Z reguły jest tak, że organizatorzy jakiegoś ważnego przedsięwzięcia zbierają później tego owoce – są chwaleni, ciepło o nich się pisze i mówi, wybiera do gremiów decyzyjnych. No to właśnie Polska zaprzeczyła tej regule, po raz kolejny „zagrała” inaczej niż wszyscy. Naprawdę trzeba nie mieć wyobraźni, żeby w Katowicach zorganizować konferencję klimatyczną. I żeby na dodatek odbywała się 4 grudnia. Nie ma co się dziwić, że światowe relacje z konferencji były mniej więcej takie jak kanału Euronews: „Polska jest czarną owcą Europy, jeśli chodzi o dostosowanie się do porozumienia paryskiego z 2015 r. w sprawie redukcji gazów cieplarnianych. Obecnie węgiel stanowi 80% w krajowej produkcji energii elektrycznej. Eksperci oszacowali, że do 2030 r. udział węgla w miksie energetycznym Polski powinien spaść do 39%, aby osiągnąć cel 2% globalnego ocieplenia ustalony na rok 2100. Jednak polski rząd planuje zmniejszenie udziału węgla w produkcji energii elektrycznej do 60% w 2030 r. Warszawa jest również przeciwna decyzji UE o zwiększeniu celów redukcji emisji CO2, a także planom dekarbonizacji do roku 2050. Jest to stanowisko odzwierciedlające pozycję potężnego polskiego przemysłu węglowego. Na przedmieściach Katowic, gdzie odbywają się obrady konferencji ONZ, znajduje się największa w Europie kopalnia węgla kamiennego”. Poza tym w światowych stacjach pokazywano zadymiony Śląsk oraz wywiady z ekologami, którzy opowiadali o tym, jak byli blokowani przez rząd. No i dodawano, że wszyscy co ważniejsi politycy światowi szczyt w Katowicach ominęli. A rząd? Zajmował się raczej górnikami, którym składał obietnice, że krzywda im się nie stanie, bo kopalnie to polski skarb. A jeżeli już trzeba było coś powiedzieć na konferencji, wtedy padały słowa mniej więcej w stylu premiera Morawieckiego: że Polska jest jednym z liderów w powstrzymywaniu globalnego ocieplenia. Na zasadzie: my mówimy swoje. Ten sposób mówienia, prezentowania się przylepił się do władzy na stałe. Premier Morawiecki deklaruje, że obecna Polska jest najbardziej wolnościowym krajem w swojej historii. Jednocześnie wyraża zdziwienie, że Komisja Europejska nie wycofała z TSUE skargi na Polskę i wciąż uruchomiona jest procedura nieprzestrzegania praworządności. Czyli tak jak ekolodzy nie rozumieją sytuacji na Śląsku (i w Białowieży), tak Bruksela nie rozumie sytuacji w polskich sądach. A w ogóle to Unia nie rozumie samej Unii (w przeciwieństwie do Polski). Mówił to wiceminister Bartosz Cichocki w wywiadzie dla „Euractiv”. Że państwa Unii nie radzą sobie gospodarczo, nie mają pomysłu na reformowanie Unii, nie mówiąc o polityce migracyjnej, i w zasadzie powinny słuchać Polski i Węgier. Choć konkretnie jakich rad powinna Europa słuchać – tego nie ujawnił. Za to ogłosił w jednej z telewizji coś ważniejszego: „W perspektywie kilku lat Polska stanie w jednym szeregu z Wielką Brytanią i Izraelem, a to bezpośrednio pozwoli Stanom Zjednoczonym odbudować Zachód”. Jeżeli tak mówią pisowscy urzędnicy najwyższej rangi: premier, wicepremier, wiceminister itd., to czego możemy się spodziewać po reszcie? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint