Święty Oleksy

Święty Oleksy

Długie tygodnie odgrażał się Józef Oleksy, że już nigdy nie pójdzie do programu Moniki Olejnik, bo ona go potajemnie nagrywa, a potem puszczane jest to w Internecie. Chodził i wszystkim opowiadał o swojej krzywdzie i twardym postanowieniu. I nagle, hyc, słyszymy Józefa Oleksego w radiowej Zetce, w miłej pogawędce. Ta opowiastka ma kilka morałów. Pierwszy, że nie warto przejmować się lamentami Józefa. Drugi, że łatwo puszcza urazy, po chrześcijańsku wybacza. Zwłaszcza wtedy, kiedy widzi interes. No i poza tym, że w parciu na mikrofon i szkło jest nie mniej zawzięty niż Leszek Miller. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 39/2003

Kategorie: Przebłyski