Straszny czas

Straszny czas

Pisanie o czymś innym niż najazd Putina na Ukrainę wydaje się nietaktem. A przecież o wojnie mówią i piszą wszyscy i jest przesyt. Wbrew rwącej rzece wojennych doniesień pozwolę sobie pożegnać Barbarę Falkowską. Media przegapiły jej odejście. Mam kilka jej pięknych gobelinów w spadku po rodzicach, byli blisko z artystką. Ja też czasami ją odwiedzałem w jej malutkim mieszkanku, gdzie stały krosna, na których tkała swoje niezwykłe prace. W jakimś sensie artysta umiera dla dzieła już w chwili, gdy się z nim rozstaje, osierocone obrazy mieszkają potem w obcych domach, są świadkami dramatów ich właścicieli, w końcu ich śmierci, trafiają potem w inne ręce, coraz dalej od swojego źródła. Znikła zaraza. Znikło nawet, nie do wiary, PiS. To chyba jedyna zaleta tego nieszczęścia. A przecież dla pisowców to złoty deszcz, spadł, gdy byli w błotnym dołku. Z badań wynika, że jak trwoga, zyskuje władza, jakakolwiek by była, ludzie odruchowo gromadzą się wokół niej. Czas zgody potrwa kilka tygodni i znowu wypłynie na powierzchnię nasza zimna wojna domowa. Za chwilę się okaże, że ukraińska wojna to wina Tuska, uśpił Europę i związał ją z Rosją. Rosja pacyfikuje Ukrainę, ale nie możemy tracić z oczu tego, że PiS pacyfikuje Polskę. I skorzysta teraz z okazji, by to robić po cichu. Rządzący liczą na to, że Unia odpuści i da nam te miliardy, bez żadnych warunków. I to nawet całkiem możliwe. Popiół i kurz po wielkim wybuchu przysypał wszystkie kłamstwa i podłości PiS. Wiatr zaraz jednak je odsłoni. I od nowa zaczniemy się nawzajem nienawidzić. Ale coś się zmieni. Nawet głupiec zrozumie, jak niezbędna nam jest Unia. I że Europa powinna się konsolidować, jeśli ma się przeciwstawić Rosji, musi być pięścią, a nie palcami. Czyli jednak stany zjednoczone Europy. Odrodzony Duda nagle w politycznym światowym obiegu, zawetował jakby mimochodem lex Czarnek. I prawie nikt tego nie zauważył. W normalnej sytuacji byłaby to wiadomość dnia. Agnieszka Burzyńska i Andrzej Stankiewicz piszą w Onecie: „Niestety, na czele putinowskiego pochodu cyników podążają premier Węgier Viktor Orbán oraz liderka francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen – nie tak dawno obwołani przez PiS głównymi sojusznikami Polski. (…) Odpór Putinowi daje ta znienawidzona przez PiS Bruksela, zaś sojusznicy PiS z Budapesztu i Paryża szukają usprawiedliwienia dla agresji”. Gdy mój tekst się ukaże, będzie w Polsce pewnie już półtora miliona uchodźców. Na razie jesteśmy na wielkiej fali współczucia i solidarności. Najbardziej wzruszają buzie dzieci, ich oczy. Zaraz jednak zacznie się dramat, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Wszędzie w domach znajomych mobilizacja, kolega zrobił przez noc sto kanapek, wielu udostępnia pokój uchodźcom, nasz dom pełen dziecięcych butów i ubranek do oddania. Jest coś poruszającego w tej wielkiej moralnej mobilizacji. Przez naszą wojnę domową staliśmy się gorsi, pojęcie „solidarności” zdawało się skompromitowane, teraz się odradza. Prezydent Ukrainy, aktor, który w serialu zagrał rolę nauczyciela, który przypadkiem został prezydentem Ukrainy, niewysoki, szczupły, na dodatek żydowskiego pochodzenia. W strefie geograficznej, gdzie antysemityzm ma się dobrze. No właśnie, czy w Polsce polityk żydowskiego pochodzenia mógłby zostać prezydentem? Jak państwo uważacie? Ja sądzę, że nie, chyba że w wyborach brałaby udział tylko młodzież.  Jaki jest naprawdę Zełenski? Najtrudniejsze przed nim. Bywa, że wrażliwy i wątły człowiek w pewnych okolicznościach staje się mocarzem, lepi go nie tylko własny charakter, ale też historia. Już widać, że Rosjanie stosują odwieczną taktykę – miasto trzeba doprowadzić do katastrofy humanitarnej i zmusić do poddania się. Tak Hitler zdobył Warszawę. Coraz częściej są niszczone obiekty cywilne, nie wiemy, przypadkiem czy specjalnie. Zapisałem kilka dni temu, co już przestaje być aktualne… Rosjanie nie atakują linii kolejowych, dworców, stacji łączności, działają telefony komórkowe, nie bombardują masowo z powietrza domów, nie strzelają zwykle do uciekinierów. To wszystko robili Niemcy. Dlatego ofiar jest stosunkowo niewiele jak na skalę operacji. Putin to jeszcze nie Hitler, chociaż zmierza w tę stronę. I stopniowo zmienia się oblicze tej wojny, bo imperium się wścieka i sroży, że ofiara tak uparcie się broni. Ciągle jestem wewnętrznie rozbity.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2022, 2022

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun