Bułgaria musi się pożegnać z pieniędzmi z Unii Europejskiej, dopóki nie udowodni, że nie są już rozkradane Tu, w Sofii, banalnie zabrzmiałoby polskie porzekadło, że pierwszy milion trzeba ukraść. „Podstawową masę kapitału uzyskanego i zainwestowanego w Bułgarii w prywatny biznes w ciągu ostatnich 15 lat uzyskano na drodze przestępstwa”, powiedział 8 maja na konferencji międzynarodowej w Sofii nowy szef krajowej służby śledczej, Bojko Najdenow. Było to kilka dni po nagłych i rozległych zmianach w rządzie bułgarskim. Środki pochodzące z działalności przestępczej, m.in. z haraczy ściąganych przez grupy przestępczości zorganizowanej i z przemytu narkotyków – oświadczył Najdenow – przechodzą przez zagraniczne banki i wracają do Bułgarii jako inwestycje. Według ujawnionego 15 maja raportu bułgarskiej Agencji Inspekcji Finansowej, te kapitały pochodzące z przestępstwa służą pomnażaniu bogactwa gangów poprzez przekupywanie urzędników państwowych. Co drugi przetarg na wykonanie inwestycji publicznych był bowiem kupiony za łapówki. Tylko w 2007 r. naraziło to skarb państwa na stratę, lekko licząc, 300 mln euro, a być może kilkakrotnie większą. Tak było prawdopodobnie z rozpoczętą budową obwodnicy sofijskiej, wstrzymaną po tym, jak eksperci Unii Europejskiej zaczęli badać sposób wykorzystania funduszy unijnych przez Bułgarię. Lawina fatalnych wpadek Do pierwszej głośnej wpadki, po której lawinowo zaczęły następować kolejne, doszło pod koniec stycznia tego roku, gdy został zdjęty ze stanowiska szef bułgarskiego rządowego Funduszu Rozwoju Krajowej Infrastruktury Drogowej, Weselin Georgijew. Miesiąc wcześniej aresztowano przy przyjmowaniu 12 tys. euro łapówki dwóch niższych urzędników funduszu, którzy mieli otrzymać te pieniądze za zmianę przeznaczenia gruntów, przez które miała przebiegać obwodnica. W śledztwie wyszło na jaw, że Georgijew zawarł umowy na budowę dróg z firmą swego brata. Zainkasowała ona 60 mln euro, ale nie wykonała większości robót, za które wzięła pieniądze. Pech chciał, że w tym samym czasie zaczął sypać wspólników w rządzie bułgarskim Budimir Kujović, obywatel serbski, zwany królem przemytu narkotyków na Bałkanach. Aresztowany i wydalony z Bułgarii w 2005 r. z 10-letnim zakazem powrotu do tego kraju, po kilku miesiącach znowu kursował tam i z powrotem przez Bułgarię. I to znacznie bezpieczniej, bo z legalnymi dokumentami wystawionymi mu po cichu przez bułgarskie MSW jako rzekomemu tajnemu współpracownikowi. Gdy sprawa zaczęła być głośna, 1 kwietnia został z powrotem aresztowany na terenie Bułgarii i zaczął sypać, prawdopodobnie w zamian za obietnicę zmniejszenia wyroku. Na łamach gazet pojawiło się wiele artykułów o aferach, znanych dotąd głównie z poczty pantoflowej. Wyszło na jaw, że wiceminister spraw zagranicznych posługiwał się dwoma imionami. Jako Feim Czauszew był wiceszefem dyplomacji, a jako Petyr Czauszew zasiadał w radach nadzorczych kilku spółek akcyjnych, czego prawo bułgarskie członkom rządu zabrania, aby uniknąć konfliktu interesów prywatnych i państwowych. Ten stosunkowo drobny incydent zbiegł się w czasie z ujawnieniem przez władze Unii Europejskiej w Brukseli, że co najmniej w 45 przypadkach w Bułgarii doszło do sprzeniewierzenia środków unijnych. Jeszcze przed rokiem, wkrótce po przyjęciu Bułgarii do UE, socjaldemokratyczny minister spraw wewnętrznych, Rumen Petkow, zapewniał Komisję Europejską, że gabinet premiera Sergieja Staniszewa (koalicja socjalistów z liberałami i mniejszością turecką) prowadzi skuteczną walkę z korupcją i organizacjami typu mafijnego, a jego ministrowie są poza wszelkim podejrzeniem. „Istnieje wola polityczna zwalczenia korupcji, gwarantuję to swoją osobą”, solennie deklarował minister. Tymczasem przewodniczący Komisji, José Manuel Barroso, który ostatnio odwiedził Sofię, w żaden sposób nie mógł uzyskać ani od premiera, ani od szefa MSW, ani od innych członków rządu bułgarskiego odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, że spośród 150 przypadków morderstw na przedsiębiorcach, politykach i dziennikarzach, jakie wydarzyły się od 2001 r., organa ścigania nie wykryły sprawców ani jednej zbrodni. Jednocześnie europejskie media ogłosiły wynik badań prowadzonych przez Ośrodek Studiów Demokratycznych (CDS). Wykazały one, że bułgarska mafia zgarnia co roku ponad miliard euro dochodów pochodzących z łapówek, co równa się mniej więcej pomocy, jaką Bułgaria otrzyma od Unii Europejskiej do roku 2013 włącznie. Reakcją Brukseli było zawieszenie wypłaty środków przewidzianych dla Bułgarii z tytułu czterech różnych funduszy europejskich. Wtedy stanęła również budowa obwodnicy sofijskiej. Mafia cię ubezpieczy Włado
Tagi:
Mirosław Ikonowicz