Czy Zakopianka zostanie poprowadzona korytem rzeki? Najpopularniejszy polski szlak drogowy utknął kilkanaście kilometrów przed Zakopanem, w… procedurach. Jeszcze na początku jesieni zdawało się, że dojdzie do uzgodnień przynajmniej w Szaflarach. Nie doszło. A co do Białego Dunajca… – Mogę powiedzieć tylko tyle, że radni tej gminy odrzucili niedawno wariant przebiegu drogi, który na poprzednim zebraniu sami wybrali. W efekcie skupiamy się na wykonywaniu tych odcinków Zakopianki, co do których udało się uzyskać akceptację społeczną, a więc położonych na północ od Nowego Targu i na południe od Białego Dunajca – stwierdza Magdalena Chacaga z krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wójt Białego Dunajca, Andrzej Nowak, prezentuje kilka map z rozmaitymi wariantami drogi oraz teczki z protestami mieszkańców przeciwko każdemu z nich. – Patrząc realistycznie, nie ma dobrej koncepcji przebiegu Zakopianki przez naszą gminę – mówi, rozkładając bezradnie ręce. – Zresztą, nie jesteśmy sami. W Szaflarach drogowcy nadal nie uzyskali zgody na położenie dwóch pasów asfaltu. Stanisław Ślimak, wójt gminy Szaflary, tłumaczy: – Niedawno byliśmy bliscy porozumienia z inwestorem. Cóż z tego, kiedy podczas zebrania z właścicielami parcel zaproponowano cenę 25 zł za metr kwadratowy, podczas gdy wszyscy na Podhalu wiedzą, że Urząd Marszałkowski płacił na trasie do Chyżnego nawet 40! Jan Szpuler, rzeczoznawca, tłumaczy: – Cena ziemi uzależniona jest od miejsca jej położenia. Na niektórych odcinkach nabywanych pod Zakopiankę płacono tylko 20 zł. Uważam, iż GDDKiA kupuje godziwie, według wycen, które także grunt rolny na trasie przebiegu drogi traktują jako inwestycyjny. Miejsce w korycie Samorząd Szaflar deklaruje zgodę nawet na dwie jezdnie, ale bez pasa zieleni pośrodku, co pozwoli drodze zająć pas gruntu szerokości tylko 20 m, a nie – jak planowano pierwotnie – 35. W Białym Dunajcu newralgiczny odcinek, gdzie wybudowanie dwóch jezdni jest dla wielu miejscowych nie do przyjęcia, rozciąga się pomiędzy Cudzichowym Mostem a stadionem sportowym. Tor kolejowy, rzeka, Zakopianka, domy i uliczki – wszystko to razem ma tu dla siebie zaledwie od 200 do 400 m miejsca. – Tego rodzaju trudności wymagają niekonwencjonalnych rozwiązań – przekonuje Stanisław Dzierzęga, który niedawno złożył w krakowskiej GDDKiA oraz tamtejszym Rejonowym Zarządzie Gospodarki Wodnej autorski, alternatywny projekt poprowadzenia dwujezdniowej Zakopianki przez Biały Dunajec. Mgr inż. Dzierzęga jest emerytowanym generalnym projektantem Zakładów Metali Nieżelaznych w Biurze Projektów Bipromet w Katowicach. Po powrocie na stałe do rodzinnej miejscowości postanowił włączyć się w dyskusję dotyczącą drogi, która może zmienić zupełnie obecne oblicze i charakter gminy. – Podstawowe pytanie, które powinniśmy sobie zadać, brzmi: skoro w Szaflarach, czyli w dolnym biegu rzeki, jej szerokość wynosi 50 m, to dlaczego w górnym, czyli w Białym Dunajcu, aż 100-250 m i czy naprawdę tak musi być? – pyta inżynier. – Wystarczy przeprowadzić regulację cieku i wykorzystać część jej obecnego koryta do budowy drogi. Chodzi o jego częściowe przemieszczenie oraz wykonanie kilku wysokich progów wodnych, które zmniejszą szybkość przepływu wody, a w konsekwencji jej niszczącą siłę, powodującą obecnie intensywne podmywanie i niszczenie brzegów. Konflikt interesów Koncepcja „Transprojektu”, wybrana – według GDDKiA, zgodnie z postulatami białodunajeckich radnych, zakłada wyburzenie maksymalnie sześciu domów mieszkalnych na długości 6 km Zakopianki. Kilka tygodni temu samorząd ją odrzucił, przy okazji podejmując uchwałę z żądaniami, których spełnienie miałoby drogę szybkiego ruchu uczynić dla mieszkańców wsi jak najmniej uciążliwą. – Chodzi między innymi o pełne oświetlenie jezdni w granicach zabudowy mieszkalnej – wylicza wójt Nowak. – Chcemy pięciu lub sześciu przejść dla pieszych z sygnalizacją świetlną. Nasze dzieci nie będą narażone na wypadki, no i nie wszyscy turyści muszą pędzić prosto do Zakopanego. U nas też są kwatery, hotele i pensjonaty. Poza tym niech inwestor poprawi drogi alternatywnie prowadzące pod Tatry. U nas będzie mniej hałasu i smrodu, a sąsiednie miejscowości skorzystają na obecności przyjezdnych. – Na obecnym etapie, gdy nie uzgodniono jeszcze lokalizacji drogi, nie ma sensu rozważanie, gdzie będą przejścia czy oświetlenie. Sprawą kluczową jest ustalenie jej przebiegu, pozostałe kwestie rozwiązuje się
Tagi:
Adam Molenda