Gdyby satyryk musiał sam wymyślać żarty, umarłby z głodu Rozmowa z Janem Kaczmarkiem – Wielu ludzi zastanawia się, jak powstają różnego rodzaju anegdoty, żarty czy kawały… Niektórzy twierdzą, że to pan wszystkie wymyśla? – To nie ja wymyślam te wszystkie żarty i anegdoty. Wymyślają je “zwykli ludzie i samo życie” – czy to w domu, czy też w pracy, podczas spaceru w zoo. Żona pokazuje mężowi wielbłąda, skacowany mąż schyla się z trudem do wiszącej na ogrodzeniu tabliczki i czyta: Wielbłąd. Żyje na pustyni… może nie pić przez dwa tygodnie… Gdyby satyryk musiał sam wymyślać żarty, umarłby z głodu. Sprytny satyryk “skupuje” więc żarty od “życia”, niekiedy lekko je przerabia, dopasowuje, przycina, skleja i potem tę sklejankę sprzedaje z zyskiem. – Czym różni się poczucie humoru od zmysłu satyrycznego? – Poczucie humoru ma ten, kto rozumie żart i potrafi się z niego śmiać. Jednym słowem, poczucie humoru jest cechą odbiorcy. Zmysł satyryczny, zwany niekiedy “widzeniem satyrycznym” jest cechą nadawcy, czyli twórcy żartu. Poczucie humoru zależy od wyobraźni. Jest często cechą wrodzoną. Zmysł satyryczny można sobie wyrobić przez wieloletnią praktykę, jak w każdym zawodzie. – Jaki typ dowcipu lubi pan najbardziej? – Nie mam żartów, które bym szczególnie lubił… No, może lubię te anegdoty, które mają formę długiego, rozciągniętego wywodu zakończonego krótką, błyskotliwą puentą, jak ta anegdotka o góralu, który nabija się z ceprów, pytających go, co to za dziwna krowa bez rogów pasie się koło chałupy: – Z krowami to bywa różnie! Niektóre krowy nie mają rogów, bo to jeszcze nie są dorosłe krowy, ale cielęta, którym rogi jeszcze nie wyrosły. Ale i dorosłe krowy nieraz się pobiją i jedna drugiej w tej szamotaninie utrąci, a to jeden róg, a to – w zależności jak mocno się szamotają – oba rogi. Kiedy krowa jest już bardzo stara, to niekiedy róg jej odpadnie po prostu ze starości, a to jeden róg, a to dwa rogi, a to trzy, to już zależy od tego, jak bardzo jest ta krowa stara. Jeżeli zaś chodzi o tę konkretną krowę, o którą pytacie, to znaczy o tę krowę, która się pasie o tu, przed moją chałupą, to ona nie ma rogów nie z tego, żeby była za młode cielę, nie widziałem też, żeby się ostatnio szamotała z jakąś koleżanką, nie jest też jeszcze taka stara, żeby jej rogi opadły ze starości! No, no! Ciekawa sprawa. Ja osobiście myślę, że ta krowa, która się pasie przed moją chałupą, dlatego nie ma rogów, bo ta krowa to jest koń. – Takie dwa, trzy dowcipy to gotowy cały program… – Mistrzem w “rozciąganiu” anegdot jest Staszek Tym. Graliśmy kiedyś koncert w Kostrzynie. Umówiliśmy się z organizatorami, że koncert potrwa trzy godziny. No ale wszystkie numery poszły, a na cyferblacie minęły dopiero dwie i pół godziny. Wtedy Staszek zgłosił się na ochotnika, oświadczając, że on może pociągnąć anegdotę “O pigułce” pół godziny. I wywiązał się z tej deklaracji. Oczywiście! Sztuka rozwlekania i rozciągania anegdot jest sztuką trudną. Trzeba to robić z wdziękiem, kontrolując cały czas “płynność” swej satyrycznej produkcji. Póki się ludzie na widowni śmieją, wszystko jest w porządku, jest płynność kredytu zaufania. Jednak, gdy płynność się urwie, to koniec! To trzeba ogłosić upadłość. – Może jednak warto przytoczyć tę anegdotę, choćby w skrócie? – Seksuolog wypisując receptę: – Proszę wrzucić mężowi taką pigułkę niepostrzeżenie do zupy. Minęły dwa tygodnie. Ten sam lekarz seksuolog słucha monologu tej samej pacjentki: – Wrzuciłam tę pigułkę mężowi do zupy i czekam! Mąż zjadł trzy łyżki zupy, raptem zrobił się czerwony za uszami, wstał, ściągnął obrus z całym obiadem na ziemię, mnie wrzucił na stół…i…i… dalej było jak za dawnych, dobrych czasów! – No i świetnie, proszę pani! Powinna się pani cieszyć! – mówi lekarz. A na to kobieta: – Łatwo panu powiedzieć… a my już drugi raz nie możemy do tej restauracji iść. – Kto ze współczesnych twórców kabaretowych potrafi pana rozśmieszyć? – Zawsze rozśmieszał mnie i nadal mnie rozśmiesza Janusz Rewiński, wspomniany już Stanisław Tym, i oczywiście kabaret “Elita”… – Podobno społeczeństwo kapitalistyczne tym się różni
Tagi:
Ewa Gil-Kołakowska