“Solidarność” w odwrocie
Jeśli Krzaklewski będzie forsował swojepropozycje, to związek może mu podziękować. Przewodniczący musi wybrać: albo polityka, albo “S” NSZZ “Solidarność” opuścił Akcję Wyborczą Solidarność. “Nasza misja w jej współtworzeniu została zakończona” uznali zgodnie związkowcy. I to była ostatnia kwestia, którą powiedzieli jednym głosem. Koncepcji na funkcjonowanie “S” poza AWS, roli jej i jej liderów jest wiele. I wygląda na to, że nie tylko AWS się rozpada, również jedność związku może stanąć pod znakiem zapytania, bo sympatie polityczne związkowców są tak szerokie, jak szeroki był przed czterema laty komitet wyborczy Akcji. Związek (nie całkiem) odpolityczniony W miniony wtorek Komisja Krajowa NSZZ “S” podjęła wreszcie decyzję o wycofaniu związku z polityki. Ani związek, ani jego przedstawiciele nie będą uczestniczyć we władzach politycznych na szczeblu krajowym, regionalnym i lokalnym, ani też w tworzonych przez nie komitetach wyborczych. Związek pozostawił sobie jednak otwartą furtkę. Jego działacze mogą kandydować do parlamentu z list partyjnych. Wielu członków “S” uważa, że decyzja o wyjściu z Akcji jest spóźniona. Nie ukrywają rozczarowania czterema latami sprawowania władzy przez AWS. Wygrane wybory dawały “S” duże wpływy, które jednak szybko zaczęły słabnąć. Nieporozumienia z koalicjantem i spór z własnym rządem, a w końcu przegrane wybory prezydenckie Mariana Krzaklewskiego spowodowały spadek notowań “S”. Dziś Akcja praktycznie nie istnieje, a sondaże przedwyborcze nie wróżą prawicy nic dobrego. Wygląda więc na to, że “Solidarność” jest zmęczona nie tyle polityką, co niepowodzeniami na tym polu. Opuściła Akcję nie tylko dlatego, że wymaga tego ordynacja, ale również, by mieć lepszą pozycję wobec tych podmiotów, które powstają po rozpadzie prawicy. Największe rozczarowanie widoczne jest na niższych szczeblach związkowych. Tam panuje przekonanie, że ich liderzy zajęli się polityką, zapominając o związkowych priorytetach. – Na związku zaciążyła odpowiedzialność za rządy, na które miał mały wpływ – mówi Władysław Kielian, szef Komisji Robotniczej Hutników NSZZ “S” Huty im. Tadeusza Sendzimira w Krakowie. – Dawno powinniśmy przekazać nasze interesy RS AWS, z tym ugrupowaniem najłatwiej nam o porozumienie. – Związek powinien zajmować się sprawami ludzi – mówi Piotr Bellwon, szef Komisji Zakładowej NSZZ “S” Zakładu Radiokomunikacji i Teletransmisji TP S.A. w Gdańsku. – Co obchodzi mnie wielka polityka, gdy masowo zwalniani są pracownicy? Tu “na dole” oczekujemy zainteresowania i pomocy. To nie jest już ta “Solidarność” sprzed lat. Kredyt zaufania został wyczerpany i ciężko będzie go odbudować. – AWS okazał się wielkim rozczarowaniem, bo nie zrealizował obietnic z programu wyborczego – mówi Leszek Grzechnik, wiceprzewodniczący KZ “S” MZA i TW w Warszawie. – Teraz wśród polityków, którzy wywodzą się ze związku, liczą się tylko układy polityczne, a nie przygotowanie merytoryczne. Zapomnieli, gdzie są ich korzenie. Przewodniczący musi wybrać Trudno oprzeć się wrażeniu, że związek jest narzędziem w rozgrywkach personalnych lidera. I w AWS, i w “S” przewodniczący ma tego samego przeciwnika – Janusza Tomaszewskiego, polityka o mocnej pozycji, współtwórcę RS. Krzaklewski ma tego świadomość. Dlatego właśnie chciałby zbliżenia z Lechem Kaczyńskim i jego obozem. Stwarza pozory, że chce jednego prawicowego komitetu wyborczego, choć doskonale wie, że dziś jest to niemożliwe. Marian Krzaklewski przeżywa swoiste rozdwojenie jaźni. Ciałem jest przy RS AWS (ma członkostwo tej partii), a duchem z blokiem braci Kaczyńskich i Przymierzem Prawicy. Oba ugrupowania nie chcą słyszeć o współpracy z Tomaszewskim, a to bardzo odpowiada Krzaklewskiemu. Wygląda więc na to, że i lider związku neguje współpracę ze “Spółdzielnią” Tomaszewskiego. – Nie rozumiem takiej postawy przewodniczącego – przyznaje Waldemar Krenc, szef Zarządu Regionu NSZZ “S” w Łodzi, zawsze stojącego za Tomaszewskim. – To może wyglądać na brak lojalności wobec własnego ugrupowania. Moim zdaniem, jeśli prawica nie pójdzie w jednym bloku do wyborów, to “S” powinna podpisać kontrakt z RS AWS i współpracującymi z nim PPChD i ZChN. Szanuję ministra Kaczyńskiego, ale martwi mnie to, że w polityce kieruje się uprzedzeniami. Na uprzedzeniach nie da się budować. – Obawiam się, że związek zbyt często był używany jako element nacisku – mówi Marek Markiewicz z RS AWS (zwolennik Tomaszewskiego). – Dziś, wobec