Słodki rasizm

Znajoma Polka z Wilna, dziennikarka obsługująca litewski Sejm, władająca trzema miejscowymi językami i czwartym obcym, opowiadała mi o swoich polskich tęsknotach. Do 1990 r. marzyła o przyjeździe do kraju rodaków. Chciała Polskę zobaczyć, ale długo nie mogła. Teraz nie ma już nieprzyjaznej granicy, finansowej bariery. Do Polski nie lubi już jednak przyjeżdżać Bo mówi po polsku. Niestety, tak jak Adam Mickiewicz, z wileńskim zaśpiewem. Polscy Polacy, słysząc jej wymowę, uznają ją za Ruska. – A wiesz, jak się u was traktuje „Ruskie”? – pyta i od razu dopowiada: – Ładne najchętniej posłalibyście do agencji towarzyskiej, a brzydkie do szorowania podłóg. Znam też inną historię. Nastoletni Polak repatriowany z rodziną z Kazachstanu. Wyrzucany ze szkół, bo stale bił kolegów. Bił, bo koledzy rodacy wyśmiewali jego akcent, pogardzali „kacapskim Kazachem”. Ale skąd mogli wiedzieć, że ten „kacap” to też Polak? Co z tego, że wieszcz narodowy Adam Mickiewicz urodził się na Białorusi, studiował na Litwie, ogłady i kultury literackiej nabrał w Rosji i na Ukrainie, najlepsze swe dzieła stworzył w Niemczech i Francji, a śmierć dopadła go w Turcji? Teraz prawdziwym Polakiem może być tylko sformatowany krajowy Polak. Europejska Komisja Przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji ECRI zaprezentowała właśnie swój trzeci raport dotyczący Polski. Nie jest tak źle, można by rzec. W Polsce nie ma otwartych rasowych konfliktów. Ale pewnie dlatego, że jesteśmy krajem prawie jednolitym etnicznie. Mniejszości narodowe mamy na peryferiach kraju, imigranci robią wszystko, by nie eksponować swej obecności. Poprzedni rząd SLD-UP opracował zalecane przez poprzedni, drugi raport, programy dla mniejszości romskiej w 2003 r., a w roku ubiegłym program walki z dyskryminacją rasową, ksenofobią i nietolerancją. Ale te programy, zwłaszcza ten drugi, nowy rząd pewnie na półki położy. Już przecież zlikwidował urząd Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, który miał w swych kompetencjach walkę z dyskryminacją rasową. Kto teraz przejmie te obowiązki? Resort zajmujący się sprawami socjalnymi? Ministerstwo administracji i „spraw socjalnych” Ludwika Dorna? Warto jednak, by resorty administracji i spraw wewnętrznych oraz sprawiedliwości zapoznały się z raportem. Bo w Polsce mamy do czynienia z rasizmem ukrytym. Tolerowaniem nietolerancji. Policja i prokuratura rzadko przywiązują wagę do rasowej czy rasistowskiej motywacji wykroczeń, przestępstw. Chociaż ofiary, czyli imigranci albo mniejszości narodowe, wyraźnie wskazują na takie motywy. Rasistowskie publikacje, zwłaszcza antysemickie, nie tylko nie stają się przedmiotami postępowań i śledztw. Bywają powszechnie dostępne, często w sklepach, korzystających z parasola ochronnego pobliskich parafii katolickich. Mniejszości narodowe, a przede wszystkim imigranci często spotykają się z lekceważącą, wręcz wrogą postawą administracji państwowej i samorządowej niechętnie ich obsługującej. O urzędnikach mówiących w językach mniejszości czy imigrantów trudno marzyć, skoro niskie płace w administracji zniechęcają do niej fachowców. Nie tylko niechęć obserwują imigranci w naszym kraju. Policja i inne służby mundurowe, kontrolerzy licznych instytucji wymuszają na nich łapówki. Nawet drobne. Czynią to nawet kontrolerzy bezczelnie kwestionujący ważność biletów komunikacji miejskiej. Imigranci obco czują się w Polsce, czapkują przed każdym mundurem, każdą „służbową” legitymacją. I opłacają się, jak za okupacji żyjący poza gettem Żydzi polskim „szmalcownikom”. Mamy nowy rząd, nowego premiera. W czasie spotkania z klubem SLD premier mówił o „katastrofie demograficznej” i koniecznej prorodzinnej polityce rządu, premiowaniu dzietności obywateli RP. Zapytałem premiera, czy w takim razie rząd zamierza wreszcie stworzyć program polityki imigracyjnej, bo przecież opustoszałe połacie naszego kraju mogą zająć np. imigranci z przeludnionej Azji Południowo-Wschodniej. Nie, usłyszałem zdecydowaną odpowiedź. Rząd jest zainteresowany dzietnością jedynie Polaków i wierzy, że młodzi Polacy sami z „katastrofą demograficzną” się uporają. Czy to jest jeszcze patriotyzm, czy już słodki rasizm? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 46/2005

Kategorie: Felietony