W pobliżu kamiennej budowli prehistoryczni Brytyjczycy urządzali huczne biesiady i oddawali cześć zmarłym Stonehenge – tajemnicza megalityczna budowla, zaliczana jest do siedmiu cudów obecnego świata. Powstała w czasie, gdy starożytni Egipcjanie wznosili Wielką Piramidę. Naukowcy długo toczyli spory, czym naprawdę była – świątynią, fortecą, szpitalem, a może prehistorycznym obserwatorium słońca i gwiazd? Na temat Stonehenge, położonego koło Salisbury, 160 km na zachód od Londynu, wysuwano najbardziej fantastyczne teorie. Stworzenie tej fascynującej budowli przypisywano przysłanym przez faraonów architektom, starożytnym Celtom czy nawet mieszkańcom legendarnej Atlantydy. Magia Stonehenge jest potężna do dziś. Dziwne, wielkie kamienie odwiedza 800 tys. turystów rocznie. W czasie letniego oraz zimowego przesilenia do świętego kręgu przybywają setki współczesnych neopogan, samozwańczych druidów (kapłanów starożytnej religii celtyckiej), czarowników, szamanów oraz zwykłych gapiów, aby celebrować słoneczne misteria. Teologiczna wiedza solarna pogan XXI w. jest raczej skąpa. Niektórzy nie wiedzą nawet, kiedy wypada zimowe przesilenie, i zjeżdżają za wcześnie, z czego, jak można przewidzieć, śmieją się do rozpuku broniący swej religii chrześcijanie (których jednak w Zjednoczonym Królestwie jest coraz mniej). Przed kilkunastoma laty obchody odbywały się wśród wrzasków i hałasów, whisky i piwo lały się strumieniami, a wielu oszołomionych haszyszem „druidów” w barwnych, powłóczystych szatach chwiało się na nogach. Rozsierdzeni urzędnicy królowej Elżbiety II zakazali tych praktyk i obecnie neopogańskie święta w Stonehenge przebiegają znacznie spokojniej. A przecież raczący się mocnymi trunkami neopoganie postępowali tylko zgodnie z obyczajami przodków. Ostatnie badania archeologiczne zdają się wskazywać, że Stonehenge było tylko częścią podwójnego prehistorycznego kompleksu, w którym dawni Brytowie oddawali cześć swym zmarłym, a także cieszyli się życiem, urządzając huczne biesiady. Prace wykopaliskowe prowadził zespół pod kierunkiem Mike’a Parkera Pearsona z uniwersytetu w Sheffield. Archeolodzy penetrowali ziemię w Durrington Walls, na niepozornym polu oddalonym 3 km od Stonehenge, położonym podobnie jak ta kamienna budowla nad rzeką Avon. Okazało się, że w Durrington Walls znajdowała się prawdopodobnie „największa neolityczna wioska na Wyspach Brytyjskich”. Powstała około 2600 r. p.n.e., a więc w czasie, gdy w Stonehenge (wielokrotnie później przebudowywanym) postawiono pierwsze kamienie. Naukowcy natrafili na ślady ośmiu domów, a właściwie skromnych drewnianych chat z glinianą podłogą, o powierzchni tylko 5 m kw. każda. W glinianej polepie odcisnęły swe ślady drewniane łóżka, zapewne także szafy. Chaty wyposażone były w kamienne paleniska. Penetrujący ziemię radar wytropił takich palenisk znacznie więcej. Prawdopodobnie w Durrington Walls znajdowały się dziesiątki domów, cała dolina była ich pełna. Wynika z tego, że prehistoryczna wioska miała setki mieszkańców. W osadzie, w której prawdopodobnie początkowo żyli budowniczowie Stonehenge, znaleziono fragmenty ceramiki, kości zwierząt, groty strzał. Uwagę naukowców zwróciły dwa domy, większe od innych, każdy otoczony palisadą i rowem. Nie odkryto w nich żadnych artefaktów czy szczątków pożywienia. Być może większe chaty były siedzibami królów lub wodzów, ale bardziej prawdopodobne jest, że tworzyły przestrzeń sakralną, poświęconą bogom i duchom. Parker Pearson i jego zespół odkryli jednak coś ważniejszego – oto Stonehenge było tylko połową rozległego kompleksu, a jego drugą część stanowił podobny krąg w Durrington Walls, tyle że sporządzony z masywnego drewna, nie z kamienia. Oba ośrodki łączyła rzeka Avon. Kamienna konstrukcja otoczona była rowem długości 110 m, podczas gdy kompleks w Durrington Walls otaczała fosa znacznie dłuższa – aż 480-metrowa. W Durrington archeolodzy odkryli jedyną dotąd na Wyspach Brytyjskich utwardzaną kamieniami drogę, szeroką na 27 m i długą na 170 m. Schodziła ona doliną do rzeki Avon. Badacze przypuszczają, że oba kompleksy służyły ceremoniom pogrzebowym. Żałobnicy w Durrington zstępowali kamienną drogą ku rzece, niosąc ze sobą popioły w urnach lub może nawet całe ciała zmarłych. Doczesne szczątki wrzucali do rzeki, a następnie podążali wzdłuż brzegu do Stonehenge. Do kamiennego kręgu wchodzili drogą zwaną Aleją, odkrytą już w XVIII w. Wśród granitów i błękitnych skał sprowadzonych z Walii odprawiali kolejne żałobne obrzędy.
Tagi:
Marek Karolkiewicz