Świat według Luli

Świat według Luli

Prezydent Brazylii wyrasta na nowego regionalnego przywódcę Być może, najważniejsze po dojściu 1 stycznia br. do władzy w Brazylii lewicowego prezydenta Luiza Inacia Luli da Silvy jest nie to, co się wydarzyło, lecz to, do czego nie doszło. Eksperci finansowi zapowiadali, że Brazylia będzie kolejnym po Argentynie krajem, którego system finansowy się zawali. Tymczasem – jak napisał „New York Times” – „wydarzyła się dziwna historia: Międzynarodowy Fundusz Walutowy zdołał zapobiec katastrofie, tak jak powinien to zrobić”. W przeddzień objęcia urzędu przez da Silvę uruchomił dla zadłużonej Brazylii kredyt w wysokości 30 mld dol. Wielu zastanawia się teraz, czy ostrożność, jaką w realizacji zapowiadanych reform wykazuje da Silva, wynika z tego, iż stał się w pewnym sensie zakładnikiem MFW. Czy też okazał się po prostu strategiem, który będzie długofalowo urzeczywistniał swój słynny już program „Zero głodu”, tj. plan polepszenia losu czwartej części ludności ogromnego i bogatego kraju? Z honorami u Busha Prezydent socjalista, Luiz Inacio Lula da Silva, był pierwszym szefem państwa spośród krytyków wojny irackiej, który został przyjęty, i to z wielkimi honorami przez prezydenta George’a W. Busha. Cytowany już „NYT” napisał w przededniu tego spotkania, które nastąpiło po sześciu miesiącach prezydentury eksrobotnika metalowca, przywódcy Partii Pracowników (PT), że Brazylia pod jego rządami umocniła swą „stabilizującą rolę” w regionie. Żaden szanujący się dziennikarz nie nazywa już socjalisty, który zamieszkał w pałacu prezydenckim w Brasilii, populistą. Tym określeniem, sugerującym brak odpowiedzialności i demagogię, wszechpotężna Televisao Globo, oglądana zarówno w pałacach, jak i w fawelach, brazylijskich slamsach, „załatwiała” Lulę w kolejnych kampaniach prezydenckich. W ostatniej ten schemat zawiódł. W jednym z najbogatszych potencjalnie krajów świata 54 mln ze 175 mln mieszkańców Brazylii musi przeżyć za mniej niż 1 euro dziennie. Dochody 1% ludności są równe dochodom połowy Brazylijczyków, a najbogatsze 10% zarabia 18 razy więcej niż najuboższe 40%. Obrazowym przedstawieniem tej nierówności jest fakt, że kraj, który ma prawie 8 mln internautów, ma także 24 mln analfabetów. Punkt widzenia elity Struktury nierówności utrwala feudalna własność rolna, istnienie filmowo bogatych fazendeiros, obszarników, i ogromnej masy „wieśniaków bez ziemi”. Ci ostatni przy próbach okupacji gruntów, tj. urzeczywistniania na własną rękę ustawy o reformie rolnej, giną dziesiątkami od kul rewolwerowców wynajmowanych przez latyfundystów. Lula tak charakteryzuje źródła oporu przeciwko reformom: „Brazylijskie elity przywykły do takiego rodzaju rządów, przy których wszystkie istniejące zasoby publiczne służą jedynie zaspokojeniu potrzeb tych, którym państwo nie jest do niczego potrzebne”. Słowa te wypowiedział, podpisując umowę z FAO, na mocy której ONZ-owska Organizacja ds. Wyżywienia i Rolnictwa zobowiązuje się przeznaczyć milion dolarów na zwalczanie głodu w Brazylii, co w przeliczeniu na jednego głodującego Brazylijczyka wynosi 2,5 centa. Wielcy właściciele ziemscy obawiali się, że zgodnie z ustawą o reformie rolnej rząd przyspieszy rozdzielanie ludności wiejskiej gruntów źle zagospodarowanych przez obszarników. Ruch (ludzi) bez Ziemi, MST, w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku zaatakował z różnym powodzeniem 45 majątków ziemskich. 14 członków MST zginęło. Ale władze nie podjęły znaczących działań dla wsparcia wieśniaków. Wywołało to niezadowolenie na lewym skrzydle PT, które reprezentuje 30% partii prezydenckiej. Również Krajowa Konferencja Biskupów Brazylijskich wyraża rozczarowanie wynikami pierwszych sześciu miesięcy rządów Luli. „Rząd – oświadczyli biskupi – bardziej kieruje się wskaźnikami finansowymi, które są dobre, niż wskaźnikami socjalnymi, które są złe” i „ulega naciskom kapitału finansowego”. Kościół przyznaje jednak, że „zachęcającą oznaką zmiany brazylijskiej polityki jest zwłaszcza obrona suwerenności Brazylii” wobec prób narzucenia przez USA warunków, jakie będą obowiązywały na wspólnym rynku panamerykańskim (ALCA) i „wydanie walki zjawisku głodu”. O równe szanse Bruno Malanao, bliski, ale krytyczny wobec przywódcy współpracownik Luli w Komitecie Centralnym PT, potomek starej rodziny arystokratycznej, od której nazwiska wywodzi się nazwa brazylijskiego stanu Malanao, uważa, że ALCA w takiej postaci, jak proponują Stany Zjednoczone, to klęska latynoamerykańskiej gospodarki. „Handel bez barier celnych i stosowania praktyk protekcjonistycznych –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 29/2003

Kategorie: Świat