Sushi Jońskiemu nie posłuży

Sushi Jońskiemu nie posłuży

Parcie na szkło to choroba niezwykle niebezpieczna. Gdy dotknie polityka amatora, grozi ośmieszeniem. I, co gorsza, kłopotami z wyborcami. Dariusz Joński, rzecznik prasowy klubu poselskiego SLD, pokazał, jak można się wygłupić, i to od razu z całą rodziną. Pewnie chciał dobrze, ale wyszło tak: poszedł był sobie poseł Joński z miasta Łodzi z żoną Kubanką i córką na drogie jak diabli, ale modne sushi. Całkiem przypadkowo, jak to na ustawce z tabloidami, towarzyszył im fotoreporter. No i wyszło z tego wielkie kulinarno-miłosne love story w „Super Expressie”. Kłopot w tym, że 100 m od Manufaktury, gdzie biesiadowali Jońscy, zaczyna się prawdziwa Łódź. Walące się domy, pozamykane sklepiki i tony śmieci. A ulubioną potrawą ich lokatorów bywają salceson i kaszanka. I trudno uwierzyć, by czytając „SE”, ucieszyli się z tego, że jedzą sushi ustami swojego wybrańca. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 41/2012

Kategorie: Przebłyski