Wynik wyborów w PSOE może utorować drogę do wcześniejszych wyborów w Hiszpanii Prawie 190 tys. członków i członkiń Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE – Partido Socialista Obrero Español) 21 maja wybierało nowego lidera tej drugiej co do wielkości siły politycznej w Hiszpanii. Były to wybory szczególne, bo hiszpańska lewica przeżywa największy kryzys w historii partii, a wynik prawyborów może zdecydować, czy rząd mniejszościowy Mariana Rajoya i jego konserwatywnej Partii Ludowej (PP) przetrwa. Prawybory wygrał 45-letni profesor ekonomii Pedro Sánchez, uzyskując 50% głosów. Były lider socjalistów pokonał obecną prezydent Andaluzji Susanę Díaz (40%) i byłego szefa baskijskiego rządu Patxiego Lópeza (10%). Bunt na pokładzie Socjaliści nie mieli lidera od października, kiedy to Pedro Sánchez złożył rezygnację po przegranym głosowaniu wewnątrzpartyjnym. Powodem kryzysu w PSOE była dymisja prawie połowy członków komitetu wykonawczego partii. Chcieli oni wymusić powołanie tymczasowego kierownictwa, doprowadzić do rezygnacji przewodniczącego i uniknąć trzecich wyborów parlamentarnych w ciągu 12 miesięcy. Sánchez bowiem konsekwentnie nie chciał wesprzeć mniejszościowego rządu konserwatystów, natomiast część Partii Socjalistycznej, na czele z Susaną Díaz, opowiadała się za tym, aby umożliwić działanie mniejszościowemu rządowi i tym samym wyjść z impasu politycznego. Ponadto przeciwnicy obarczali ówczesnego szefa PSOE odpowiedzialnością za cztery przegrane wyborcze w ciągu roku – dwa razy w wyborach do parlamentu w Madrycie oraz do regionalnych parlamentów w Galicji i Kraju Basków. W czasie debaty kandydatów wszystkie strony oskarżały się wzajemnie o wywołanie kryzysu na centrolewicy. Sánchez zarzucał Díaz i jej zwolennikom, że ułatwiają rządzenie prawicy, która jest zamieszana w skandale korupcyjne i prowadzi politykę zaciskania pasa. Susana Díaz odpowiadała, że za jego kadencji socjaliści nie tylko przegrywali wybory, ale też wypadali w nich fatalnie. To prawda, jednak w ostatnich latach Hiszpania doświadczyła ogromnego kryzysu gospodarczego i fali protestów społecznych, a ostatnio spektakularny sukces odniosły tam partie niepodległościowe, które zdobyły absolutną większość w wyborach do parlamentu Katalonii. Hiszpańscy politycy stanęli przed zupełnie nowym wyzwaniem. Ostatnie wybory położyły kres tradycyjnemu podziałowi parlamentu na dwa bloki – konserwatystów i socjalistów. Do konserwatywnej Partii Ludowej (Partido Popular) i centrolewicowej PSOE dołączyły dwa nowe podmioty polityczne: liberalni Ciudadanos oraz lewicowi Podemos. To ostatnie ugrupowanie powstało dopiero w 2014 r., a wywodzi się z Ruchu Oburzonych, który zasłynął z manifestacji w latach 2011-2012, głównie w Madrycie na Puerta del Sol. Młodzi Hiszpanie domagali się pogłębienia demokracji i poprawy sytuacji na rynku pracy, a sprzeciwiali systemowi dwupartyjnemu oraz neoliberalnej polityce gospodarczej. Natomiast partia Ciudadanos zaczęła działać w 2006 r. Początkowo była aktywna w Katalonii, aby stawić opór rosnącemu w siłę katalońskiemu nacjonalizmowi. W 2015 r. zyskała szersze poparcie w społeczeństwie, przedstawiana była jako prawicowa wersja Podemos i alternatywa dla Partii Ludowej. Dzięki tym nowym siłom duopol runął, a naród pokazał, że chce właśnie czegoś nowego. PP i PSOE dostały w sumie ok. 50% poparcia. To niewiele, skoro w przeszłości zbierały razem ok. 70-80% głosów, zostawiając mniejsze partie daleko w tyle. Córka skromnego pracownika Zarówno Sánchez, jak i Díaz wzywali do jedności partii, nie wiadomo jednak, czy zwycięzcy uda się zjednoczyć wokół siebie wszystkich socjalistów. – Wielu socjalistów poważnie martwi się o przetrwanie partii – uważa Pablo Simón, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Karola III w Madrycie. Różnice są na tyle duże, że partii może grozić rozpad. Pedro Sánchez, podobnie jak Jeremy Corbyn czy Benoît Hamon, sytuuje się znacznie bardziej na lewo od głównego nurtu swojej partii. Susana Díaz, której udzielili poparcia byli socjalistyczni premierzy Felipe González i José Luis Rodríguez Zapatero, a także większość regionalnych szefów partii oraz redaktor naczelny dziennika „El País”, prezentuje raczej centrum, tzw. trzecią drogę. Urodzona w 1974 r. w Sewilli Díaz zapisała się do partii, gdy miała 17 lat. Studiowała prawo na uniwersytecie w swoim mieście. Karierę polityczną zaczęła jako radna w Sewilli, zajmując się sprawami młodzieży, zatrudnienia i zasobów ludzkich, następnie zdobyła mandat posłanki do Kongresu Deputowanych,