Wojciech Mojzesowicz, jeden z głównych bohaterów afery taśmowej, wychodzi z cienia. Za powrót do klubu parlamentarnego PiS został ministrem rolnictwa Określenie „skoczek polityczny” jak ulał pasuje do posła Mojzesowicza. Tak mówią o nim osoby mu niechętne. Dodają, że skakał z partii do partii i wyskakał kompromitację. Ci, którzy darzą go sympatią, podkreślają, że ugrupowania zmieniał, ale zawsze jego działania miały na celu „dobro polskiej wsi”. Jednak w rodzinnym Gogolinku pod Bydgoszczą znowu niechętni mawiają, że od tego dobra woleliby załatwienie asfaltu na drogę czy stara dla Ochotniczej Straży Pożarnej. Sam zainteresowany twierdzi, że taśmy Beger to jedyny wypadek przy pracy, jaki miał przez cały okres działalności w polityce, bo zmiany barw partyjnych to inna bajka. Co do asfaltu, to nie załatwił, bo nie chce w taki sposób kupować poparcia, a zamiast stara jest żuk, który w zupełności wystarczy miejscowym strażakom. A wychodzenie z politycznego cienia? – Nie spotkałem się z negatywną reakcją otoczenia (po aferze taśmowej – przyp. red.). Rozmowy z ludźmi odwiodły mnie od rezygnacji. Popatrzyłem też na zachowanie innych polityków, o czym mówią, co robią – tłumaczy swój come back Wojciech Mojzesowicz. Wędrówka polityczna posła była długa i zawiła. Zaczynał w Związku Młodzieży Wiejskiej, następnie ZSL, później było PSL, wreszcie szukał swojej politycznej szansy w Samoobronie. Leppera opuścił, bo – jak mówi – nie mógł zaakceptować niejasnych działań. Niechętni mówią, że powód był trochę inny, bo Mojzesowicz sprawował funkcję wiceprzewodniczącego Samoobrony, ale nie należał do ścisłego grona zaufanych wodza. Niby współrządził, ale tak naprawdę był potrzebny tylko do uwiarygodnienia partii, której brakowało znanych działaczy. Po odejściu z Samoobrony w 2001 r. Mojzesowicz założył w Sejmie koło poselskie, które nazwał Polskim Blokiem Ludowym. Ładnie, ale był to twór bez politycznego znaczenia w ówczesnym parlamencie. Wydawało się, że to koniec jego kariery. A jednak! Kolejnym partyjnym przystankiem okazało się PiS, a przepustką do niego przynależność do „Solidarności” Rolników Indywidualnych w czasach PRL-u i braki kadrowo-eksperckie na obszarze wiejskim w formacji braci Kaczyńskich. Dla Mojzesowicza pojawiła się szansa, by być już nie tylko posłem czy fikcyjnym wiceprzewodniczącym, ale personą kreującą jeden z obszarów życia społecznego – rolnictwo. Na początek jednak musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo Samoobrona znalazła się w koalicji i stanowisko ministra oddaliło się w bliżej nieokreśloną przyszłość. Na pocieszenie został przewodniczącym sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Długo to nie trwało, bo Lepper nie bardzo mógł zaakceptować na tym stanowisku człowieka, który zadawał trudne pytania. A do tego coś tam niewygodnego o działaniach wicepremiera wie z czasów wspólnej przynależności partyjnej. Jarosław Kaczyński Mojzesowicza poświęcił, ale na pocieszenie dał mu funkcję sekretarza do spraw rolnictwa w Kancelarii Premiera. Oficjalnie miał doradzać szefowi rządu, a przede wszystkim mieć oko na poczynania Andrzeja Leppera jako ministra rolnictwa, niezależnie od wiceministrów z PiS umieszczonych w resorcie. Zresztą ich zadania były zupełnie inne. Nominacja na sekretarza stanu nie była na miarę ambicji Mojzesowicza. Musiał jednak pogodzić się z koalicyjnym układem i cierpliwie czekać, aż los da mu szansę na odegranie znacznie większej roli. I taki czas przyszedł. – Gdyby wtedy udało się podebrać wystarczającą liczbę posłów od Leppera, Wojtek zostałby ministrem rolnictwa – wspomina pierwszy rozpad koalicji rządowej jeden z posłów PiS. Tyle że podbieranie posłów pokazano w telewizji, a Mojzesowicz został wbrew swojej woli gwiazdą medialną. Taśmy koleżanki Renaty Dzięki nagraniom w sejmowym pokoju Renaty Beger Mojzesowicz stał się obok Adama Lipińskiego jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich polityków. Jednak dalsza kariera stanęła pod znakiem zapytania. Rzecz nie była w tym, czy po tej kompromitacji premier zechce go zatrzymać przy sobie, bo w końcu Lipiński w kancelarii został. Kiedy okazało się, że zerwana koalicja zostanie ponownie odbudowana, wiadomo było, że Lepper zażąda jego głowy. Tak się stało i Mojzesowicz poszedł w odstawkę. W rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” zapowiedział, że zaprzestaje kontaktów z mediami, i nie ukrywał swojego żalu do koleżanki Renaty, z którą utrzymywał przyjacielskie kontakty: „Jak mogła zrobić mi takie świństwo? Ja wiem, że jest gra polityczna. Ale grać też można uczciwie albo nie”. Chodziło mu o to, że koleżanka Renata, mając już nagraną rozmowę z Lipińskim,
Tagi:
Przemysław Przybylski