Sądy są niezawisłe, adwokaci niezależni, prokuratorzy staranni… i prawie wszyscy się znają 44% Polaków źle ocenia wymiar sprawiedliwości. Połowa z nas widzi w sądach i prokuraturze korupcję. Główne wady systemu to zawiłe procedury, brak kadr i biurokracja. Ponad 70% ankietowanych uważa, że wyroki, które zapadają w Polsce, są niesprawiedliwe. Takie były wyniki sondażu przeprowadzonego w lutym na próbie 1,5 tys. osób przez konsorcjum IBC Group & Homo Homini – w ramach projektu pod nazwą „Ułatwianie dostępu do wymiaru sprawiedliwości”. Być może wpływ na nie miał mocno nagłaśniany w pierwszych dniach lutego przypadek zwolnienia przez Sąd Rejonowy w Kościanie, przed uprawomocnieniem się wyroku, skazanego na trzy lata więzienia za gwałt na byłej żonie 32-letniego Jana Sz., który po wyjściu na wolność zamordował byłą szwagierkę i jej konkubenta. Kobieta zeznawała przeciw niemu. Sprawca ścigany przez policję popełnił samobójstwo. Trzy tygodnie później, 22 lutego br., lubelski sąd zwolnił z aresztu 32-letniego Marka W. z Chodla, który trafił na trzy miesiące za kraty za znęcanie się nad rodziną. Marek W. odwołał się i opuścił areszt, a po trzech dniach pijany zamordował swoją żonę. Był to drugi w ciągu kilku tygodni tego rodzaju wypadek w Polsce. Pewnie ta tragedia rozeszłaby się po kościach, gdyby nie wypowiedzi przed kamerami przewodniczącej wydziału odwoławczego Sądu Okręgowego w Lublinie, sędzi Anny Samulak. Zabrała ona głos w zastępstwie cenionej przez dziennikarzy rzecznik prasowej sądu, sędzi Barbary du Château, która przebywała w tym czasie na urlopie. To, co mówiła do mikrofonu sędzia Samulak, da się zamknąć w stwierdzeniu: „Niezawisły Sąd orzekł, jak orzekł, bo miał do tego prawo. Takie przypadki się zdarzają”. Sędzia zapomniała, że najgłębsze nawet uwagi wypowiedziane nieznoszącym sprzeciwu tonem odbierane są przez widzów jako arogancja. Postawa sędzi Samulak została drobiazgowo opisana przez tabloidy, które nie zostawiły na niej suchej nitki. Prowincjonalna sprawiedliwość O tym, że w wymiarze sprawiedliwości nie dzieje się najlepiej, wiadomo od lat. Z Warszawy nie zawsze dobrze widać, lecz lokalne media pełne są bulwersujących przykładów. Choćby wspomniany Lublin… Jednym z najgłośniejszych i najlepiej opisanych przypadków jest słynna sprawa zabójstwa dwójki maturzystów w Chełmie. W nocy z 31 maja na 1 czerwca 2000 r. od pocisku wystrzelonego z broni myśliwskiej w tamtejszym barze Miś zginęło dwóch młodych ludzi – Adam K. i Artur T. Chłopcy znaleźli się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Zabójca miał inny cel i motyw – chodziło o porachunki gangsterskie w lokalnym półświatku. Tragedia maturzystów trafiła na pierwsze strony gazet. Lubelska prokuratura okręgowa wspólnie z komendą wojewódzką policji powołały specjalny zespół dochodzeniowy, który miał schwytać sprawcę i jego mocodawców. Akt oskarżenia usłyszało „czterech bandytów” – jak pisała prasa. Groziło im dożywocie. I co? I nic… W 2005 r. sąd apelacyjny uchylił wyrok wydany w lubelskim sądzie okręgowym, wytykając „liczne uchybienia”, z których najpoważniejszym było niezapoznanie się z aktami sprawy przez jednego z sędziów i ławników! Sprawa zabójstwa maturzystów w Chełmie toczy się do dziś przed surowym obliczem Temidy i końca jej nie widać. Krążące po mieście plotki głoszą, że została „skręcona”. Tuż po zabójstwie maturzystów policyjny pies tropiący zaprowadził funkcjonariuszy do hotelu Kamena w Chełmie, do właściciela znanej w mieście agencji towarzyskiej. Nie został on zatrzymany w areszcie, a jedynie przesłuchany w charakterze świadka. Po czym ślad po nim zaginął. Policja chełmska i prokuratura jakoby bały się zatrzymać go ze względu na rozległą wiedzę o związkach funkcjonariuszy z lokalnym półświatkiem. Inny, równie głośny przypadek, to sprawa komendanta Władysława Szczeklika. „Największa kompromitacja prokuratury”, jak powiadają o niej w Lublinie. Szczeklik trafił do aresztu w grudniu 2001 r., gdy dwóch pracowników lombardu zeznało, że wziął jako łapówkę sprzęt RTV i biżuterię warte 9 tys. zł. W zamian miał informować właściciela o prowadzonych wobec niego działaniach policji. Oskarżenie przekreśliło jego karierę. Szczeklik w chwili aresztowania był typowany do objęcia funkcji komendanta wojewódzkiego lubelskiej policji. W czerwcu 2008 r. sąd okręgowy w osobie sędziego Artura Makucha podkreślił w sentencji, iż śledczy dopuścili się w tej sprawie „rażących błędów” popełnionych w postępowaniu przygotowawczym. Wspomniał o lekceważeniu dowodów i pomijaniu
Tagi:
Leszek Romanowski