Spór o Turów zakończony?

Spór o Turów zakończony?

epa09724925 A handout photo made available by the Czech government shows Czech Prime Minister Petr Fiala (R) with his Polish counterpart Mateusz Morawiecki during their meeting at Kramar Villa in Prague, Czech Republic, 03 February 2022. An agreement on cooperation was signed between the two countries to address the impacts of mining activities at the Turow opencast lignite mine in the Republic of Poland on the territory of the Czech Republic. EPA/Veronika Rose HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA.

PiS mówi o sukcesie, choć niedawno skarga Czechów była niemieckim spiskiem Spór o kopalnię odkrywkową przy polsko-czeskiej granicy kosztował nas 45 mln euro odszkodowania dla Czechów i 70 mln kary dla Komisji Europejskiej oraz głowę polskiego ambasadora, a to nie koniec. W piątek 4 lutego na konto kraju (województwa) libereckiego, u granic którego leży polska Kopalnia Węgla Brunatnego Turów, wpłynęło 25 mln euro z polskiego budżetu. Dzień wcześniej znalazło się na nim 10 mln euro przesłane przez firmę PGE, do której należy kopalnia i elektrownia Turów. Dodatkowo 10 mln euro z polskiego budżetu dostało czeskie ministerstwo środowiska. W odpowiedzi Czesi wycofali skargę na Polskę z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To konsekwencja porozumienia, które podpisali w Pradze premier Mateusz Morawiecki i nowy czeski premier Petr Fiala z konserwatywnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS). Fiala stanął na czele szerokiej, bo składającej się z pięciu podmiotów, koalicji partii, które po październikowych wyborach odsunęły od władzy Andreja Babiša. W ramach umowy między rządami Polska zobowiązała się do budowy na swój koszt bariery ochronnej wód podziemnych, która ma zapobiec ich odpływaniu z terenu Czech. Koszt takiego przedsięwzięcia to ok. 17 mln zł. Dodatkowo strona polska zbuduje wał mający zabezpieczyć czeskich mieszkańców regionu przed hałasem i pyłami. Jak stanowi 14-stronicowe porozumienie, ma on być budowany jedynie między godz. 6 a 22. Polska, jak wynika z umowy, którą czeskie ministerstwo środowiska opublikowało na swoich stronach, zobowiązała się do pełnej przejrzystości, czyli dopuszczenia czeskich ekspertów do rozpoznania sytuacji w kopalni Turów i przedstawienia Czechom wszystkich dokumentów w tej sprawie. Obie strony zobowiązały się poza tym do stworzenia wspólnego budżetu, z którego będą finansowane projekty na rzecz poprawy jakości środowiska w rejonie kopalni. Czesi i Polacy na ten cel wniosą rocznie po 250 tys. euro. Umowę można wypowiedzieć po pięciu latach. Miliony kary Polski rząd chwali się, że „porozumienie wynegocjowane przez premiera Morawieckiego jest dla Polski dużo korzystniejsze niż pierwotna wersja umowy zaproponowana przez Czechy. Opozycja jest innego zdania. „Dwa lata temu Czesi chcieli, żeby Polska zbudowała w Turowie wał i filtry za 30 mln zł. Rok temu dodatkowo domagali się odszkodowania 30 mln euro. Dziś rząd PiS ma zbudować wał i filtry, system monitoringu szkód, ma im zapłacić 45 mln euro i musi zapłacić 70 mln euro kary do TSUE. Mistrzowie”, podsumował europoseł Dariusz Rosati. „Polska-Unia: 1-0. Bitwa wygrana”, oceniła natomiast polsko-czeskie porozumienie Ewa Kozanecka, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, członkini Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. Jednak przebiegu tego rzekomo zwycięskiego meczu PiS nie chce przedstawić. Podczas zebrania Komisji Spraw Zagranicznych 8 lutego posłowie opozycji wnioskowali o publikację białej księgi, w której znalazłyby się wszystkie rządowe dokumenty dotyczące polsko-czeskich negocjacji o kopalnię Turów. Wniosek nie przeszedł. Przedstawiciel rządu przekonywał, że wszystkie dokumenty są dostępne opinii publicznej, w tym dziennikarzom, w ramach prośby o dostęp do informacji publicznej, co akurat nie jest zgodne z faktami, o czym mógł się przekonać autor tego artykułu. Polsko-czeski spór zaostrzył się, kiedy 21 maja 2021 r. Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał Polsce natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów na polsko-czeskim pograniczu. Polska nie wstrzymała wydobycia, dlatego 20 września TSUE nakazał zapłacenie kary w wysokości 0,5 mln euro dziennie za nieprzestrzeganie tego postanowienia. W skardze do TSUE Czesi podnosili kwestie ochrony środowiska. Przekonywali, że kopalnia powoduje masowy odpływ wód podziemnych z jej terytorium do Polski. Oskarżyli kopalnię, której polski rząd przedłużył działanie przynajmniej do 2044 r., o swoje problemy z dostępem do wody w trzech miejscowościach na pograniczu: Oldřichov na Hranicích, Uhelná i Václavice. Problem z wodą ma dotyczyć ok. 700 osób. Zaskoczeni Polski rząd skargą Czechów wydawał się zaskoczony, choć sąsiedzi wielokrotnie podnosili niewygodną dla naszej strony kwestię podczas obrad Polsko-Czeskiej Komisji Międzyrządowej ds. Współpracy Transgranicznej. Po raz pierwszy już w 2014 r. Sprawa przyśpieszyła w 2015 r., kiedy Polacy poinformowali Czechów o planach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2022, 2022

Kategorie: Kraj