Rząd zapewnia, że pozostawi Polskę wolną od GMO. Jak będzie w rzeczywistości? Co to jest GMO Organizm genetycznie zmodyfikowany (inny niż organizm człowieka), w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób niezachodzący w warunkach naturalnych wskutek krzyżowania lub naturalnej rekombinacji, w szczególności przy zastosowaniu: a) technik rekombinacji DNA z użyciem wektorów, w tym tworzenia materiału genetycznego poprzez włączenie do wirusa, plazmidu lub każdego innego wektora cząsteczek DNA wytworzonych poza organizmem i włączenie ich do organizmu biorcy, b) technik stosujących bezpośrednie włączenie materiału dziedzicznego przygotowanego poza organizmem, a w szczególności: mikroiniekcji, makroiniekcji i mikrokapsułkowania, c) niewystępujących w przyrodzie metod dla połączenia materiału genetycznego co najmniej dwóch różnych komórek. Źródło: Ustawa z dnia 22 czerwca 2001 r. o organizmach genetycznie zmodyfikowanych GMO sieje zło! – wołali 25 listopada protestujący pod Pałacem Prezydenckim. Przerażeni zmianą przepisów konsumenci, wśród nich kilkoro celebrytów, jasno dali do zrozumienia władzy, że dopuszczenie genetycznie modyfikowanych roślin na polskie pola jest dla nich nie do zaakceptowania. „To dla mnie absurdalna sytuacja, że my w ogóle bierzemy pod uwagę, że chcemy jeść truciznę”, mówiła Edyta Herbuś, a ucharakteryzowana Doda, ze „zmutowaną” połową twarzy, emocjonalnie tłumaczyła, że wprowadzenie żywności modyfikowanej „to jawne ludobójstwo” i że „traktuje się nas jak szczury w laboratorium”. Protest kontynuowano w środę, 28 listopada – tym razem jego uczestnicy przyprowadzili ze sobą dziecięce wózki. Zamiast niemowląt były w nich kartki: „To są fakty. GMO powoduje bezpłodność”. Manifestacje nie pomogły, na decyzję władz nie wpłynął też fakt, że 75% polskiego społeczeństwa deklaruje niechęć do GMO. 30 listopada Senat przyjął kontrowersyjną nowelizację ustawy o nasiennictwie. A w niej dopuszczenie rejestracji nasion roślin genetycznie modyfikowanych i legalizację obrotu nimi na terenie Polski. Co obiecał rząd Nowelizacji ustawy o nasiennictwie od dawna domagała się od nas Unia Europejska. Za brak odpowiednich uregulowań groziły Polsce kary finansowe. Pierwsza wersja nowej ustawy trafiła na prezydenckie biurko latem zeszłego roku – została jednak zawetowana, ponieważ nie spełniała wymogów unijnych. Prezydent przedstawił zatem własny projekt, w którym zachował przepisy dotyczące ochrony Polski przed GMO istniejące w dotychczas obowiązującym prawie, czyli przede wszystkim zakaz sprzedaży nasion roślin transgenicznych. Niestety, w trakcie prac sejmowych projekt doczekał się wielu poprawek – m.in. tej wprowadzającej do Polski nasiona modyfikowane. Politycy koalicji, którzy zresztą od lat zapewniali, że chcą zachować polskie pola wolne od GMO, tłumaczą, że zmiana ustawy nie zezwoli na uprawę roślin modyfikowanych, ponieważ towarzyszyć jej będą rozporządzenia zakazujące uprawiania w Polsce ziemniaka Amflora i kukurydzy MON 810 (tylko materiał siewny tych dwóch modyfikowanych roślin jest dopuszczony do obrotu w UE). Jak zapewnia Centrum Informacyjne Rządu, pozwoli to na kontrolę upraw, a w razie potrzeby – ich komisyjne niszczenie. Wielu przeciwników GMO obawia się jednak, że rządowe obietnice są mydleniem oczu. Obiecane regulacje 5 grudnia zostały przedstawione do konsultacji społecznych. Sprawy nie da się już zamieść pod dywan, bo zarówno zaniepokojeni obywatele, jak i zrzeszające ich organizacje patrzą politykom na ręce. Swoją drogą rządowe propozycje mocno zantagonizowały środowiska anty-GMO. O ile polski oddział Greenpeace’u zaakceptował obiecane rozwiązanie, o tyle zrzeszająca kilkadziesiąt tysięcy osób Koalicja „Polska wolna od GMO” uważa, że to „koń trojański dla Polski”. – Wprowadzenie przepisów poprzez rozporządzenie, a nie ustawę, sprawia, że mocno spada ranga regulacji – tłumaczy Katarzyna Jagiełło z Inicjatywy Obywatelskiej „GMO to NIE TO!”. – Rozporządzenia mogą być odpowiednim wstępem do skutecznej ochrony naszego rolnictwa przed uprawami transgenicznymi, ale konieczne jest spełnienie jeszcze kilku warunków. Po pierwsze, muszą wejść w życie jednocześnie z nowelizowaną ustawą. Po drugie, prawo nie może być martwe, niezbędne jest jego pełne egzekwowanie przez odpowiednie urzędy. Europa się niepokoi Obszar upraw GMO na świecie szacuje się dziś na ponad 160 mln ha. Najwięcej, bo ponad 69 mln ha, jest w USA. W Europie, długo broniącej się przed uprawami transgenicznych roślin, ich pola zajmują „zaledwie” ok. 110 tys.
Tagi:
Agata Grabau