Sprostowanie nie musi być prawdziwe

Sprostowanie nie musi być prawdziwe

Odpowiedź na sprostowanie TP SA Telekomunikacja Polska SA przesłała nam żądanie zamieszczenia sprostowania, dotyczącego artykułu pt. „Polowanie na Streżyńską” który ukazał się w 26. numerze naszego tygodnika  z 5 lipca br. Sprostowanie opublikowaliśmy w poprzednim numerze, teraz, zgodnie z prawem prasowym, zamierzamy się do niego odnieść. Sprostowanie TP SA jest – może nasi Czytelnicy zwrócili na to uwagę – trochę nietypowe. Zwykle sprostowania zaczynają się od słów: „Nieprawdą jest, że…” – co oczywiste, bo chodzi przecież o prostowanie nieprawdziwych wiadomości podanych przez dziennikarza. Sprostowanie Telekomunikacji Polskiej SA jest jednak odmienne. Na osiem jego punktów tylko jeden zaczyna się od stwierdzenia „Nieprawdziwa jest wiadomość, że”. W pozostałych punktach nie chodzi o prawdę, lecz o to, że podaliśmy wiadomości, które jakoby „zagrażają dobrom osobistym spółki” (taki zwrot powtarza się aż pięć razy) bądź są „nieścisłe” (ten zarzut pada dwukrotnie). Czyli ważne jest to, że te informacje nie podobają się TP SA i są podane w sposób odbierany przez spółkę jako zagrożenie. Nie jest natomiast ważne, iż nie mijają się z prawdą. I to się zgadza z argumentacją podaną w fascynującym, 14-stronicowym uzasadnieniu sprostowania, przygotowanym przez mecenasa dr. Grzegorza Kuczyńskiego z kancelarii adwokackiej Gotkowicz Kosmus Kuczyński i partnerzy. Niestety, brak nam miejsca, by je opublikować. Najważniejsze jednak, że w wywodach pana mecenasa powtarzają się stwierdzenia, iż istnieje „obowiązek zamieszczenia sprostowania choćby i fałszywego” oraz że „sformułowanie »sprostowanie wiadomości nieprawdziwej« jest jedynie rodzajem nazwy instytucji nie decydującej o jej normatywnej treści”, zwłaszcza że „wkraczamy na grunt relatywizowania pojęcia prawdy”. A także, iż błędne jest założenie, że „sprostowanie może dotyczyć tylko takich wiadomości, które obiektywnie są nieprawdziwe”. Sprostowanie nadesłane przez TP SA zostało, trzeba to powiedzieć, przygotowane zgodnie z tymi wszystkimi regułami. Nie umniejsza to jego rangi, a zwłaszcza ogromu pracy włożonego przez pana dr. Grzegorza Kuczyńskiego. Znacznie trudniej prostuje się przecież informacje prawdziwe niźli nieprawdziwe. Spełniliśmy z pełną pokorą żądanie pana mecenasa (raczył napisać do nas: „zwracam się z kilkoma żądaniami”) i zamieściliśmy sprostowanie, zwłaszcza że, jak twierdzi pan mecenas, „przy założeniu dopuszczalności publikacji sprostowania jedynie obiektywnie prawdziwego, sama instytucja sprostowania traciłaby wszelki praktyczny sens”. Rozumiem więc, iż trudno wymagać, by sprostowanie ze strony TP SA było „obiektywnie prawdziwe”, tym bardziej że według pana mecenasa „celem instytucji sprostowania jest zainicjowanie sporu, debaty, dialogu, bądź wymiany myśli”. Ponieważ jednak uprawnione jest także nieco bardziej tradycyjne, niż reprezentowane przez pana mecenasa Kuczyńskiego, podejście do pojęcia prawdy obiektywnej oraz do instytucji sprostowania, pozwolę sobie odnieść się merytorycznie do kolejnych punktów sprostowania TP SA. Nie tylko do jedynego, w którym pada zarzut podania nieprawdziwej wiadomości, lecz także do tych, w których spółce chodzi o zagrożenie dla swych dóbr osobistych i rzekomą nieścisłość – czyli nie o prawdę obiektywną. Warto jednak interesować się właśnie prawdą obiektywną. Dlatego więc, gdy TP SA oznajmia, że jej dobrom osobistym zagraża stwierdzenie podane w artykule, iż „spółka unika płacenia kar” – to należy się zdziwić, ponieważ TP SA wykorzystuje wszelkie możliwości prawne i odwoławcze, by kar wymierzanych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Urząd Komunikacji Elektronicznej właśnie nie płacić. I wykazuje w tych działaniach dużą skuteczność, o czym także napisałem. Podałem zatem całkowitą prawdę. Nigdzie natomiast nie zasugerowałem, że TP SA unika płacenia kar w sposób bezprawny. Zdaniem TP SA, jej dobrom osobistym zagraża to, iż określiłem ją mianem monopolisty. Tymczasem, jak spółka pisze w sprostowaniu, działa ona na zliberalizowanym rynku, na którym funkcjonuje 6564 podmiotów telekomunikacyjnych. Abstrahując już od tego, jakim cudem nieobelżywe przecież słowo „monopolista” może zagrozić czymkolwiek dobrom osobistym, wypada żałować, iż spółka nie zechciała porównać swego potencjału z potencjałem pozostałych 6563 podmiotów. Monopolistą jest się nie tylko wtedy, gdy działa się jako jedyny podmiot na rynku. Także wtedy, gdy wykorzystuje się swą infrastrukturę telekomunikacyjną do narzucania innym podmiotom – które muszą z niej korzystać, bo nie mają własnej – niekorzystnych warunków prowadzenia działalności. A nie mają własnej, bo kiedyś istniała tylko jedna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 33/2009

Kategorie: Kraj