Niemiecka socjaldemokracja żegna się z reformami Schrödera Niemiecka socjaldemokracja wraca do swych korzeni. Na zjeździe w Hamburgu SPD przyjęła nowy program, pierwszy od 18 lat. „Towarzysze” pojednali się ze swym tradycyjnym sojusznikiem – związkami zawodowymi. Przewodniczący SPD i triumfator zjazdu w Hamburgu, Kurt Beck, zapewnia, że celem jego partii jest pozyskanie solidarnej większości społeczeństwa. Komentatorzy jednak piszą zgodnie – socjaldemokraci skręcają na lewo. Jak napisał dziennik „Die Welt”, Genossen (towarzysze) wysłali do muzeum program reform Gerharda Schrödera. W Niemczech rządzi koalicja SPD i chadeków. Z pewnością zmiana kursu socjaldemokratów doprowadzi do konfliktów w gabinecie Angeli Merkel. Dziennik „Der Tagesspiegel” przewiduje „burzliwe czasy w Wielkiej Koalicji”. Socjaldemokraci w Programie Hamburskim usiłują odzyskać swoje oblicze, zostali bowiem wzięci w dwa ognie. Z jednej strony, ograniczają ich wpływy konserwatyści z CDU/CSU, którzy w ostatnich latach bardzo troszczą się o sprawy socjalne, rodziny i kłopoty szarego człowieka. Z drugiej strony, towarzyszy ostro krytykuje bardziej radykalna Partia Lewicy, na czele której stoi były przewodniczący SPD, dynamiczny Oskar Lafontaine. Odpowiedzią na tę sytuację stał się Program Hamburski, który ma zastąpić Manifest Berliński z 1989 r. Ponad 500 delegatów przyjęło program po pięciogodzinnej dyskusji ogromną większością głosów. Tylko dwóch uczestników zjazdu głosowało przeciw. W liczącym 38 stron dokumencie kilkakrotnie umieszczono określenie „demokratyczny socjalizm”, aczkolwiek wcześniej wielu aktywistów z umiarkowanego skrzydła twierdziło, że jest to termin zbyt anachroniczny i należy go usunąć. Manifest stwierdza: „Demokratyczny socjalizm jest dla nas wizją wolnego, sprawiedliwego i solidarnego społeczeństwa, której urzeczywistnienie jest naszym ustawicznym zadaniem”. Kanclerka federalna i przewodnicząca CDU, Angela Merkel, skomentowała ironicznie: „Mieliśmy dość socjalizmu w NRD”. W Programie Hamburskim znalazły się słowa ostrej krytyki pod adresem globalnego kapitalizmu, który „zaostrza dawne niesprawiedliwości i stwarza nowe”, jak również przyjęte po długich sporach akcenty feministyczne (społeczeństwo „męskie” powinno zostać zastąpione przez „ludzkie”). Dokument przewiduje przedłużenie wypłat pierwszego (najwyższego) zasiłku dla bezrobotnych osobom powyżej 50. roku życia z 18 do 24 miesięcy, wprowadzenie płacy minimalnej w wysokości 7,5 euro za godzinę oraz ekologicznego Nowego Ładu. Zgodnie z powyższym ładem, maksymalna prędkość samochodów na autostradach ma zostać ograniczona do 130 km na godzinę (do tej pory w Niemczech nie ma takich ograniczeń). Minister środowiska Sigmar Gabriel przewiduje, że pozwoli to zredukować roczne emisje dwutlenku węgla o 2,5 mln ton. Zgodnie z Programem Hamburskim, Niemcy powinny do 2020 r. ograniczyć emisje gazów cieplarnianych o 40%. W związku z tym należy zmniejszyć zużycie prądu o 11%, zwiększyć sektor energii odnawialnych i biopaliw. Oczywiście SPD nie zrealizuje wszystkich swoich koncepcji. Socjaldemokraci są przecież w koalicji rządowej nieco słabszym partnerem. Potężne samochodowe lobby w Niemczech z pewnością nie dopuści do ograniczeń szybkości. Na temat przedłużenia zasiłku dla starszych bezrobotnych socjaldemokratów czeka spór z konserwatystami. A jednak być może Kurt Beck ma rację, twierdząc, że zjazd w Hamburgu ma historyczne znaczenie – socjaldemokraci żegnają się z reformami Schrödera. Program reform pod nazwą Agenda 2010 rząd federalny, złożony z SPD i Zielonych, rozpoczął w 2003 r. Socjaldemokraci nie przyjęli Agendy z wielkim entuzjazmem. Swoim zwyczajem, Schröder niemal zmusił partię do posłuszeństwa, krzycząc: „Basta!” i grożąc dymisją. Schröder nie był ideologiem, lecz pragmatykiem, zaprzyjaźnionym z grubymi rybami świata gospodarczego (dlatego zwano go towarzyszem bossów). Wspólnie z premierem Wielkiej Brytanii napisał manifest potępiający egalitarną redystrybucję bogactw i zasobów narodowych jako zniechęcającą do przedsiębiorczości. Schröder ukuł też definicję „Nowego Centrum” społecznego, które trzeba pozyskać, także przez porzucenie lub znaczne złagodzenie lewicowego programu. Towarzysz bossów doszedł do wniosku, że tylko program Agenda 2010 pozwoli uniknąć załamania się finansów publicznych oraz rozbudowanego systemu hojnych ubezpieczeń, świadczeń i przywilejów socjalnych. Ogólnie rzecz biorąc, Agenda 2010 przewidywała modernizację państwa, ograniczenie zasiłków i świadczeń, zachęcanie obywateli do przedsiębiorczości i inicjatywy. Jak ujął to tygodnik „Der Spiegel”, program reform pomógł gospodarce i państwu, zaszkodził jednak socjaldemokratom. Niemiecka ekonomia kwitnie, liczba bezrobotnych spada, wpływy z importu biją rekordy. Socjałowie
Tagi:
Krzysztof Kęciek