Świat w nierównowadze
Mieliśmy kolosalne szczęście, że ominęła nas powódź, która spustoszyła Austrię, Czechy i Niemcy w dorzeczu Łaby. Nie jesteśmy jednak z tego powodu szczególnie uradowani, ponieważ człowiek jest tak właśnie urządzony, że klęski, nawet pobliża, które go omijają, nie sprawiają mu radości. Ponadto jest wiele światowych zagrożeń, nieodczuwalnych jak dotąd w Polsce, a jest ich takie mnóstwo, że niełatwo nawet z nazw je wyliczyć. Szczyt w Johannesburgu, na który notabene nie jedzie prezydent Bush, bez wątpienia biedy naszej planety dokładnie skataloguje i uzna, że należy im przeciwdziałać. Jednak realizacja wielu niecierpiących zwłoki przedsięwzięć i rozwiązań najprawdopodobniej zostanie odsunięta w bliżej nieokreśloną przyszłość. Większości mieszkańców naszej planety brakuje wody, żywności, energii elektrycznej, leków oraz innych elementarnych składowych skromnego nawet życia. Wielu też ludzi na świecie patrzy z zazdrością na Polskę, jako kraj nieznający srogich przypadłości właściwych ich życiu. W niczym nie zmienia to jednak postawy roszczeniowej Polaków, którzy wierzą w przeważającej liczbie w mit Ameryki. W niej to gazeciarze przemieniają się w milionerów, a pieczone gołąbki same wpadają do gąbki. Jeżeli jednak spojrzeć chłodnym okiem na sytuację tego ostatniego i jedynego supermocarstwa planety, okaże się, jak bardzo jest niewygodna. Od Stanów Zjednoczonych mieszkańcy obszarów szczególnie nabrzmiałych konfliktami oczekują pomocy i szybkich oraz skutecznych rozwiązań. Równocześnie oświadczenie wiceprezydenta Dicka Cheneya o nieuchronnym amerykańskim ciosie, który zlikwiduje tyranię Saddama Husajna, nie tylko nie wzbudziło śladu entuzjazmu, ale trwogę – zarówno w Europie Zachodniej, jak i w sąsiadujących z Irakiem krajach arabskich. Esencja adresowanych do Ameryki postulatów jest taka, ażeby ona niosła pomoc i rozwiązywała wszystkie konflikty, nie mieszając się jednak do nich aktywnie, a w szczególności militarnie. Jest to, powiedzmy szczerze, kwadratura koła, tym bardziej że jak widać, upadek Sowietów także nikogo nie uszczęśliwił. Rosja znajduje się obecnie w niewygodnej pozycji rozkrocznej, albowiem polityczne racje ciągną ją ku Zachodowi, a ekonomiczne ku tym dawnym klientom ZSRR, których prezydent Stanów nazywa „osią zła”. 28 sierpnia 2002 r. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint