We Wrocławiu stanęło przeciw sobie kilkuset uzbrojonych pseudokibiców Śląska i Arki Gdynia. W czasie bójki zginął 24-letni szalikowiec „Zginął 30 marca. Zamordowany przez ludzi z Wrocławia. Jeden z nas. Nie dojechał na mecz Arki. Na jego drodze stanęli ci, którzy jeszcze niedawno tak głośno protestowali, gdy dwóch z ich paczki zostało ciężko poparzonych. Tym razem oni sami zdecydowali się podobnie przywitać gości siekierami, tasakami i nożami… Co będzie dalej? Na pewno nie zapomnimy tej niedzieli. Ta data na zawsze pozostanie w naszej pamięci” – takie oświadczenie można przeczytać na jednej z nieoficjalnych stron internetowych piłkarskiej Arki Gdynia. „To oznacza wojnę! Przegraliśmy bitwę, ale wygramy wojnę! Śmierć za śmierć” – oto kolejne internetowe komentarze. Co zrobiłeś dla Arki? Na ulicach Gdyni już kilka dni przed meczem wisiały plakaty zachęcające do przyjazdu do Wrocławia. Napis na afiszu głosił: „Nie pytaj, co Arka zrobiła dla ciebie! Spytaj, co ty możesz zrobić dla Arki!”. Pod nim numer telefonu kontaktowego do osoby, która organizowała wyjazd z Dworca Głównego PKP w Gdyni. Dzwonię. Okazuje się, że mężczyzna jest prezesem piłkarskiego klubu kibica Arki Gdynia. Nie chce się przedstawić. – To był oficjalny wyjazd na mecz. Chcieliśmy dopingować swoją drużynę. My nie jesteśmy pseudokibicami. Zresztą jechaliśmy pociągiem, a wszyscy kibice z dworca we Wrocławiu zostali przewiezieni na stadion. Mamy spokojnych sympatyków sportu! To kibice Śląska napadli na naszych. Mieli przy sobie sprzęt – twardo obstaje przy swoim. Sprzęt to, według slangu „kibica”, pałki, noże, tasaki, kije. Takiego właśnie sprzętu używali pseudokibice podczas bójki we Wrocławiu. W stolicy Dolnego Śląska szalikowców z Gdyni wspierali sprzymierzeńcy z Poznania i Wałbrzycha. Z nimi Arka ma „zgodę”. „Kosa” (niezgoda) z kibicami Śląska wisi już od dawna. Natomiast gospodarze mieli wsparcie pseudokibiców z Krakowa, Lubina i Gdańska. Mówi się, że bójka planowana była od dawna. – W Internecie można było już jakiś czas temu przechwycić informacje dotyczące planowanej ustawki – mówi jeden z kibiców Śląska. „Ustawka” to umawiana walka między kibicami. Uciekali ze szpitali W bójce w centrum Wrocławia kilkanaście osób zostało rannych. Z ranami kłutymi i ciętymi przewieziono je do wrocławskich szpitali. – Trafiły do nas trzy osoby. Młodzi mężczyźni nie byli agresywni. Dwóch uciekło z izby przyjęć. Pozostały wypisał się następnego dnia – powiedział nam lekarz dyżurny ze szpitala im. Rydygiera. Podobnie było w innych szpitalach. – Na oddziale został jeden – poinformowano nas na chirurgii szpitala im. Babińskiego. Wchodzimy do szpitalnej sali. Obok łóżka siedzi dwóch policjantów. W pomieszczeniu jest kilku innych pacjentów. Pseudokibic ma zabandażowaną głowę, ale jest przytomny. – Nie boisz się, że następnym razem możesz zginąć? – pytam. – Nie będę rozmawiał! – odpowiada. – Na tym polega piłkarski doping? – Nie będę rozmawiał! – powtarza. – Idźcie stąd! – dodaje i zakrywa głowę kołdrą. Policja zatrzymała 229 uczestników bójki w centrum Wrocławia. Sąd pracował w przyśpieszonym tempie, za zamkniętymi drzwiami. – Jak się tłumaczyli? Niektórzy mówili, że wysiedli nie tam, gdzie trzeba, inni, iż zabłądzili w drodze na stadion, a jeszcze inni, że przyjechali na zwiedzanie Wrocławia – mówi Bogusław Tocicki, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu. – Wszyscy zostali ukarani. Wyrok to 30 dni więzienia lub kara grzywny w wysokości 5 tys. zł oraz trzyletni zakaz wstępu na stadiony. Chuliganów przesłuchiwało 20 prokuratorów. 100 zatrzymanym postawiono także zarzut udziału w bójce ze skutkiem śmiertelnym. 32 tymczasowo aresztowano na trzy miesiące. – Znajdziemy tego, który zadał śmiertelny cios! – zapewniają policja i prokuratura. Nożem w plecy Czy w tę tragiczną niedzielę, 30 kwietnia, jechali na „ustawkę”? Gdy około południa na dworzec PKP we Wrocławiu wjechał pociąg ze 120 kibicami Arki Gdynia oraz 100 kibicami z Poznania, nad miastem latał śmigłowiec, zwiększono siły policji. Tego dnia mundurowych interesowali głównie młodzi mężczyźni, w wieku 20-30 lat. Większość z nich miała ogolone głowy. Już na dworcu byli legitymowani i przeszukiwani. Na stadion pojechali w policyjnym konwoju. Tam przygotowano dla nich „sektor
Tagi:
Jarosław Sulikowski