Czy wszczęte w Watykanie dochodzenie wyjaśni tajemnicę zaginięcia córki urzędnika Prefektury Domu Papieskiego? Korespondencja z Włoch „Od wielu lat prosimy o współpracę w celu ostatecznego rozwiązania sprawy Emanueli. Wszczęcie dochodzenia przez watykański wymiar sprawiedliwości to bardzo pozytywna informacja, choć my dowiedzieliśmy się o tym z doniesień prasowych. Mamy nadzieję, że w końcu dojdzie do współpracy między państwem włoskim a państwem watykańskim, zważywszy na fakt, że nie tak dawno złożono propozycję wszczęcia śledztwa parlamentarnego także we Włoszech – mówił Pietro Orlandi dziennikarzom podczas wiecu, który odbył się 14 stycznia 2023 r., w 55. rocznicę urodzin zaginionej siostry. – Mam nadzieję, że wraz z moją prawniczką zostanę wezwany do Watykanu i będziemy mogli przedstawić posiadaną dokumentację. Prosimy o to z mecenas Laurą Sgrò już od dawna”. Tym razem powodem publicznego zabrania głosu przez Pietra Orlandiego była nie tylko rocznica urodzin Emanueli, ale też podana przez media 9 stycznia i potwierdzona później przez Watykan wiadomość, że promotor watykańskiego wymiaru sprawiedliwości Alessandro Diddi (mianowany na to stanowisko we wrześniu 2022 r. – przyp. aut.) rozpocznie dochodzenie w sprawie zaginięcia córki urzędnika Prefektury Domu Papieskiego. 40 lat beznadziei 22 czerwca 1983 r. 15-letnia Emanuela Orlandi wyszła 10 minut wcześniej z lekcji muzyki w szkole znajdującej się obok kościoła św. Apolinarego w centrum Rzymu. Z budki telefonicznej zadzwoniła do domu, informując, że jakiś mężczyzna w samochodzie zaproponował jej dobrze płatną pracę przy rozdawaniu ulotek kosmetyków Avon na pokazie mody sióstr Fontana. O godz. 19.30 na przystanku autobusowym rozstała się z przyjaciółką Raffaellą Monzi i ślad po niej zaginął. Sześć tygodni wcześniej, 7 maja, zaginęła inna nieletnia rzymianka – Mirella Gregori. Hipotezę uprowadzenia Emanueli potwierdził papież Jan Paweł II, apelując o jej uwolnienie podczas modlitwy Anioł Pański 3 lipca 1983 r. Pierwszy, nigdy nieujawniony telefon do Watykanu domniemani porywacze wykonali jeszcze tego samego wieczoru, gdy zaginęła dziewczyna (papież był wtedy w Polsce). Kolejne miały miejsce po 5 lipca i trwały przez ponad rok. Do porwania Emanueli przyznało się pięć organizacji, wśród nich tureckie ugrupowanie terrorystyczne Szare Wilki. Porywacze dzwonili zarówno do domu Orlandich, jak i do ich dawnego adwokata oraz do Watykanu. Pertraktacje prowadzili „Amerykanin” (człowiek z amerykańskim akcentem, dobrze znający środowisko kościelne) oraz „Mario” i „Pierluigi”. Pierwszą postawioną hipotezą było porwanie w celu wymiany na Alego Ağcę lub wymuszenia jego ułaskawienia. W 2005 r. do popularnego włoskiego programu telewizyjnego „Chi l’ha visto?” (Kto widział?), zajmującego się poszukiwaniem zaginionych, zadzwoniła anonimowa osoba i poinformowała, że aby rozwiązać sprawę Emanueli Orlandi, należy sprawdzić, kto jest pochowany w krypcie bazyliki św. Apolinarego i jaką przysługę kard. Ugo Polettiemu wyświadczył Enrico De Pedis (zwany Renatino) – boss potężnej stołecznej grupy przestępczej, znanej jako banda z Magliany. W rzymskim kościele rzeczywiście odkryto nagrobek Renatina. Trzy lata później Sabrina Minardi, była kochanka gangstera, opowiedziała, że Orlandi została porwana i była przetrzymywana przez ludzi De Pedisa, ale ona sama odwiozła ją na watykańską stację benzynową, gdzie odebrał ją mężczyzna w stroju duchownego. Minardi opowiedziała również o związkach De Pedisa z abp. Paulem Marcinkusem, byłym szefem banku watykańskiego IOR, oraz o praniu brudnych pieniędzy. Wtedy pojawiła się hipoteza, że Emanuela została porwana, by szantażować papieża Jana Pawła II, który przeznaczył watykańskie pieniądze na walkę z komunizmem w Polsce. Porwanie Orlandi miałoby związek z zabójstwem bankiera Roberta Calviego, a zleceniodawcą obu mogłaby być sycylijska mafia – cosa nostra. Po tych wypadkach dochodzenie ruszyło z miejsca. Prowadzący sprawę zastępca prokuratora Giancarlo Capaldo zaczął iść tropem bandy z Magliany. Został przesłuchany m.in. ks. Pietro Vergari, były rektor bazyliki św. Apolinarego. Dopiero po siedmiu latach, w 2012 r., otworzono grób De Pedisa, ale znaleziono w nim tylko szczątki rzymskiego bossa. Śladu po Emanueli nie było. Rok później do uprowadzenia Orlandi i Mirelli Gregori przyznał się rzymski fotograf Marco Accetti, który oddał flet rozpoznany przez rodzinę. Po przesłuchaniach został jednak uznany za mitomana. W tej sytuacji w 2015 r. na wniosek prokuratora generalnego Republiki Włoskiej Giuseppe