłby marszałek Sejmu Maciej Płażyński. Dziś te zamierzenia praktycznie leżą w gruzach. Burzycielem okazał się Marian Krzaklewski, który, trochę z zaskoczenia, zgłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich. I zakomunikował, że żadnych prawyborów na prawicy nie będzie. Tym samym zniechęcił do kandydowania marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego. I postawił w kącie AWS-owskie partie – SKL, ZChN i PPChD, skąd pochodzą pomysły prawyborów. Drugi cios przyszedł ze strony Unii Wolności. Unia postanowiła nie wystawiać swego kandydata w wyborach, tym samym zostawiając SKL w próżni. Czy znaczy to, że Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe przeszło do defensywy? Jeszcze nie. Sekretarz generalny SKL Wojciech Arkuszewski wyciągnął nową broń – wstępne wyniki ankiety, którą pod koniec kwietnia rozesłano do członków Stronnictwa. Wynika z nich, że dwie trzecie członków partii wskazuje na Macieja Płażyńskiego jako kandydata na prezydenta. Na dalszych miejscach lokują się Andrzej Olechowski, Marian Krzaklewski, dopisywany jest Jan Maria Rokita. Poza tym większość działaczy uważa, że SKL powinno poprzeć tylko takiego kandydata prawicy, który zostałby wyłoniony w drodze prawyborów. Wskazania partyjnych dołów są więc jednoznaczne. A jak zachowa się kierownictwo? “Oczywiście, nie rezygnujemy z prawyborów. Po to jest ta ankieta – mówi Aleksander Hall, przewodniczący Rady Politycznej SKL. – Jest jeszcze czas. Prawybory można przeprowadzić w trzy tygodnie. Więc? ” Więc czy determinacja SKL wystarczy, by zostały one przeprowadzone? O tym nie jest przekonany nawet sam Aleksander Hall. “Nie mogę obiecać, że prawybory się odbędą, ale mogę obiecać, że uczynimy wszystko, żeby się odbyły – mówi. – Chcą ich też inne partie, ZChN, PPChD”. Ale nie chce ich największe ugrupowanie Akcji – RS AWS i nie chce ich Marian Krzaklewski. A to przesądza sprawę. “Fakt, bez RS AWS prawybory nie miałyby sensu – przyznaje Hall. – Ale z drugiej strony, Marian Krzaklewski powinien mieć świadomość, że ich zablokowanie może otworzyć drogę do bardzo złych scenariuszy dla AWS. Jakich? Nie chcę o nich mówić. Najbliższy tydzień powinien wszystko wyjaśnić”. Również były szef Stronnictwa, Mirosław Styczeń, nie jest w stanie przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja. “Wariant prawyborów byłby najlepszy – przekonuje. – Także dla Mariana Krzaklewskiego. Jako kandydat AWS, który wygrał prawybory, miałby on o wiele mocniejszą pozycję niż Krzaklewski – kandydat RS AWS”. “Miałby wówczas nasze lojalne poparcie” – zaznacza Hall. SKL stawia więc twardo warunki. Ile w tej twardości jest siły, a ile próby uratowania twarzy? “Znamy realia polityczne. Widzimy, jakie ma poparcie Marian Krzaklewski, i musimy wziąć pod uwagę, co może czekać polską prawicę w przypadku jego dotkliwej porażki” – mówi Mirosław Styczeń. Wychodząc z tych założeń, liderzy SKL odrzucają tezę, że nie popierając Krzaklewskiego, osłabiają prawicę. “Najbardziej wzmocniłyby ją prawybory” – przekonują. A jeżeli ich nie będzie? Teoretycznie stronnictwo mogłoby wtedy poprzeć Krzaklewskiego. “Jest na to najwyżej 30-procentowa szansa” – odpowiada Styczeń, który odrzuca również wariant unijny – że SKL ogłosi, iż w wyborach nie popiera nikogo. Naturalny wariant – poparcie Macieja Płażyńskiego – również jest mało prawdopodobny, bo sam marszałek unika wszelkich deklaracji. SKL może też rekomendować innych kandydatów: Andrzeja Olechowskiego (“Gdyby Unia Wolności go ochrzciła, nam byłoby łatwiej go poprzeć – mówi Krzysztof Oksiuta – a tak… ”) albo Jana Marię Rokitę (“Gdyby wystartował i zdobył 2 proc. głosów, to sam by się odstrzelił” – to kolejna opinia Oksiuty). Pole manewru nie jest zbyt duże. I zaczyna się ograniczać do dwóch rozwiązań. Pierwsze –