Niż demograficzny zmusił uczelnie do ostrej walki o słuchaczy W tym roku do matury przystąpiło 380 tys. abiturientów. Około połowy z nich będzie kontynuować naukę, co daje ponad 150 tys. studentów. To o wiele mniej niż przed paroma laty, kiedy maturzystów było pół miliona. – Już od dawna uczelnie w Polsce prześcigają się w konkursach i promocjach, aby przyciągnąć studentów. Nie ulega wątpliwości, że za kilka lat na rynku zostaną tylko najlepsi – mówi prof. Adam Koseski, rektor Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku, i od razu zaznacza, że jego placówka z pewnością może się do takich zaliczać. Nawet gdy dobre uczelnie nie martwią się o swoją przyszłość, w warunkach niżu nie mają wyjścia, muszą jeszcze bardziej konkurować ze sobą. Publiczne robią to, bo za studentem idzie pieniądz i olbrzymia część budżetów uczelnianych to właśnie kwoty, które państwo wykłada na edukację młodych obywateli. Niepubliczne będą walczyć z podobnego powodu, skurczy się bowiem grupa potencjalnych klientów. Gwałtownych działań na razie nikt nie musi podejmować, bo nikomu jeszcze się nie pali grunt pod nogami. Niemniej jednak co roztropniejsi zaczynają przygotowania do sytuacji, w której polskie szkoły wyższe nie znalazły się nigdy: niedoboru studenta. Będą się starały złowić go kilkoma metodami. Na renomę i reklamę Liczba studentów się zmniejsza, ale inaczej przebiega to na uczelniach publicznych i niepublicznych. Publicznym ubywa słuchaczy studiów niestacjonarnych, zwłaszcza wieczorowych. Niepublicznym z kolei ubywa słuchaczy stacjonarnych. Niektóre w związku z tym musiały likwidować kierunki na studiach dziennych. Renomowane polskie uczelnie chwilowo właściwie nie muszą się obawiać znaczącego odpływu studentów. Te państwowe wciąż mają uznanie wśród licealistów. Mimo pojawiających się co jakiś czas głosów, że to niereformowalne instytucje, nieprzystosowane do rzeczywistości, wciąż cieszą się mniej lub bardziej zasłużonym prestiżem. Z drugiej strony mamy uczelnie niepubliczne, które już zdążyły wyrobić sobie markę. To jednak siłą rzeczy nie udało się wszystkim. Stawiają więc na promocję w lokalnych mediach, które docierają do ich podstawowego klienta. Od takiej promocji z kolei stronią uczelnie publiczne. Anna Korzekwa, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Warszawskiego, mówi, że standardowe działania promocyjne w rodzaju stoiska na targach edukacyjnych tracą rację bytu. Przyczyna jest prosta: przyszli studenci podejmują decyzje edukacyjne głównie za pośrednictwem sieci. Stamtąd czerpią wiedzę o poszczególnych kierunkach, jakości dydaktyki i wykładowcach. Natomiast nie słabnie popularność dni otwartych, podczas których licealiści mają szansę porozmawiać ze studentami i pracownikami konkretnych instytutów, zobaczyć zaplecze dydaktyczne, wypróbować sprzęt, na jakim będą pracować. Jedno jest pewne: jest ich nie tylko mniej – są też bardziej wymagający. Poszerzenie oferty edukacyjnej, jeśli wstrzeli się w modę aktualnie panującą na rynku, jest doskonałym sposobem na zwiększenie liczby studentów. Tak było dawno temu z ekonomią i zarządzaniem czy innym marketingiem, na które ściągały tłumy. W czasach okołoakcesyjnych na topie była europeistyka. Nasi rozmówcy niezależnie od siebie informowali o trwającym sukcesie kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. Przydatność tych kierunków wydaje się dyskusyjna, co nie znaczy, że nie są podejmowane sensowne inicjatywy. Strzałem w dziesiątkę wydają się aktywność fizyczna osób starszych i trener osobisty – nowe specjalizacje na poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Uniwersytet Szczeciński z kolei uruchomił analitykę gospodarczą, co, biorąc pod uwagę liczbę ofert dla analityków na portalach z ogłoszeniami o pracę, rodzi nadzieje na wysoką zatrudnialność (employability, słowo klucz na korytarzach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego) absolwentów. Inną nowość – triady – wprowadził w ubiegłym roku do swojej oferty edukacyjnej Uniwersytet Warszawski. Triady to studia licencjackie, na których studenci pierwszego roku studiują trzy kierunki naraz, po czym wybierają jeden z nich, z którego potem uzyskują dyplom. Dziewięć takich triad utworzono z myślą o ambitniejszej młodzieży, niebojącej się wycisku na pierwszym roku. Na infrastrukturę Dzięki pomocy unijnej kwitnie budownictwo uniwersyteckie. Powstające gmachy uczelniane mają być nie tylko ultranowoczesne, ale też piękne. I są. Powszechny zachwyt wzbudził projekt Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej w Katowicach, wspólnej inwestycji Uniwersytetu Śląskiego i Akademii Ekonomicznej. Imponująco zapowiada się także Centrum Zaawansowanych Materiałów i Technologii Politechniki Warszawskiej. Bez wątpienia
Tagi:
Kuba Kapiszewski