Piękny, nowoczesny stadion piłkarski. Wielkie pieniądze z kasy Warszawy. Właściciele i władze klubu jako nieliczni w Polsce uparcie walczący z kibolami łamiącymi prawo. Jednym słowem Legia Warszawa. A drugim słowem? Wszystko na nic. Na Łazienkowską wrócił kibol najgorszego sortu. Petardy, rynsztokowe ryki i terroryzowanie zwykłych kibiców. Żenada i wstyd. Najłatwiej byłoby się przejechać po Mariuszu Walterze, że znowu okazał się frajerem, który nie rozumie przewagi siły pięści nad kasą i wizją nowoczesnego klubu. Ale mądrzej będzie zapytać tych, którzy za te obyczaje odpowiadają, a niewiele robiąc, rżną głupa. Czyli szefów MSWiA, policji, CBŚ i innych służb, dzięki którym ma być w Polsce bezpiecznie! Co się u was dzieje, panowie? Aby ułatwić odpowiedzi, dedykujemy panom autorski tekst wodzireja kiboli o pseudonimie „Staruch”, wygłoszony w czasie meczu Legii z Polonią: „Nie wiem, czy część z was się zorientowała, ale jesteśmy na »żylecie«. A to nie jest miejsce dla jakichś, kurwa, odpicowanych małolatek, dla jakichś długowłosych, kurwa, pazi, dla jakichś, kurwa, gamoni. (…) Jak widzisz, że kolega obok ciebie nie śpiewa, to zajeb mu w łeb. (…) Weź tego mongoła w łeb jebnij! Weź go, do ciebie mówię. Posłuchaj: wypierdalaj, jak nie chcesz śpiewać, bo ci zajebię w łeb zaraz”. Czy jest na to jakieś skuteczne lekarstwo? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Przegląd