Fatalne decyzje biznesowe, maksymalne upartyjnienie i nepotyzm, czyli jak szedł na dno nasz narodowy przewoźnik towarowy
Z końcem września opublikowane zostały zatrważające wyniki finansowe PKP Cargo za pierwsze półrocze 2024 r. Strata z działalności operacyjnej wyniosła 263,2 mln zł. Zobowiązania spółki sięgnęły zaś 5,2 mld zł. Pełniący od kwietnia br. obowiązki jej prezesa dr Marcin Wojewódka wiedział, że sprawy idą źle i potrzebne są radykalne decyzje.
Rzecz jest poważna, gdyż PKP Cargo to największy w Polsce i drugi w Unii Europejskiej operator kolejowych przewozów towarowych. Jego głównym akcjonariuszem jest PKP SA, mająca 33,01% akcji. Drugą co wielkości transzę udziałów posiadają fundusze zarządzane przez Nationale-Nederlanden PTE SA, a to są pieniądze przyszłych emerytów. Akcje PKP Cargo są notowane na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Choć decydujący głos mają władze PKP SA, a to jest w 100% spółka skarbu państwa, Cargo nie jest uważane za taką samą – wszak 66,99% jej akcji znajduje się w rękach prywatnych inwestorów.
Przy czym spółka dysponuje ogromnym majątkiem, w skład którego wchodzi m.in. ponad 62 tys. wagonów, w tym ok. 28 tys. węglarek, lokomotywy, 25 terminali przeładunkowych, 30 bocznic i kilkanaście spółek zależnych. Strategiczne znaczenie mają dwa wyspecjalizowane centra logistyczne – Małaszewicze przy granicy z Białorusią i Medyka-Żurawica przy granicy z Ukrainą. PKP Cargo obsługuje największe firmy górnicze, hutnicze i energetyczne, w tym: Polską Grupę Energetyczną, PGNiG, Jastrzębską Spółkę Węglową i Tauron. Z usług PKP Cargo korzystały firmy budujące Stadion Narodowy w Warszawie. Tajemnicą poliszynela jest, że dziś z wagonów i lokomotyw spółki korzystają ci, którzy zaopatrują w broń i amunicję walczącą Ukrainę.
W pierwszych miesiącach 2024 r. udział PKP Cargo w przewozach na terenie kraju sięgnął 27,67%. Na drugim miejscu znalazła się spółka DB Cargo Polska – 13,91%, a na trzecim Lotos Kolej – 7,59%. Dlaczego największy przewoźnik kolejowy, dysponujący ogromnym majątkiem, przynosi takie straty?
Tylko problem braku zaufania
PKP Cargo miało lepsze i gorsze lata. Gdy gospodarka rosła, spółka przynosiła zyski. Kiedy wzrost PKB był mniejszy, przychodziło godzić się ze stratami, jak w pierwszym półroczu 2008 r., gdy strata wyniosła 84,8 mln zł. Oskarżano firmę o nieuczciwą konkurencję, zawieranie niekorzystnych umów i prześladowanie związkowców. Ale tak źle jak dziś nie było nigdy.
27 czerwca br. zarząd spółki podjął decyzję o złożeniu do sądu wniosku o otwarcie postępowania sanacyjnego. Jednocześnie do Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy wpłynął wniosek o otwarcie w stosunku do emitenta postępowania sanacyjnego. Pełniący obowiązki prezes PKP Cargo dr Wojewódka wiedział, że nie obejdzie się bez zwolnień. W mediach pojawiły się informacje, że pracę straci ponad 4 tys. osób. Związkowcy, zwłaszcza z NSZZ Solidarność, zapowiedzieli protesty. Wysyłali listy do premiera Donalda Tuska i ministra aktywów państwowych. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości składali interpelacje, domagając się wyjaśnień.
Z czasem światło dzienne ujrzały dziwne – delikatnie mówiąc – praktyki poprzedniego zarządu spółki. Okazało się, że przyczyną strat były nieprzemyślane decyzje związane z przewozem węgla zakupionego przez rząd Mateusza Morawieckiego w 2022 r. Wówczas w lipcu, w związku z atakiem Rosji na Ukrainę, rząd PiS, obawiając się, że zimą zabraknie węgla, podjął decyzję o zakupie 4,5 mln ton tego surowca energetycznego na rynkach światowych. Premier polecił spółkom skarbu państwa, Węglokoksowi oraz PGE Paliwa