Zakatowano kibica Śląska Wrocław. Czy to zemsta za fanatyka Arki Gdynia zabitego podczas bójek kibiców we Wrocławiu? Rzucili kamieniem w jego głowę. Upadł na ziemię, wtedy trzech go dopadło. Kopali i tłukli pałkami. Nawet kiedy stracił przytomność, a z boku ktoś krzyczał: „Zostawcie, bo go zabijecie!”, nie przestawali. Mimo dwóch operacji 17-letni Roland, kibic piłkarskiego Śląska Wrocław, zmarł po tygodniu w sieradzkim szpitalu. Polowanie na Śląsk 17 maja już na stadionie w trakcie piłkarskiego meczu Śląska w Bełchatowie rozeszła się plotka, że ktoś poluje na kibiców z Wrocławia. Ich autobus wyjechał z miasta w policyjnym kordonie. Zatrzymali się na parkingu w Walichnowach, by zjeść kolację. Wówczas nie wiedzieli jeszcze, że za nimi prywatnymi samochodami jedzie kilkudziesięciu z Łodzi. Ubrani w czerwone dresy szli w kierunku zaparkowanego autobusu z kamieniami i długimi pałkami, podobno mieli także noże. Walka trwała kilka minut, nim przyjechała policja. Po zabraniu kibicom Śląska Wrocław flag i szalików klubowych napastnicy uciekli. – Zakatowali mi syna. Byłem ponownie w tym miejscu kilka dni temu, by zapalić znicze. Pamiętam, jak zabrałem go na pierwszy mecz. Od małego jeździł na spotkania piłkarskie. Śląsk Wrocław był jego ukochaną drużyną – mówi ojciec chłopaka. Po bójce na parkingu do szpitala w Sieradzu trafiło trzech młodych wrocławian. Rolik, bo tak mówią o nim koledzy, był w najcięższym stanie. Przez cały czas leżał podłączony do aparatu podtrzymującego życie. – Jego mózg obumierał. Z dnia na dzień lekarze dawali mu mniejsze szanse. Traciliśmy syna. Kiedy było już wiadomo, że nie przeżyje, zdecydowaliśmy, że oddamy nerki Rolanda do banku przeszczepów. Mogą uratować komuś życie – powiedział nam jego ojciec. Walka bez sprzętu Kiedy Rolik był w szpitalu, koledzy, z którymi chodził na mecze Śląska, zorganizowali zbiórkę krwi. Na stadionie zawisła biała flaga z napisem: „Roland, trzymaj się”. Jego przyjaciele nie tracili nadziei, że zasiądą jeszcze wspólnie w sektorze kibica na stadionie przy ul. Oporowskiej we Wrocławiu. Tydzień po bójce na parkingu Śląsk grał kolejny mecz we Wrocławiu. Przed spotkaniem do kibiców dotarła informacja, że Rolik nie żyje. – Oby to się nigdy nie powtórzyło! Pamiętajcie! Walka bez sprzętu! – oto komentarze kibiców Śląska, którzy przed meczem wspólnie z piłkarzami uczcili minutą ciszy pamięć zmarłego. – Zależy mi, aby jego koledzy przyszli na pogrzeb. On tę drużynę kochał. Weźcie szaliki i koszulki klubowe. Pożegnajcie go – ze łzami w oczach zachęcał ojciec Rolanda. Ustaleniem nazwisk osób, które zjawiły się na parkingu, zajęła się prokuratura w Wieluniu. – Wiemy, że w bójce uczestniczyło ponad sto osób – mówi prokurator Jacek Otola z Prokuratury Rejonowej w Wieluniu. – Kibice z Wrocławia, którzy jechali tym autobusem, nie chcą nic mówić. Jedni twierdzą, że byli pijani i nic nie widzieli, drudzy, że obrażenia, jakich doznali, to efekt bijatyk sprzed kilku dni. Sprawdzamy także, czy ci kibice Śląska brali udział w bójce we Wrocławiu. – Autobusem jechały dzieci, nastoletni chłopcy. A tamci wyrośnięci jak byczyska. Wyskoczyli na bezbronnych z pałkami, kamieniami i sztachetami – twierdzi ojciec. Kibice Śląska nie chcą wypowiadać się na ten temat. Czy można wiązać bójkę z parkingu w Walichnowach z walką kilkuset łobuzów we Wrocławiu przed meczem z Arką Gdynia? Po bijatyce w centrum stolicy Dolnego Śląska w środowisku pseudokibiców głośno mówiono o zemście. Oskarżano, że został złamany chuligański kodeks, który pozwala tylko na walkę na gołe pięści. Tymczasem podczas bitwy chuliganów Arki i Śląska używano łańcuchów, noży, kijów bejsbolowych, a nawet tasaka. Gdynianin dostał nożem w plecy. Zmarł. – Dziś nikt nie przestrzega kodeksu chuligana. Łamane są niemal wszystkie jego punkty. Poza tym Arka też miała sprzęt. Teraz nawet na ustawce (umawiane walki między szalikowcami) musisz być przygotowany na to, że ktoś ci wepchnie nóż między żebra. Trzeba być przygotowanym na wszystko – tłumaczy nam szalikowiec Śląska. We Wrocławiu nie chcą komentować, czy była to zemsta za Arkę. – Przecież to nie jest ważne. Rolik i tak nie odzyska życia. Poza tym to nasza sprawa – stwierdzają. Z kolei w środowisku szalikowców w Polsce mówi się, że na autobus wracający do Wrocławia czyhali
Tagi:
Jarosław Sulikowski