Stradivarius bez tajemnic?

Stradivarius bez tajemnic?

Inżynier ze Śląska ściga się z amerykańskimi uczelniami i rosyjskimi stowarzyszeniami o pierwszeństwo w odkryciu zagadki doskonałości skrzypiec Niezależnie od siebie w kilku miejscach na świecie niemal w tym samym czasie została odkryta tajemnica doskonałości. Na Wschodzie i na Zachodzie wynik poszukiwań okazał się niemalże identyczny, co być może stanowi najlepsze potwierdzenie trafności poszukiwań. Nad skrzypcami Antonia Stradivariego, które były synonimem rzemieślniczego mistrzostwa i niedościgłej perfekcji, pracowali od niemal 400 lat lutnicy na całym globie. Ponieważ nikomu nie udawało się znaleźć sposobu osiągnięcia doskonałego brzmienia budowanych przez niego instrumentów muzycznych, powstawały legendy, które starały się jakoś wytłumaczyć ten fenomen. W szczególności dotyczyły one dwóch aspektów ich konstrukcji – cudownego gatunku drewna, z którego budował skrzypce mistrz z Cremony, oraz nie mniej cudownego i tajemniczego lakieru, którym pokrywano to drewno. Wiórowanie skrzypiec wartych miliony Wyjaśnienie zagadki okazało się tkwić gdzieś pośrodku. Ani w lakierze, ani w drewnie, lecz w impregnacie, który przenikał drewniane płyty instrumentu. Prof. Joseph Nagyvary, Amerykanin węgierskiego pochodzenia pracujący na uniwersytecie w Teksasie, doszedł do tego drogą wielu prób. Badał drewniane wiórki, które udało mu się zdobyć od lutników remontujących oryginalne skrzypce Stradivariego, a także pracując nad kawałkiem klonowej deseczki z pracowni cremońskiego mistrza. Miała ona posłużyć za tylną płytę kolejnych skrzypiec (do budowy płyty przedniej używa się drewna świerkowego). Z ana- lizy tak niewielkich ilości autentycznego materiału sprzed 350 lat udało się jednak wyciągnąć zaskakujące wnioski. Po spaleniu wiórków okazało się, że w popiele znajduje się boraks, minerał wykorzystywany m.in. w ceramice i kosmetyce, oraz chrom, sole żelaza i fluor. Boraks był stosowany przez lutników jeszcze przed Stradivarim, ale mistrzowi z Cremony udało się stworzyć doskonałą mieszankę konserwującą i impregnującą. Podobnie przebiegały prace w Rosji. Michaił Azojan, człowiek zajmujący się od lat sztuką lutniczą, badał uparcie zeskrobany lakier, który usuwano z różnych egzemplarzy skrzypiec starowłoskich. Ale ten kierunek poszukiwań okazał się błędny, bo skrzypce nawet bez lakieru grały pięknie. Tajemnica musiała zatem tkwić pod lakierem. Okazało się, że to podkład, grunt przenikający głęboko warstwę drewna i zmieniający jego strukturę ma wpływ na cudowne właściwości instrumentów i to on gwarantuje idealne brzmienie. Włoscy mistrzowie lutnictwa impregnowali drewno w celu uchronienia go przed wilgocią, co wydawało się im nieodzowne. Podobnie postępowali też np. weneccy stolarze budujący meble, które przecież w mieście stojącym na lagunie były nieustannie zagrożone wilgocią. Jednak fakt, że mimo upływu kilkuset lat niektóre z nich zachowały doskonały stan do dziś, dawał do myślenia. Rosyjscy lutnicy zrozumieli, że podobnie jak z meblami musiało być z instrumentami. Na dwóch krańcach świata badacze tajemnicy włoskiego mistrza zaczęli więc powoli zbliżać się do prawdy, która przez tak długi czas trwała w ukryciu. Rzecz teraz w tym, gdzie uda się szybciej opracować recepturę „tajemniczego impregnatu”, którym będzie się gruntować drewno używane do budowy instrumentów muzycznych. Oczywiście jakość samego drewna też nie może pozostawiać żadnych wątpliwości, musi ono być odpowiednio wyselekcjonowane, szczególnie dorodne. Ta sprawa też weszła w zakres zainteresowania badaczy doskonałości stradivariusów, którzy musieli w swych eksperymentach być bardzo ostrożni, bo każdy taki zabytkowy instrument kosztuje od jednego do kilku milionów dolarów. Także w Polsce dokopano się tajemnicy Może to się wydać paradoksalne, że niemal w tym samym czasie, co w Ameryce i Rosji, także w Polsce jesteśmy już o krok od ostatecznego wyjaśnienia tajemnicy skrzypiec Antonia Stradivariego. O ile jednak w USA prof. Nagyvary korzystał z zasobności laboratoriów chemicznych, które stać było na zakupy próbek od lutników, a rosyjscy badacze korzystali z pomocy największego w Rosji skarbca zabytkowych instrumentów muzycznych, który ma w swej strukturze także ośrodek naukowy dysponujący własnymi warsztatami instrumentów smyczkowych, o tyle polscy pasjonaci działali bez jakiegokolwiek wsparcia, traktując badania tajemnicy jako pozazawodowe hobby. Pionierem poszukiwań był u nas prof. Ludwik Kurkiewicz, wybitny klarnecista, który całe życie pragnął zgłębić tajemnicę Stradivariego. Prof. Kurkiewicz przyjął tezę, iż doskonałe brzmienie instrumentu jest wynikiem zastosowania jakiegoś niezwykłego lakieru, o jasnożółtym, słomkowym kolorze. Swoimi dociekaniami podzielił

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2009, 2009

Kategorie: Kultura